[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy dowiedziaÅ‚ siÄ™, co zrobiÅ‚em, próbowaÅ‚mnie przenieść do szkoÅ‚y oficerskiej, ale byÅ‚o za pózno.Należa­Å‚em już do pierwszej jednostki walczÄ…cej pod wodÄ….- Tej, która przerodziÅ‚a siÄ™ pózniej w SEALs?- WÅ‚aÅ›nie.- WypiÄ…Å‚ pierÅ›, a jego oczy rozbÅ‚ysÅ‚y.- NawetstopieÅ„ taty nie pomógÅ‚ mnie stamtÄ…d wyciÄ…gnąć.- StopieÅ„? Ach tak, Barbara wspominaÅ‚a, że pana ojciecto kontradmiraÅ‚, który zaÅ‚ożyÅ‚ Seabees.- Wtedy byÅ‚ komandorem - powiedziaÅ‚ John.- Kontradmi­raÅ‚em zostaÅ‚ pod koniec wojny.Rozpaczliwie pragnęłam, żeby ci dwaj mężczyzni zna­lezli wspólny temat, tak wiÄ™c nadmieniÅ‚am, że ojciec uwiel­bia czytać i ma hopla na punkcie historii, zwÅ‚aszczadrugiej wojny.W tej chwili mama przewróciÅ‚a oczyma i dodaÅ‚a,że stacjonowaÅ‚ tylko w Stanach.John nie usÅ‚yszaÅ‚ tej uwagilub jÄ… zignorowaÅ‚.- Cóż, proszÄ™ pana, jeÅ›li jest pan znawcÄ… historii - zwró­ciÅ‚ siÄ™ do taty - pewnie wie pan, że mój ojciec byÅ‚ obecnyprzy podpisaniu zawieszenia broni z JaponiÄ… na pokÅ‚adzieUSS Missouri.- Doprawdy? - Ojciec wstaÅ‚, przeszedÅ‚ na drugÄ… stronÄ™pokoju, gdzie staÅ‚y półki z książkami, i siÄ™gnÄ…Å‚ po encyklopediÄ™.PrzerzuciÅ‚ kilka stron, po czym wróciÅ‚ do nas.- Oto zawarcierozejmu - powiedziaÅ‚, wskazujÄ…c na zdjÄ™cie.- Nie ma tu sÅ‚owao admirale, przepraszam, komandorze Perrym. PodaÅ‚ książkÄ™ Johnowi.Mama i ja zajrzaÅ‚yÅ›my mu przez ramiÄ™.- Tutaj! To mój ojciec - powiedziaÅ‚ John, wskazujÄ…c na jednÄ…z rozmazanych postaci za stoÅ‚em.WpatrywaÅ‚am siÄ™ w jej twarz, ale nie daÅ‚o siÄ™ rozpoz­nać rysów, a w podpisie pod zdjÄ™ciem nie uwzglÄ™dniono żad­nych nazwisk.- Zdaje siÄ™, że musimy uwierzyć panu na sÅ‚owo - powiedziaÅ‚ojciec szyderczo.SpojrzaÅ‚am na niego wilkiem, ale nie zauważyÅ‚.Kiedy matkaposzÅ‚a do kuchni przyrzÄ…dzić kawÄ™, ojciec - nadal nie patrzÄ…cmi w oczy - kontynuowaÅ‚ przesÅ‚uchiwanie Johna.- Powiedz mi, czemu nie zamieszkaÅ‚eÅ› gdzieÅ› bliżej bazy,na przykÅ‚ad takiej jak w Alamedzie? Tyle przecież osiÄ…gnÄ…Å‚eÅ›.- Prawda jest taka, że nigdy nie lubiÅ‚em towarzyskich gierekmarynarki - odparÅ‚ spokojnie.- Ani wtedy, ani teraz. Zwietnie sobie radzi" - pomyÅ›laÅ‚am.Doskonale wyczuÅ‚,jak postÄ™pować z moim ojcem.Odetchnęłam, wiedzÄ…c, że mogÄ™zostawić ich samych, i poszÅ‚am do kuchni, by pomóc mamie.John zaÅ› wstaÅ‚, przeprosiÅ‚ i spytaÅ‚, gdzie jest Å‚azienka.OdwracajÄ…c siÄ™ w stronÄ™ kuchni, zobaczyÅ‚am, jak ojciecodstawia encyklopediÄ™ na półkÄ™.Potem szybko wyciÄ…gnÄ…Å‚ innÄ…książkÄ™.Przez chwilÄ™ przyglÄ…daÅ‚am siÄ™, jak uważnie coÅ› studiuje.Gdy spostrzegÅ‚, że John wraca do pokoju, zamknÄ…Å‚ książkÄ™ i bezsÅ‚owa odstawiÅ‚ jÄ… na miejsce.ZastanawiaÅ‚am siÄ™, co tak bardzochciaÅ‚ sprawdzić i dlaczego nie podzieliÅ‚ siÄ™ tym z Johnem.Gdy podawaÅ‚yÅ›my z mamÄ… kawÄ™ i ciastka, próbowaÅ‚amzmienić temat rozmowy, ale ojciec nadal nie dawaÅ‚ za wygranÄ….Niebawem nastÄ…piÅ‚a kolejna fala pytaÅ„. - Barbara mówi, że twój pradziadek to ten admiraÅ‚ Peary,który zasÅ‚ynÄ…Å‚ wyprawÄ… na biegun północny.Dlaczego wiÄ™cpiszesz swoje nazwisko Perry, a nie Peary?John odpowiedziaÅ‚ bez wahania:- To pradziadek, ale ze strony matki.- PuszczajÄ…c do mnieoko, dodaÅ‚: - Jestem prawdziwym wojskowym urwisem.Tata pochyliÅ‚ siÄ™ ku niemu.- Dobrze, wiÄ™c odpowiedz mi na to pytanie.Skoro jesteÅ›taki znany i możesz obracać siÄ™ w dowolnym krÄ™gu towarzy­skim, to co widzisz w mojej córce?OtworzyÅ‚am usta, ale nie byÅ‚am w stanie wydusić sÅ‚owa.Do oczu napÅ‚ynęły mi Å‚zy, gdy próbowaÅ‚am zrozumieć,co wÅ‚aÅ›nie siÄ™ staÅ‚o.Nawet Johna zamurowaÅ‚o.Czy mój ojciecchciaÅ‚ zasugerować, że dziecko robotnika nigdy nie wyjdziepoza swojÄ… warstwÄ™ spoÅ‚ecznÄ… i że ja, jego córka, nie byÅ‚amwystarczajÄ…co dobra, by zwiÄ…zać siÄ™ z tym mężczyznÄ….moim bohaterem, bohaterem naszego kraju? CzuÅ‚am siÄ™ upo­korzona i zawstydzona, nie tylko w imieniu wÅ‚asnym czyJohna.WstydziÅ‚am siÄ™ również za ojca, który wÅ‚aÅ›nie obraziÅ‚swojego goÅ›cia.WstaÅ‚am, próbujÄ…c powstrzymać Å‚zy.- Widzi.widzi prawdziwÄ… osobÄ™! - wykrztusiÅ‚am.John, ujmujÄ…c mojÄ… dÅ‚oÅ„, uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i powiedziaÅ‚:- Barbara sprawia, że czujÄ™ siÄ™ wyjÄ…tkowy.Nie jest egzalto­wana, za to urzekÅ‚a mnie uczciwoÅ›ciÄ… i ufnoÅ›ciÄ….Bardzo dÅ‚ugoszukaÅ‚em kogoÅ› takiego jak ona.OtarÅ‚am Å‚zy.Po chwili niezrÄ™cznej ciszy podziÄ™kowaÅ‚am Joh­nowi i wróciÅ‚am na miejsce.Reszta wizyty przebiegÅ‚a już bez natarczywych pytaÅ„ taty.Tamtego dnia nie zwróciÅ‚am nawetuwagi na to, z jakÄ… Å‚atwoÅ›ciÄ… John odpowiadaÅ‚ na każde z nich.Nawet siÄ™ nie zajÄ…knÄ…Å‚.Pózniej, w drodze do domu, przeprosiÅ‚am za brak taktu ojca.John tylko siÄ™ rozeÅ›miaÅ‚.- Nie przepraszaj.To typowe.Uwierz mi, wiem, co mówiÄ™.Mimo mojego wieku wiele osób wciąż ma mi dużo do zarzuce­nia.W rodzinie jestem uważany za czarnÄ… owcÄ™.- Dlaczego, na Boga?- Nie pochwalajÄ… tego, co robiÄ™ ze swoim życiem czy teżze swoim spadkiem.- Cóż, John, przynajmniej wiesz, że nie chodzi mi o pieniÄ…­dze.PowiedziaÅ‚am ci to wtedy u Debbie i powtarzam teraz.To, czego chcÄ™, czego potrzebujÄ™, to zwykÅ‚a uczciwość, szczegól­nie po moim pierwszym małżeÅ„stwie.ByÅ‚am zaskoczona, że z takÄ… otwartoÅ›ciÄ… potrafiÄ™ mówićo trzynastu latach zdrad.Rana jeszcze siÄ™ nie zagoiÅ‚a.- PragnÄ™ kogoÅ›, komu mogÄ™ zaufać - wyszeptaÅ‚am [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl