[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz nie może dziaÅ‚ać pochopnie.Musi zadzwonić w kilka miejsc.ZaczÄ…Å‚od Torbjörna.MiaÅ‚ nadziejÄ™, że bÄ™dzie miaÅ‚ trochÄ™ szczęścia.Choć byÅ‚a so-bota, zastaÅ‚ go w pracy.OpowiedziaÅ‚ mu w skrócie, czego siÄ™ dowiedzieli,i poprosiÅ‚, żeby porównaÅ‚ niezidentyfikowany odcisk z torebki z kokainÄ…z tymi, które znalezli na drzwiach mieszkania Sverina.I od zewnÄ…trz, i odÅ›rodka.UprzedziÅ‚ też, że doÅ›le do porównania jeszcze jeden odcisk.Tor-björn zaczÄ…Å‚ zadawać pytania, ale Patrik mu przerwaÅ‚.Pózniej wszystkowyjaÅ›ni.NastÄ™pnym punktem na jego liÅ›cie byÅ‚o znalezienie raportu.WiedziaÅ‚,że musi być gdzieÅ› w stercie papierów.W koÅ„cu go znalazÅ‚.Jeszcze raz do-kÅ‚adnie przeczytaÅ‚ dziwne skÄ…pe zapiski.Potem poszedÅ‚ do Martina. PotrzebujÄ™ twojej pomocy. PoÅ‚ożyÅ‚ przed nim kartkÄ™. Nie przypo-minasz sobie nic wiÄ™cej?Martin siÄ™ zdziwiÅ‚, pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ…. Niestety nie.Chociaż dÅ‚ugo nie zapomnÄ™ tego Å›wiadka.  MógÅ‚byÅ› do niego pojechać i zadać mu jeszcze kilka pytaÅ„? OczywiÅ›cie. Martin wyglÄ…daÅ‚, jakby zaraz miaÅ‚ pÄ™knąć z ciekawoÅ›ci. Teraz  powiedziaÅ‚ z naciskiem, bo Martin siÄ™ nie ruszaÅ‚. Okej, okej. Martin zerwaÅ‚ siÄ™ na równe nogi. ZadzwoniÄ™, jak tylkobÄ™dÄ™ coÅ› wiedziaÅ‚  rzuciÅ‚ przez ramiÄ™.Nagle siÄ™ zatrzymaÅ‚. MogÄ™ wie-dzieć dlaczego& Jedz, pózniej ci powiem.Dwie sprawy zaÅ‚atwione.ZostaÅ‚o jeszcze jedno.PodszedÅ‚ do mapymorskiej wiszÄ…cej w korytarzu.PróbowaÅ‚ delikatnie wyjąć pinezki, alew koÅ„cu siÄ™ zniecierpliwiÅ‚ i szarpnÄ…Å‚.Rogi zostaÅ‚y na Å›cianie.Potem po-szedÅ‚ do Gösty. RozmawiaÅ‚eÅ› z tym znawcÄ… archipelagu Fjällbacki?Gösta przytaknÄ…Å‚. PrzekazaÅ‚em mu wszystkie dane, miaÅ‚ siÄ™ zastanowić.Nie jest to na-uka Å›cisÅ‚a, ale może siÄ™ do czegoÅ› przyda. ZadzwoÅ„ do niego i podaj mu nowe dane.Patrik poÅ‚ożyÅ‚ mapÄ™ na biurku i pokazaÅ‚, o co mu chodzi.Gösta uniósÅ‚ brwi. To pilne? Tak, poproÅ› go o szybkÄ… odpowiedz.Wystarczy, żeby powiedziaÅ‚, czyto w ogóle możliwe.Albo prawdopodobne.A potem od razu do mnieprzyjdz. Już siÄ™ robi.Patrik wróciÅ‚ do siebie i usiadÅ‚ za biurkiem.ByÅ‚ zdyszany jak po biegu,serce waliÅ‚o mu w piersi.W gÅ‚owie wciąż koÅ‚ataÅ‚y mu myÅ›li, nowe, zaska-kujÄ…ce szczegóły, znaki zapytania.A jednoczeÅ›nie czuÅ‚, że to dobry trop.PozostaÅ‚o tylko czekać.BÄ™bniÄ…c palcami po biurku, wyglÄ…daÅ‚ przez okno.DrgnÄ…Å‚, gdy zadzwoniÅ‚a komórka.SÅ‚uchaÅ‚ w skupieniu. DziÄ™kujÄ™ za telefon, Ulf.MógÅ‚byÅ› mnie poinformować, jak coÅ› siÄ™ bÄ™-dzie dziaÅ‚o?PoczuÅ‚, że serce znów wali mu jak oszalaÅ‚e, tym razem z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci.Ten draÅ„ znalazÅ‚ Madeleine i dzieci.Jej ojciec zebraÅ‚ siÄ™ na odwagÄ™ i zawia-domiÅ‚ policjÄ™, że byÅ‚y zięć wdarÅ‚ siÄ™ do ich domu i uprowadziÅ‚ jÄ… i dzieci. Nie dostali od nich żadnego znaku życia.Patrik zdaÅ‚ sobie sprawÄ™, że mu-sieli być w gospodarstwie Ljungberga, gdy byÅ‚ tam z Ulfem.Czy siedzielizamkniÄ™ci i czekali na pomoc? W poczuciu bezradnoÅ›ci zacisnÄ…Å‚ pięści.UlfobiecaÅ‚, że zrobiÄ… wszystko, żeby odnalezć Madeleine, ale sÅ‚ychać byÅ‚o, żenie ma wielkich nadziei.GodzinÄ™ pózniej w drzwiach stanÄ™li Konrad i Petra. Możemy już jechać?  spytaÅ‚a Petra od razu. Musimy omówić jeszcze jednÄ… sprawÄ™. Patrik nie bardzo wiedziaÅ‚,jak zacząć.Nadal byÅ‚o sporo niejasnoÅ›ci. O co chodzi?  zmarszczyÅ‚a brwi.Nie chciaÅ‚a tracić czasu. Zbierzmy siÄ™ w socjalnym  powiedziaÅ‚ Patrik i poszedÅ‚ zawiadomićkolegów.Po chwili wahania również Mellberga.PrzedstawiÅ‚ PetrÄ™ i Konrada, chrzÄ…knÄ…Å‚ i wyÅ‚ożyÅ‚ swojÄ… teoriÄ™.NieukrywaÅ‚, że sÄ… w niej luki, nawet je podkreÅ›liÅ‚.Gdy skoÅ„czyÅ‚, zapadÅ‚a cisza. Jaki mógÅ‚by mieć motyw?  zapytaÅ‚ po chwili Konrad, z nadziejÄ…, aleteż powÄ…tpiewaniem w gÅ‚osie. Nie wiem.Musimy siÄ™ dowiedzieć.Wydaje mi siÄ™, że ta hipoteza,mimo luk, jest prawdopodobna. WiÄ™c co robimy?  spytaÅ‚a Petra. RozmawiaÅ‚em z Torbjörnem.UprzedziÅ‚em, że przeÅ›lemy mu jeszczejeden odcisk do porównania z tymi znalezionymi na drzwiach i na torebcez kokainÄ….JeÅ›li siÄ™ okaże, że jest zgodność, to mamy bezpoÅ›redni zwiÄ…zekz morderstwem. Z morderstwami  wtrÄ…ciÅ‚a Petra z minÄ… wyrażajÄ…cÄ… powÄ…tpiewanie,ale też uznanie. Kto pÅ‚ynie z nami?  Konrad spojrzaÅ‚ na zebranych i wstaÅ‚. Ja  odparÅ‚ Patrik. Pozostali pracujÄ… zgodnie z nowymi ustaleniami.Jak tylko wyszli z komisariatu, zadzwoniÅ‚a komórka Patrika.ZobaczyÅ‚na wyÅ›wietlaczu numer matki i w pierwszej chwili pomyÅ›laÅ‚, że nie odbie-rze.W koÅ„cu nacisnÄ…Å‚ na zielonÄ… sÅ‚uchawkÄ™.SÅ‚uchaÅ‚, niecierpliwiÄ…c siÄ™.Po-wiedziaÅ‚a, że bardzo siÄ™ niepokoi, bo nie może siÄ™ dodzwonić do Eriki.Gdywreszcie powiedziaÅ‚a, dokÄ…d Erika siÄ™ wybraÅ‚a, stanÄ…Å‚ jak wryty.RozÅ‚Ä…czyÅ‚siÄ™ bez pożegnania i zwróciÅ‚ siÄ™ do Petry i Konrada. Musimy jechać.Natychmiast. Erika otworzyÅ‚a drzwi i aż siÄ™ zatoczyÅ‚a.ZemdliÅ‚o jÄ….MiaÅ‚a racjÄ™.Trupiodór.Ohydny zaduch, którego nie zapomni nikt, kto choć raz go poczuÅ‚.WeszÅ‚a do Å›rodka i zasÅ‚oniÅ‚a nos i usta, usiÅ‚ujÄ…c siÄ™ przed nim bronić.Da-remnie.PrzenikaÅ‚ wszystko, wnikaÅ‚ w każdy por ciaÅ‚a, w ubranie.Tak jakw ubranie Annie.RozejrzaÅ‚a siÄ™, oczy jej Å‚zawiÅ‚y od zjadliwego smrodu.Ostrożnie szÅ‚akorytarzem.ByÅ‚o cicho i spokojnie, sÅ‚yszaÅ‚a szum morza.Co chwila zbiera-Å‚o jej siÄ™ na wymioty, ale jeszcze nie chciaÅ‚a wychodzić na Å›wieże powie-trze.Z miejsca, gdzie staÅ‚a, widziaÅ‚a caÅ‚y parter, ale nie zauważyÅ‚a nic nie-zwykÅ‚ego.Przewieszona przez krzesÅ‚o koszulka, filiżanka po kawie na sto-le, obok otwarta książka.Nic, co by tÅ‚umaczyÅ‚o ten stÄ™chÅ‚y, obrzydliwy za-pach, który przeniknÄ…Å‚ wszystko.Jedne drzwi byÅ‚y zamkniÄ™te.Erika truchlaÅ‚a na myÅ›l o tym, że miaÅ‚abyje otworzyć, ale stwierdziÅ‚a, że skoro doszÅ‚a aż tu, to musi.TrzÄ™sÅ‚y jej siÄ™rÄ™ce, nogi miaÅ‚a jak z waty.WolaÅ‚aby zawrócić, wybiec na dwór, rzucić siÄ™do łódki i wrócić do domu, do zapachu niemowlÄ™cych główek.Ale nie mo-gÅ‚a.TrzÄ™sÄ…cÄ… siÄ™ rÄ™kÄ… siÄ™gnęła do klamki.Nie mogÅ‚a siÄ™ zdobyć na to, żebyjÄ… nacisnąć i zobaczyć, co jest za drzwiami.Nagle poczuÅ‚a podmuch na nogach i odwróciÅ‚a siÄ™.Za pózno.ZapadÅ‚asiÄ™ w ciemność.GoÅ›cie z Göteborga rozmawiali z ożywieniem, wysiadajÄ…c z autobu-sów.W drodze pili wina musujÄ…ce i wszyscy byli w znakomitych humo-rach. BÄ™dzie dobrze  powiedziaÅ‚ Anders.Stali z Vivianne przy wejÅ›ciu, witali goÅ›ci.Anders objÄ…Å‚ jÄ… mocno.UÅ›miechnęła siÄ™ smÄ™tnie.To poczÄ…tek, ale też koniec.Nie potrafiÅ‚a żyćterazniejszoÅ›ciÄ….LiczyÅ‚a siÄ™ tylko przyszÅ‚ość.Choć nie byÅ‚a już tego takapewna [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl