[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Magnus był w stanie zjeść cały tort, a i tak nic mu się nie odkładało na brzuchu.Jej wystarczyło spojrzećna bułeczkę cynamonową, by przytyć pół kilo.Za to teraz była szczupła,taka, jak zawsze marzyła.Od zaginięcia Magnusa kilogramy same z niejspadały.Każdy kęs rósł jej w ustach, a ciągły ucisk w żołądku pozwalałjeść tylko malutkie porcje.Przestała dbać o wygląd, nie patrzyła w lu-stro.Po co, skoro Magnusa nie ma.Czasami myślała, że wolałaby, żeby umarł na jej oczach, dostał za-wału albo został potrącony przez samochód.Cokolwiek, byleby wresz-cie mieć pewność, zająć się pogrzebem, postępowaniem spadkowym iinnymi praktycznymi sprawami, jak się zwykle robi po czyjejś śmierci.Bolałoby, byłaby w żałobie, która z czasem przeszłaby w ćmiącą świa-domość straty i serdeczne wspomnienie.Teraz nie miała nic, tylko wielką pustkę.Nie było Magnusa, nie byłoteż powodu do przeżywania żałoby, żeby móc zacząć żyć dalej.Nie byłanawet w stanie pracować i nie wiedziała, jak długo jeszcze będzie nazwolnieniu.Spojrzała na tort.Polewa się nie udała.Z nieregularnych kupek mar-cepana nie dało się nic odczytać, jakby wyssały z niej resztki sił.Oparłasię o lodówkę i z płaczem osunęła na podłogę. Mamo, nie płacz. Poczuła dłoń na ramieniu.Dłoń Magnusa.Nie,Ludviga.Już nie panowała nad tym, co się działo wokół.Chciałaby daćsobie spokój ze wszystkim i rozpłynąć się w mroku, przyjemnym i cie-płym.Otuliłby ją na zawsze.Spojrzała przez łzy na piwne oczy i jasnewłosy syna i wiedziała, że nie wolno jej się poddać. Tort  powiedziała z płaczem, próbując wstać.Ludvig podparł ją idelikatnie wyjął jej z ręki wyciskacz do polewy. Ja to zrobię, mamo.Odpocznij, ja dokończę.Pogłaskał ją po policzku.Trzynaście lat, ale już nie dziecko.Był terazjak jego ojciec, jak Magnus, jej opoka.Zdawała sobie sprawę, że nie po-winna na to pozwolić, że jest jeszcze za młody, ale zabrakło jej sił i zwdzięcznością przyjęła tę zamianę ról.Wytarła łzy rękawem, a Ludvig nożem zdjął zbite kupki polewy ztortu.Wychodząc z kuchni, widziała, jak syn w skupieniu próbuje wy- pisać pierwszą literę swego imienia.L jak Ludvig. * * * Jesteś moim małym, ślicznym chłopcem, wiesz?  powiedziała matka,przytulając go delikatnie.W odpowiedzi tylko skinął głową.Pewnie, że wie.Jest ślicznym chłopcemmamusi.Od kiedy zabrali go do siebie, wciąż to powtarzała, ale nadal nie miałdość.Czasem przypominał sobie, jak było kiedyś.Mrok i samotność.Ale wy-starczyło, że spojrzał na cudne zjawisko, które zostało jego matką, żeby prze-szłość znikła, ustąpiła i rozproszyła się.Jakby jej nigdy nie było.Właśnie się wykąpał, matka zawinęła go w zielony płaszcz kąpielowy w żół-te kwiatki. Czy moje kochanie ma ochotę na lody? Rozpaskudzasz go  odezwał się ojciec od drzwi. A co w tym złego?  odparła.Chłopiec skulił się w szlafroku i naciągnął kaptur, chowając się przed nie-przyjemnym tonem słów odbijających się od kafelków.Przed mrokiem, któryznów wypłynął na wierzch. Mówię tylko, że nie wyjdzie mu to na dobre. Chcesz przez to powiedzieć, że nie wiem, jak wychowywać naszego syna? Mierzyła ojca pociemniałym, przepastnym spojrzeniem, jakby go chciała uni-cestwić.I jak zwykle jej złość sprawiła, że gniew ojca stopniał, a on sam skur-czył się, gdy wstała i ruszyła w jego stronę.Zrobił się całkiem malutki.Malut-ki tata. Pewnie wiesz lepiej  mruknął i poszedł sobie, ze wzrokiem utkwionym w podłogę.Dobiegł ich odgłos wkładania butów i zamykania drzwi.Ojciec znówposzedł na spacer. Nie zwracajmy na niego uwagi  szepnęła mu do ucha przez kaptur.Tylko my się kochamy.Tylko my.Przywarł do niej jak małe zwierzątko, pozwalając się utulić. Tylko my  szepnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl