[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To było niesamowite - zmiana, która w nim wtedynastąpiła.Nawet Denis podniósł zdziwiony głowę znadtalerza.Kyle roztańczył się dookoła matki jak nietoperz wpotrzasku, wziął jej talerz i napełnił go kanapkami,podtrzymywał jej szal, gdy tylko ten zamierzał się zsunąć, iowijał go wokół jej ramion.Czujny, zatroskany.Zaszokowanausiadłam koło Denisa.Elizabeth nie odzywała się ani słowem.Utkwiła wielkie,szare oczy w filiżance, nerwowo skubiąc kanapkę drobnymipaluszkami.Denis obsługiwał się sam, nakładając sobie natalerz coraz większe porcje.Ciszę przerwał Patryk, mówiącłagodnie:- Lizzy, to nasza sąsiadka Anita.Uśmiechnęłam się, nie wiedząc, co powiedzieć.Elizabethpopatrzyła na mnie, w końcu zdołała wyszeptać cichutkie witaj".Jej wzrok ześlizgnął się z mojej twarzy i znówzamilkła, zapatrzona gdzieś przed siebie.- A pamiętasz Denisa, kolegę Kyle'a?Zwróciła oczy na Denisa, który pomachał do niejkiełbaską z przeciwległej strony stołu.Patryk nastawił kolejną płytę i zasiadł z nami przy stole.Był wesoły, zagadywał do mnie i do Denisa, zadając pytania oto i owo.Kyle mówił niewiele, odpowiadał krótko na pytania,które zadawał mu Patryk, ale głównie siedział zapatrzony wmatkę.Próbowałam nadążać za tym, co mówił Patryk, ale takżenie byłam w stanie oderwać wzroku od Elizabeth -zafascynowana jej szybkimi, nerwowymi ruchami i głosemmałej dziewczynki, który tak przeraził mnie tydzieńwcześniej.Nie żeby odzywała się wiele - była praktycznieniemową.Siedziała tylko, wyłączona i odległa, podczas gdyświat kręcił się wokół niej. Zastanawiałam się, czy zawsze taka była, czy stało się takdopiero, gdy zaginęła jej córka.Zachowanie ich trojgawzględem siebie było tak naturalne i niewymuszone, żewydawało się, iż sprawy zawsze toczyły się w ten sposób, żeKyle i Patryk zawsze traktowali ją jak dziecko.Wyglądało to na jakąś grę, w której zasady nie zostałamwtajemniczona.Myślałam o ojcu Kyle'a i szczerze mówiąc,rozumiałam go w pełni, że wypierdolił stąd do Stanów - takobieta była ewidentnie porąbana.Nie czułam do niejsympatii, chętnie potrząsnęłabym nią albo czymś w niąrzuciła. Dlaczego? - miałam ochotę zapytać.Dlaczegotraktujecie ją w taki sposób? Jakby była zrobiona ze szkła?Jakby miała sześć lat?".Ale oczywiście nie powiedziałam nic.Kiedy skończyliśmy jeść, Patryk zapalił świeczki na torciei kazał Kyle'owi je zdmuchnąć, a potem wszyscy biliśmy mubrawo.Wtedy Patryk wyciągnął małą paczuszkę, poowijanąogromną ilość razy wstążką, i położył ją przed Kyle'em.- Dla jubilata - uśmiechnął się.Patrzyliśmy, jak Kyle rozpakowuje prezent.To byłszwajcarski scyzoryk, czerwony, błyszczący i ciężki, gdywzięło się go do ręki.Największy, jaki można było kupić.Ja i Denis stanęliśmy przy Kyle'u i na zmianę braliśmy doręki scyzoryk, ważąc go w dłoni.Patrzyliśmy, jak Kylewyciąga po kolei każde ostrze - małe nożyczki, korkociąg,największy i najmniejszy z noży - była nawet pęsetka iwykałaczka.Badał je szczegółowo jedno po drugim, a mypatrzyliśmy z zachwytem, po czym rozłożył wszystkie ostrzanaraz - wyglądało to tak, jakby usiadł mu na dłoni żywy,błyszczący, czerwono - srebrny owad.Wzięłam nóż do ręki - nie mogłam się oprzeć.Ostrożnieprzejechałam największym ostrzem po swoim palcu.Było takostre i tak wiele mogło.Jeden mój najdrobniejszy ruch iprzecięłoby skórę.Jeden niezauważalny gest i pojawiłaby się krew.Jeden cieniutki kawałeczek metalu, a mógł przemienićistnienie w brak istnienia, świadomość w brak świadomości.To było piękne.Kyle odebrał go ode mnie.Po raz pierwszy widziałam wjego oczach błysk zadowolenia i zainteresowania.- Dzięki - mruknął do Patryka, po czym zamknąłostrożnie scyzoryk i schował go do kieszeni.Wtedy Patryk ogłosił, że udajemy się na urodzinowywypad.- Idziemy pływać! - oświadczył [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl