[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Amanda przy bliższym poznaniuuznała za zachwycającego swego towarzysza snując sobie na przyszłośćnajpiękniejsze nadzieje.Po skończonym obiedzie Soliveau kazał zajechać fiakrowi. Odwiozę panią do mieszkania  rzekł  a potem, wrócę dosiebie, ale obraz twój będzie mi towarzyszyć.Gdzie pani mieszka? Przy ulicy Batignolles numer 20.Powóz potoczył się i za kwadrans zatrzymał się we wskazanymmiejscu. Kiedyż się zobaczymy?  pytała, wysiadając. Jutro, o jedenastej z rana  odrzekł Soliveau. O jedenastej.a gdzie? W restauracji, gdzie pani bywasz co dzień na śniadaniu.TLR  Pan wiesz, gdzie ja bywam na śniadaniu? Wiem, tak, wiem o wszystkim, co panią dotyczy.Przyjdę tamwcześniej i będę na panią oczekiwał, poleciwszy przygotować dania,z których pani będziesz zadowolona, mam nadzieję. Jak pan jest uprzejmy.Oczarowałeś mnie.Do jutra zatem!Weszła do swego mieszkania.Soliveau kazał się zawiezć na plac Clichy. W ciągu pięciu lub sześciu dni  mówił sobie jadąc  będęwiedział o wszystkim, co się dzieje u pani Augusty, poznam wszystkieszczegóły dotyczące Aucji.Ucieszony z nowej znajomości, po której spodziewał się wielew zleconej sprawie, zasnął wkrótce po położeniu się.Amanda ze swej strony tonęła w złotych marzeniach.O jedenastej nazajutrz Owidiusz przybył do restauracji, gdzie kazałprzygotować śniadanie kwadrans przed dwunastą.Przed rozejściem się,Soliveau z Amandą wyznaczyli sobie godzinę obiadu, przyrzekając, iżtak będzie codziennie.Trzeciego dnia na śniadaniu o jedenastej dziewczyna rzekła doswego wielbiciela: Musimy się dziś spieszyć, mam pójść załatwić jedno zlecenie paniAugusty. Gdzie? Mam odnieść materiał i ozdoby do sukni balowej jednej ze szwaczekpracujących poza zakładem.Chodzi o pilne wykończenie roboty. Jak daleko mieszka ta szwaczka?O! Na drugim końcu Paryża, przy ulicy de Bourbon numer 9. To Aucja!  pomyślał Owidiusz. Pozwolisz mi pani sobietowarzyszyć?  zapytał głośno  tym sposobem dłużej razem ze sobąmożemy być. Dobrze, zawołaj pan fiakra i czekaj na mnie o kilkanaściekroków stąd.Amanda po śniadaniu wróciła do pracy.Owidiusz zaś przywołałfiakra i oczekiwał w nim niedaleko mieszkania pani Augusty.Po dziesięciu minutach dziewczyna wyszedłszy ze szwalni, wsiadłado powozu i położywszy paczkę przed sobą, kazała jechać woznicy naulicę de Bourbon pod numer 9.TLR  Czy pani Augusta ma dużo szwaczek pracujących w mieś-cie?  zapytał Soliveau, jadąc ze swą towarzyszką. Niewiele  rzekła Amanda  nie lubi powierzać roboty dodomów.Czyni czasem wyjątki w tym względzie dla tych, które nie chcąlub nie mogą przychodzić do pracowni.Jedną z takich jest Aucja. Któż to ta Aucja? Szwaczka, do której właśnie jadę. Młoda dziewczyna? Tak. Aadna? Ni ładna, ni brzydka, lecz głupia, a zarozumiała, jak nie możnawięcej.Udaje niewiniątko! Doprawdy, to śmieszne! Sądzi, że ktouwierzy w jej cnotę.Jest jednak bardzo przebiegła.Potrafiła zjednaćsobie względy pani Augusty, która ją tylko widzi i we wszystkim, daje jejprzed innymi pierwszeństwo.Właśnie wiozę tu materiały na sukniębalową, którą pojutrze będzie musiała pójść przymierzać do Garenne deColombes, a która musi być gotowa na sobotę, punktualnie o dziewiątejwieczorem.Skończy ją, jestem pewna, nie opóznia się nigdy. Suknia balowa do Garanne de Colombes?  powtórzył zdumionyOwidiusz. Cóż w tym dziwnego? To suknia dla żony mera, który wraz z niązaproszony został na bal do prefekta Sekwany. I panna Aucja pójdzie tak daleko dla przymierzenia? Pojedzie pociągiem.Ja sama jezdziłam kilkakrotnie do tej pani.Wsiada się na stacji Saint-Lazare, a wysiada w Bois de Colombes.Następnie minąwszy linię kolei wersalskiej, idzie się drogą wiodącąprzed sam dom mera.Dobra to wprawdzie przechadzka w dzień dodała Amanda  lecz gdy w nocy iść tam wypadnie. Byłaś więc tam i w nocy?  pytał Soliveau. Tak, jeden raz. Sama? Nie, z Aucją.Odnosiłyśmy tej pani suknię wieczorową, w którąsię chciała ubrać w naszej obecności, by wiedzieć, czy nie będzie coś dopoprawienia.Jest to niezmiernie kapryśna klientka; trudno ją zadowo-lić.Trzymała nas wtedy blisko do dziesiątej godziny. Musiałyście wsiąść zatem panie do pociągu w Bois de Colombes?TLR  Tak, sześć minut po północy.Mogła była merowa zabrać nas zesobą karetą, jadąc do Paryża, lecz tego nie uczyniła. Nieprzyjemnie rzeczywiście wracać tak pózno, bezludną, opus-toszałą drogą  odrzekł Soliveau  musiałyście się panie bardzo bać! Oczywiście, drżałyśmy obie jak w febrze. I pani znów będzie wracała tak samo, odwożąc tę suknię? badał Owidiusz, wskazując na paczkę leżącą na przedzie powozu. Tego się właśnie obawiam  odpowiedziała Amanda. - Ach!Jakże jest przykra praca szwaczki! Cierpliwości, cierpliwości, moja turkawko, nie będziesz długotak pracowała.Ktoś, kto cię uwielbia, będzie się starał stworzyć ciniebawem świetne stanowisko. Ktoś, kto mnie uwielbia?. powtórzyła panna z minkąnaiwnej  któż taki? Gołąbko! Czyż nie wiesz, że to jestem ja?.W tej chwili fiakier zatrzymał aię.Przybyli naprzeciw domu numer 9,przy ulicy Bourbon.Amanda wysiadła. Czekaj pan tu na mnie  rzekła  wrócę za kilka minut, poczym zniknęła w bramie domu.Soliveau wsunął się w kąt powozu, a przymknąwszy oczy, zacząłrozmyślać.Lekka i żywa dziewczyna w mgnieniu oka dobiegła do szóstegopiętra.Stanąwszy u drzwi, zapukała z lekka. Proszę wejść!  ozwała się Aucja z wnętrza pokoju.Szwaczka przestąpiła próg. Ach! To ty, panno Amando  zawołała narzeczona Lucja-na  założyć bym się gotowa, że mi przynosisz pilną robotę. Wygrałabyś pani, jest nawet bardzo pilna. Dla kogo? Dla jednej z klientek, bardzo dla nas niedogodnej.Zgadnij dlaktórej? Dla pani merowej z Garenne de Colombes  zawołała śmiejącsię Aucja. Odgadłaś; suknia balowa.TLR  A kiedy ją będzie trzeba przymierzyć? Pojutrze. Ależ to niemożliwe. Dlaczego? Ponieważ wykańczam bardzo pilny kostium dla panny Harmant. Odłóż ten kostium.Tak rozkazała pani Augusta, a przedewszystkim zabierz się do szycia tej sukni.Masz pójść przymierzyć jąpojutrze o godzinie trzeciej po południu.Pani merowa potrzebuje tejtoalety na sobotę, bowiem w tym dniu jest zaproszona na bal doprefekta Sekwany. Na sobotę!  zawołała Aucja, załamując ręce  a dziś mamyjuż środę. Będziesz musiała szyć w nocy.Pani Augusta poleciła mi powie-dzieć, iż odpowiednio wynagrodzi cię za to.Bardzo jej na tym zależy,aby zadowolić swą klientkę z Garenne. Ha! Muszę więc zrobić  rzekło dziewczę. Czy trzeba będziezawiezć tę suknię, jak ostatnim razem? Ma się rozumieć, pojadę z tobą.Tak rozporządziła właścicielkamagazynu. I znów będziemy się tak bały jak wtedy, na tej pustej drodze,wśród nocy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl