[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlatego, \e jestem po części winien tego, co sięstało.Spytałem, czy ma na myśli Szlomo i Hanan i w jakimsensie jest winien.Odpowiedział, \e Szlomo i Hanan ufalimu.Byli przekonani, \e im pomo\e.I dodał:- Chyba ja widziałem ich \ywych jako ostatni.Wyjaśnił, \e na Górze Oliwnej znajduje się hotel, w któ-rym od czasu do czasu spotyka się z klientami.Spotkał siętam równie\ ze Szlomo i z Hanan, aby omówić pewną kwe-stię.On wracał taksówką, przejechał bez problemu przezblokadę policyjną: Szlomo jechał za nim swoim samochodem,stanął, ale \ołnierze zastrzelili i jego, i Hanan.Powiedziałem, \e Bialik dostarczył mi innej wersji.- Co mo\e wiedzieć Bialik - skomentował.- Jego tam niebyło.Powiem więcej: pewien jestem, \e on te\ padł ofiarą.Jego kariera jest skończona, córka nie \yje, nie ma ju\ dlaniego \ycia.232 - Pozostaje wnuczka, ale ktoś ją porwał.- No tak.Bialik został sam, bez przyszłości i bez nadziei.Potem zapytał:- Czy Bialik wspomniał ojcu o perfumach?- Tak.- Co powiedział?- śe co roku pewien stary przyjaciel przysyła mu flakonik.- Ja jestem tym starym przyjacielem.Wykrzyknąłem, \e jest wszędzie i wszystkich zna.Roze-śmiał się i zauwa\ył, \e sprawa, w której uczestniczę, jestpełna intryg, ale kłębek jest tylko jeden i ju\ wkrótce znajdęjego początek.Odpowiedziałem, \e mógłby mi pomóc.Szejkwięc wyjaśnił, \e od lat nie rozmawiają z Bialikiem, wysyłamu tylko perfumy, by w ten sposób uczcić pamięć Sary.Sarabyła cudowna, zawsze ją podziwiał.Spytałem, kiedy jąpoznał.- W teatrze w Nowym Jorku.Była o wiele zdolniejsza odSaula i on cierpiał z tego powodu.- Nie wspomniał o tym, kiedy opowiadał o \onie.- Prawdopodobnie wstydzi się tej słabości.Szejk opowiedział, \e był przy narodzinach Hanan i uwa\asiebie za ojca chrzestnego.Ze względu na ciekawą zbie\ność,o jakiej zaraz mi powie, związany był te\ ze Szlomo.Widział,jak rodziła się ich miłość.Kiedy Hanan zaszła w cią\ę, onpomógł jej spędzić ostatnie miesiące przed rozwiązaniemdaleko od Bialika.Saul nigdy nie zgodziłby się na mał\eń-stwo ze Szlomo, który miał obywatelstwo izraelskie, ale niebył śydem.Nie rozumiałem tej zawziętości.Szejk więc za-wołał:233 - Biedni moi przyjaciele, radość trwa tylko siedem dni, asmutek całe \ycie!- Widać, \e nie jest pan katolikiem! - pokusa była sil-niejsza ode mnie.Szejk lekko uszczypnął mnie w prawe ramię:- Ojcze Matteo, \ycie byłoby nieznośne bez przyjemno-ści.Kwartet przestał grać, a tancerki tańczyć.Jedna z nichprzechwyciła spojrzenie Szejka.Podeszły do naszego stołu iuśmiechnęły się.Szejk coś do nich powiedział.Dziewczynywzruszyły ramionami i odeszły.Szejk szepnął do mnie:- Przestrzegłem je, \e ojciec jest zakonnikiem.Odrzekłem, \e to akurat zrozumiałem.Szejk mówił da-lej:- Kształt człowieka, czyli budowa kostna i pokrywająca go skóra, są wytworem biologicznego procesu, ale swojątwarz ka\dy kreuje samodzielnie.Nakłada ją jak maskę,narzędzie, aby budzić w innych emocje, które go dopełnią.Jeśli się boi, będzie chciał, aby i inni się go bali, jeśli pragnie,będzie chciał, aby i inni go pragnęli.Twarz to ekran,który skrywa nagość umysłu.Ojcze Matteo, tylko kilkumalarzy zdołało dostrzec umysł za pośrednictwem twarzy.Kiedyś w interesach udałem się do Tunisu, obracałem siępośród pachnących kwiatów i uprzejmych ogrodników.Pewnego dnia na moich oczach zabito dobrego przyjaciela,izraelskiego ambasadora.W willi poło\onej obok hotelu,gdzie się zatrzymałem, mieszkał wysokiej rangi dowódca OWP35.Którejś nocy agenci Mossadu przedostali siędo niej od strony morza i zamordowali go.Wróciłem do domu35OWP - Organizacja Wyzwolenia Palestyny.234 pod górą Nebo w przekonaniu, \e mój los związany jest ztymi, którzy zabijają i którzy umierają, a pokój to mójkoszmar i jednocześnie radość.Pokój jest jak ptak Rukh, któ-ry porywa Sindbada i wzbija się z nim wysoko w chmury.Sindbad boi się Rukha, ale kiedy ten pozostawia go wtajemniczym miejscu, najpierw ogarnia go przera\enie, ale pojakimś czasie czuje się szczęśliwy.Oczywiście były to czasypuszczy i dziczy, kiedy wszyscy kierowali się prawemsilniejszego.Zbadałem astrologiczny system, który do gwiazdprzykładał reguły matematyczne.Bo gwiazdy, a w związku ztym tak\e nasze \ycie, biegną zgodnie z drogamiwytyczonymi przed tysiącami lat.A ka\da droga zawierawiele mo\liwości.stara się wyjaśnić mi koncepcję nieskoń-Spytałem, czyczoności.- Nieskończoność naznaczona jest przez nieskończonekrzywizny naszej wyobrazni, ojcze Matteo.Z małej, haftowanej torebeczki wyjął talię starych, kolo-rowych kart tarota.- To są arkana większe.Proszę wybrać cztery karty, alenie odwracać ich.Wykonałem polecenie.Odkrył je powoli i rozło\ył nakrzy\, jednak nie od razu odczytał: obserwował mnie, kiedy jawpatrywałem się w karty, starając się w jakiś sposób jezinterpretować.Potem w milczeniu skoncentrował się na tarocie.- Słońce na niebie to sukces, triumf, miłość.Co ojciecwybiera? Po prawej Koło Fortuny oznacza szczęście i fortunę,ale po lewej jest Diabeł.A Diabeł sprowadza spór, nie-uchronność i inne, bardziej nieprzyjemne rzeczy.- Co oznacza Zmierć le\ąca u dołu?- Proszę wybrać jeszcze jedną kartę.235 Wybrałem.Był to Wisielec.Poło\ył go na środku.Podra-pał się w głowę i potarł czoło.Przymknął oczy.- Wygląda na to, \e stoi ojciec o krok od niebezpieczeń-stwa.- Obro\a Carlina - zasugerowałem.Wzruszył ramionami, a potem uścisnął mi dłoń.- Obawiam się, \e będzie więcej ofiar - powiedział powa\nie.- Ale ojcu nic nie grozi, zapewniam.- W Jerozolimie łatwo umrzeć, i to o ka\dej porze dnia.Zdałem sobie szybko sprawę z banału, jaki właśniewyrzekłem, i dodałem:- Oczywiście wszędzie ludzie umierają o ka\dej porzednia, często nagle.Ale tutaj śmierć jest bardziej niespra-wiedliwa ni\ gdzie indziej.Tutaj umierasz, poniewa\ ktośprzechodzi obok ciebie i wbija ci nó\, a ty nawet nie wiesz zjakiego powodu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl