[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kurwa - powiedział wyraznie.Ze straszliwym rozmysłem skupił wolę na uniesionej ręce, próbując narzucićumęczonemu ciału tę samą władzę, jaką napawał się prawem zdobywcy od owej nocy, gdysię wprowadził, aż do tej chwili.Ciało nie posłuchało.Nawet nie zareagowało.Asmodeusz ruszył ku mnie.Po jegotwarzy przebiegł grymas wściekłości i konsternacji, w końcu jednak zastąpił je strach.- Kiedy umrzesz - wychrypiał szorstko.- Kiedy umrzesz, Castor.Dalej nie dotarł.Upadł parę stóp ode mnie, wstrząsany spazmami.Może sekundępózniej poszedłem w jego ślady, bo nie byłem już w stanie utrzymać się na nogach.Patrzyłemmu prosto w oczy, toteż zobaczyłem, jak zachodzą mgiełką i znów się rozjaśniają.- Fix.- wyszeptał Rafi.Nagle ulica ożyła w kakofonii hałasu, do niewielkiego zaułka wjechały czarnesamochody, furgonetki i co najmniej jedna ośmiokołowa ciężarówka, zatrzymując się zpiskiem opon i pozostawiając na asfalcie ślady palonej gumy.Drzwi otwarły się z trzaskiem iz wnętrza wypadli mężczyzni i kobiety w czarnych strojach maskujących, ustawiając się wtępy klin i rozglądając na wszystkie strony w poszukiwaniu wroga, którego tam nie było.Z jednego samochodu wysiadł Thomas Gwillam i zmierzył wzrokiem pozostałości masakry.Jego chłodne, pełne namysłu spojrzenie powędrowało wysoko ku wybitemu oknu, apotem w dół, ku ciałom na chodniku, na moment zatrzymując się na Rafim i w końcuspoczywając na mnie.- Przyjechałem, kiedy tylko mnie wezwałeś - rzekł.- Ale oczywiście nie zadzwoniłeś,dopóki nie upewniłeś się, że dotrę za pózno.Ostrzegałem cię przed fałszywą dumą, Castor.Po co komu wsparcie, które przybywa po zakończeniu bitwy?Miało to pewien sens.Szczęśliwie straciłem przytomność, zanim zmusił mnie, bym toprzyznał.Prawdę mówiąc, cieszyłem się, że to już koniec.Szczęka zaczynała mnie boleć jakskurwysyn. ROZDZIAA 21Omdlenie w niezręcznej chwili, gdy działania dobiegają końca i trzeba posprzątać, ma sporozalet.Inni ludzie mogą znieść nasze ranne ciało z pola walki i zająć się mozolną robotą.Mytymczasem tańcujemy z pastelowymi króliczkami w magicznym ogrodzie, w którym z gałęzidrzew zwisają smakowite pianki i butelki niemieszanej whisky.W tym przypadku jednak dodatkowa ekipa nie spisała się najlepiej.Gwillama i jegoludzi interesował wyłącznie Rafi, a oprócz nich jedyną osobą zdolną utrzymać się nawłasnych nogach pozostawała Trudie Pax.Pierwszą rzeczą, jaką zrobiła - wiedziała bowiemco nieco o szoku klinicznym - było spoliczkowanie mnie i obudzenie.Prawdę mówiąc, wolałbym ocknąć się w szpitalnym łóżku, ze wszystkimi oderwanymiczęściami ciała przyszytymi na miejsce i łagodnym nowokainowym hajem rozchodzącym sięw ciele.Zamiast tego odkryłem, że nadal leżę na chodniku, bolała mnie każda kończyna, stawi narząd wewnętrzny, a w tym, co zostało z dolnej części mojej twarzy, wybuchają zabójcze,nerwowe fajerwerki.Trudie zdarła ze mnie koszulę i zwinęła pod brodą, by zatamować najgorszy krwotok.W tym momencie nie mogła zdziałać nic więcej.Zadzwoniła na 999, karetka już jechała,tymczasem trzeba było sprawdzić stan wielu osób.Rafi wyglądał na żywego.A przynajmniej, jak zanotował Gwillam, miał puls, choćbardzo słaby i nieregularny.Rana w jego piersi przestała krwawić, toteż Trudie nie dostrzegłasensu w opatrywaniu jej.Obrażenia od dubeltówki były zbyt liczne i zbyt drobne, by mogłacokolwiek zdziałać.Juliet nie miała pulsu i nie oddychała, ale kiedy Trudie wymamrotała nad nią słowabłogosławieństwa, usiadła i zaklęła w gardłowym języku, od nieludzkich spółgłosek któregoPax napłynęły do oczu łzy.Pozostawiając Gwillama, który naradzał się ze swymi szefamisztabu, we trójkę weszliśmy razem do budynku, by dokonać ostatecznej inspekcji i przekonaćsię, czy tej nocy wygraliśmy, czy przegraliśmy.Gil wydawał się najmniej uszkodzony z nas wszystkich, ale gdy dotarliśmy na podestdrugiego piętra, dopiero zaczynał odzyskiwać świadomość.Oszołomiony podniósł się z ziemii natychmiast usiadł w pośpiechu.Lewą stronę jego twarzy pokrywał jeden wielki siniec, okookropnie zapuchło.Z pełną fascynacji zgrozą wpatrywał się w moją spotworniałą twarz, po czym uniósł i opuścił kciuk: pytanie.Wzruszyłem ramionami: jeszcze nie wiadomo.Juliet prowadziła, bo tylko ona mogła odnalezć je po zapachu.Weszła do pokoju oboktego, w którym trzymaliśmy uwięzionego Rafiego po wyciągnięciu go od Stangera niecałedwa miesiące wcześniej.Jedynym meblem w pomieszczeniu była wysoka, wolno stojącaszafa.Juliet sprawdziła drzwi i odkryła, że są zamknięte.Podałem jej kolbę dubeltówki, lecz ona rozwaliła zamek gołymi rękami i otworzyłaszarpnięciem szafę.Pen i Sue stały obok siebie w środku, ze związanymi rękami i nogami, na nogachprzytrzymywały je zaimprowizowane stryczki, przerzucone przez górną poprzeczkę nawieszaki.Gdyby któraś zasnęła bądz się potknęła, mogłaby się powiesić.Były nietknięte.%7ładnych ran, żadnych sińców.To właśnie najtrudniej mi zrozumieć.Asmodeusz potrzebował ich żywych, bo musiałmieć pewność, że Juliet po niego przyjdzie.Pragnął ją jednak rozwścieczyć, a codoprowadziłoby ją do większego szału niż dyndające przed oczami, połamane ciałokochanki?Możliwe, że przyrzekł sobie skosztować ich poniżenia i śmierci już po walce i żeodkładał to niczym epikurejczyk elegancki posiłek, zwiększając przyjemność przedłużeniemwyczekiwania [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl