[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widziałeś księżyc?- Nie.- Ja też nie, ale na pewno jest pełnia albo niedługo będzie.Po prostu nie mogłamusiedzieć w miejscu.Dlatego wyszłam z domu, ale niewiele to pomogło.Wstąpiłam doPaula s, potem do Duchess i Kelly s West.Odwiedziłam też knajpy na Bleecker Street.Potemwróciłam do Paula s i grałam w bilard.W końcu trafiłam do jakiejś dziury na DziewiętnastejUlicy i wróciłam do Duchess.- Wyobrażam sobie, jak się czułaś.- Po prostu włóczyłam się po ulicach.Kiedy wchodzisz do knajpy, musisz zamówićdrinka, a ja byłam w wielu miejscach.- I wypiłaś sporo.- Jasne.Ale wcale nie chciałam się upijać.Myślałam, że spotka mnie coś cudownego.Czy Carolyn Kaiser będzie kiedyś szczęśliwie zakochana? A jeśli nie, to może przynajmniejzaspokoi pożądanie?- Dzisiaj lepiej o tym nie myśl.- Nie mogłam się uspokoić.Zadzwoniłam kilka razy do Alison, chociaż obiecałamsobie, że tego nie zrobię.I tak nie odebrała.Potem wróciłam do domu.Postanowiłam, żewypiję odrobinę whisky i położę się wcześnie spać.Kiedy weszłam do mieszkania,zorientowałam się, że kot zniknął.To znaczy - Archie.Ubi był w domu.Archie Goodwin był birmańskim kotem.Miał lśniące futro i miauczał przerazliwiegłośno.Ubi (pełne imię brzmi Ubiquity albo Ubiquitous - nie jestem pewien) ważył więcej odswojego birmańskiego kumpla i wydawał się łagodniejszy.Archie i Ubi były samcami izostały poddane chirurgicznemu zabiegowi, po którym mężczyzna śpiewa sopranem.- Pewnie gdzieś się schował - wyraziłem przypuszczenie.- Nie.Przeszukałam wszystkie jego kryjówki.Przetrząsnęłam całe mieszkanie od górydo dołu.Włączyłam nawet elektryczny otwieracz do konserw.Zwierzęta, szczególniedalmatyńczyki, reagują na ten dzwięk jak na alarm przeciwpożarowy.- Może wymknął się na zewnątrz?- W jaki sposób? Okno było zamknięte, a drzwi zaryglowane.Nawet John DicksonCarr nie wydostałby się z mojego mieszkania.- Drzwi były zamknięte? - Zaryglowane na trzy spusty.Zawsze zamykam drzwi na oba zamki, kiedy wychodzę.To twój wpływ.Zainstalowałam nawet zamek policyjny Foxa.Wiem, że drzwi byłyzamknięte, bo musiałam otworzyć te wszystkie zamki, kiedy wróciłam do domu.- Musiał wydostać się na zewnątrz, kiedy cię nie było, albo wymknął się w momencie,kiedy otwierałaś drzwi.- Zauważyłabym go.- Sama mówiłaś, że wypiłaś więcej niż zwykle z okazji pełni księżyca.Być może.- Nie było ze mną aż tak zle, Bern.- W porządku.- Archie nigdy nie ucieka.Ubi też nie wychodzi na zewnątrz.Słuchaj, możemydyskutować o tym bez końca, ale i tak kręcimy się w kółko.Wiem, że mój kot zostałporwany.Zadzwonili do mnie.- Kiedy?- Nie wiem dokładnie.Nie pamiętam, o której wróciłam do domu.Nie wiem, ile czasuzajęło mi szukanie kota i chodzenie po pokojach z elektrycznym otwieraczem do konserw.Znalazłam butelkę z resztką brandy, nalałam sobie do szklanki i usiadłam, żeby się napić.Właśnie wtedy zadzwonił telefon.Carolyn nalała sobie następnego drinka.Był mniejszy niż poprzednie.Podniosłaszklankę do ust i nagle spojrzała na mnie.- Mam nadzieję, że to nie twoja sprawka, Bern.- Co takiego?- Wiem, że mogłeś mi zrobić głupi kawał, ale jeśli tak jest, lepiej się do tego przyznaj.Jeśli powiesz mi teraz, nie będę żywić do ciebie urazy.Pózniej nie okażę litości.- Myślisz, że zabrałem twojego kota?- Nie, wiem, że nie zrobiłbyś czegoś tak idiotycznego.Ale każdemu czasem odbija.Kto poza tobą potrafi otwierać zamki w drzwiach? Chcę, żebyś powiedział: tak, Carolyn,zabrałem twojego kota.Albo: nie, idiotko, nie zrobiłem tego.Przynajmniej to się wyjaśni.- Nie, idiotko, nie zrobiłem tego.- Dzięki Bogu.A swoją drogą - szkoda, bo miałabym wtedy pewność, że kot jestbezpieczny.- Carolyn spojrzała ze zdumieniem na szklankę, którą trzymała w ręku.- Czy toja nalałam whisky do tej szklanki? - spytała.- Tak.- Wobec tego mogę się napić - stwierdziła, wychylając whisky do dna.- A więc.zadzwonili do mnie. - Opowiedz mi o tym.- Nie byłam pewna, czy to mężczyzna, czy kobieta.Był to mężczyzna, który mówiłcienkim głosem, albo kobieta o grubym głosie.Ktokolwiek to był, miał akcent jak Peter Lorrei na pewno udawał. Mami pani kociaka - tak powiedział.-  Mami pani kociaka ?- Coś w tym stylu.Jeśli chce pani jeszcze zobaczyć kota to, bla, bla, bla.- Powiedział coś konkretnego?- Nie uwierzysz w to, Bern.- Zażądał pieniędzy?- Mam dać porywaczowi ćwierć miliona dolarów albo już nigdy nie zobaczę kota.- wierć miliona.- Dolarów.Zgadza się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl