[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaciskała nerwowo swe drobne dłonie, spoglądając błagalnie na Jacka.On zaś postanowił udawać spokój, którego bynajmniej nie czuł.— Wszystko jest w porządku, Mademoiselle Marchaud.Proszę się nie martwić.Jeśli nie ma pani nic przeciwko temu, chciałbym, aby powtórzyła pani całą historię memu przyjacielowi doktorowi Lavington, który tutaj mieszka.Felise przystała na tę propozycję, więc zaraz udał się na poszukiwania Lavingtona.Wrócił z nim zaledwie w kilka minut później.Kiedy Jack pospiesznie ich sobie przedstawiał, Lavington bacznie przyglądał się dziewczynie.Uspokoił ją przy pomocy kilku życzliwych słów, a potem wysłuchał uważnie jej opowieści.— To bardzo interesujące — stwierdził, kiedy skończyła.— Czy powiedziała pani o tym swemu ojcu?Felise potrząsnęła głową.— Nie chciałam go niepokoić.Jest poważnie chory.— W jej oczach pojawiły się łzy.— Trzymam go z dala od wszystkiego, co mogłoby go pobudzić lub zdenerwować.— Rozumiem — rzekł łagodnie Lavington.— I cieszę się, że pani do nas z tym przyszła, Mademoiselle Marchaud.Jak pani wie, obecny tu pan Hartington przeżył podobny wstrząs.Można chyba uznać, że jesteśmy na tropie.Czy nic więcej nie przychodzi pani do głowy?Felise drgnęła gwałtownie.— Oczywiście! Jaka jestem głupia.Przecież w tym leży sedno całej sprawy.Proszę popatrzeć, Monsieur, co znalazłam w głębi jednej z szaf; musiało się to zsunąć za półkę.Pokazała im zabrudzony kawałek papieru rysunkowego, na którym namalowano akwarelą portret jakiejś kobiety.Był to zaledwie szkic, lecz chyba dość wiernie oddawał podobieństwo.Przedstawiał wysoką blondynkę o egzotycznej twarzy.Stała obok stołu, na którym widać było błękitną chińską wazę.— Znalazłam to dopiero dziś rano — wyjaśniła Felise.— Monsieur le docteur, to właśnie twarz kobiety, którą widziałam we śnie.I identyczna błękitna waza.— Niezwykłe — stwierdził Lavington.— A więc kluczem do tajemnicy jest najwyraźniej ta błękitna waza.Wydaje mi się, że pochodzi z Chin i jest bardzo stara.Dostrzegam na niej jakiś dziwny wypukły motyw zdobniczy.— Z całą pewnością jest chińska — stwierdził Jack.— Widziałem bardzo podobną w zbiorach mego wuja, który jest zamiłowanym kolekcjonerem chińskiej porcelany.Niedawno zauważyłem u niego dokładnie taką samą wazę.— Chińska waza — powtórzył z zadumą Lavington.Przez parę chwil trwał zatopiony w myślach, a kiedy podniósł głowę, w jego oczach rozbłysły zagadkowe ogniki.— Panie Hartington, od kiedy pański wuj jest właścicielem tej wazy?— Od kiedy? Doprawdy nie mam pojęcia.— Proszę się zastanowić.Czy kupił ją niedawno?— Nie wiem… choć wydaje mi się to możliwe.Ja sam niezbyt interesuję się porcelaną, ale pamiętam, że pokazywał mi swoje „ostatnie nabytki” i ta waza znajdowała się wśród nich.— Przed dwoma miesiącami…? Państwo Turner opuścili Heather Cottage dokładnie przed dwoma miesiącami.— Tak, chyba tak.— Czy pański wuj bierze czasami udział w aukcjach organizowanych na prowincji?— Zawsze jeździ na takie aukcje.— Możemy więc z dużym prawdopodobieństwem założyć, że kupił ten okaz na wyprzedaży ruchomości państwa Turner.Dziwny zbieg okoliczności, albo być może to, co nazywam ślepym wymiarem sprawiedliwości.— Panie Hartington, musi pan natychmiast dowiedzieć się od wuja, gdzie kupił tę wazę.Na twarzy Jacka pojawiło się rozczarowanie.— Obawiam się, że to niemożliwe.Wuj George podróżuje po Europie.Nie wiem nawet, pod jakim adresem do niego pisać.— Jak długo pozostanie poza krajem?— Co najmniej trzy tygodnie, a może miesiąc.Zapadła cisza.Felise spoglądała na nich kolejno z niepokojem.— Więc nic nie możemy zdziałać? — spytała nieśmiało.— Owszem, możemy zrobić jedną rzecz — odparł Lavington, wyraźnie starając się ukryć podniecenie.— Jest to być może dość niezwykły sposób, ale mam nadzieję, że okaże się skuteczny.Panie Hartington, musi pan zdobyć tę wazę.Proszę ją tu przynieść, i jeśli Mademoiselle pozwoli, spędzimy noc w Heather Cottage.Błękitną wazę zabierzemy ze sobą.Jack poczuł, że cierpnie mu skóra.— Jak pan sądzi, co się wydarzy? — spytał z niepokojem.— Nie mam zielonego pojęcia, ale wierzę, że rozwiążemy tę zagadkę i uda nam się pozbyć tego ducha.Być może waza ma podwójne dno i coś zostało w niej ukryte.Jeśli nie wydarzy się nic niezwykłego, będziemy musieli polegać na własnej pomysłowości.Felise klasnęła w dłonie.— To wspaniały pomysł — zawołała.W jej oczach malował się entuzjazm.Jack bynajmniej go nie podzielał, a nawet odczuwał silny niepokój, ale za żadne skarby nie przyznałby się do tego w obecności Felise.Doktor natomiast zachowywał się tak, jakby jego propozycja była najnaturalniejsza w świecie.— Kiedy może pan przynieść tę wazę? — zwróciła się z pytaniem do Jacka Felise.— Jutro — odparł, usiłując stłumić obiekcje.Wiedział, że musi dotrzymać słowa, starał się więc przestać myśleć i zapomnieć o przeraźliwym krzyku, który prześladował go co rano.Następnego wieczora udał się do domu swego wuja po chińską wazę.Kiedy ujrzał ją ponownie, upewnił się jeszcze bardziej, że jest dokładnie taka sama jak waza namalowana na obrazku, ale choć obejrzał ją dokładnie, nie znalazł w niej żadnego ukrytego schowka.Była jedenasta, kiedy Jack i Lavington przybyli do Heather Cottage.Felise już na nich czekała.Otworzyła cicho drzwi, zanim zdążyli zapukać.— Proszę wejść — powiedziała szeptem.— Mój ojciec śpi na górze i nie powinniśmy go budzić.Zrobiłam panom kawę.Wprowadziła ich do niewielkiego, przytulnego saloniku, a potem pochyliła się nad maszynką spirytusową i nalała im po filiżance aromatycznej kawy.Jack rozpakował starannie zawiniętą chińską wazę.Kiedy Felise ujrzała ją, wydała cichy okrzyk.— Ach tak, tak — zawołała z przejęciem.— To ona… poznałabym ją wszędzie.Lavington przygotowywał się tymczasem na spotkanie z duchem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl