[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogłabym spędzić całeżycie w Paryżu i nie mieć dosyć.Przespacerowaliśmy się poSt.- Honore, trzymając się za ręce (już od samego spaceru tąulicą można poczuć się bogatym), potem zwiedziliśmy szybkoMuzeum Rodina, bo już była pora wracać do Ritza na kolację.W pokoju hotelowym ubierałam się w milczeniu obokRandalla.Ogolił się starannie i wypomadował sobie włosy, aja podmalowałam się i upięłam włosy w luzny węzeł.Kiedystanęłam w halce przed lustrem, po raz pierwszy zauważyłam,ile schudłam, odkąd podjęłam pracę w Grant Books.Mamamiała rację, wyglądałam jak szkielet.%7łe też wcześniej tego niezauważyłam! Ręce miałam wychudzone, brzuch płaski jakbęben, z którego sterczały tylko kości miednicy - jakwówczas, gdy miałam dwanaście lat.Brzuch wiecznieściśnięty, bo z nerwów nie mogłam jeść, mimowolnie więcstosowałam dietę nie mam czasu na posiłki", słowem,wyglądałam na osobę niedożywioną.- Włóż suknię, kochanie - zaproponował Randall.Włożyłam, Randall zapiął mi z tyłu zamek.Trudnodziewczynie o wzroście blisko metr osiemdziesiąt z Iowaprzedzierzgnąć się w subtelną Audrey Hepburn, ale suknianajwyrazniej miała magiczne właściwości.Od razu mnieodmieniła.Wyglądałam w niej.jak dziewczyna, którapowinna chodzić z Randallem Coksem.- Pięknie wyglądasz, Claire - szepnął Randall, kiedystanął za mną przed lustrem i poprawił mi włosy.A potemwyjął coś z kieszeni.Sznur pereł Mikimoto, który widzieliśmytydzień wcześniej w witrynie jubilera. - Randall! Przecież prosiłam cię, żebyś nie.- Wystarczy mi jedno dziękuję" - wymruczał mi do ucha.- Chodz, mamy rezerwację na dziewiątą u Alaina Ducasse'a.Musimy działać zgodnie z planem, kochanie.Kolacja okazała się kolejną przesadzoną ucztą dlazmysłów - zaskakująco przytulne rokokowe saloniki spowitemetaliczną organdyną, wielki zegar na ścianie, symboliczniezatrzymany, a z naszego stołu rozciągał się widok na pięknydziedziniec.Jedzenie było przepyszne - zamówiłam zupę zhomara i kurczaka z Bresse w białych truflach, a nawetRandall dla odmiany trochę sobie pofolgował.- Kiedy wejdziesz między wrony.- Roześmiał się,przeglądając menu.- Najwyżej jutro przebiegnę kilkakilometrów więcej.Kiedy skończyliśmy jeść, Randall odchrząknął głośno razi drugi.Następnie zaczął się bawić serwetką, przeczesał rękąwłosy.Nigdy nie widziałam, żeby tak się wiercił, aż nagle mnietknęło.Zorientowałam się, jeszcze zanim ukląkł przede mną najedno kolano i poprosił z błagalną, uroczą, żałosną miną, czyzrobię mu ten zaszczyt i zostanę jego żoną.Jego żoną?!Bo wiedział, bez cienia wątpliwości, że będziemyszczęśliwi razem.Wczoraj poleciał do Iowa, żeby prosić mojąmamę o błogosławieństwo, i je dostał.Kocha mnie.Czywyjdę za niego?Czy wyjdę za niego?Teraz już pół restauracji odwróciło się i patrzyło, jakprzystojny mężczyzna, tak dobrze ubrany, że mógłby byćEuropejczykiem, trzymając na wyciągniętej dłoni widoczny zdaleka pierścionek, się oświadcza.Czy wyjdę za niego?Pytanie zawisło w powietrzu.Zatkało mnie.Oświadczyny? Nie spodziewałam się, przyszły tak nagle, zawcześnie.- Claire - szepnął Randall.- Błagam, powiedz tak".Spojrzałam mu w oczy.Kochałam Randalla nie od dziś.Od osiemnastego roku życia.- Tak - odparłam i zanim się zorientowałam, już miałamten ogromny pierścionek na palcu.ROZDZIAA SIEDEMNASTYPO TEJ STRONIE RAJU- Czarny poniedziałek - oznajmił David, wchodząc domojego pokoju z egzemplarzem New York Post" za pazuchą.- Vivian wkroczyła na wojenną ścieżkę.Od rana zwolniłaasystentkę i doprowadziła dwoje publicystów do łez, a jeszczenie ma dziewiątej.Widziałaś?Na widok strony tytułowej zaniemówiłam.Patrzył z niejna mnie Stanley Prizbecki w okropnej halce, umalowanyjaskrawoczerwoną szminką.Było to zdjęcie, które znalazłamw teczce Vivian. Przebieraniec zastępcą burmistrza!" -krzyczał wielkimi literami nagłówek.- Podobno zerwali tydzień temu - wyjaśniał David.- %7łonaPrizbeckiego dowiedziała się o jego romansie, dlatego rzuciłVivian, żeby ratować małżeństwo.A zdjęcie? Uwierzyłabyś?We wszystkich gazetach trąbią, że to koniec jego kariery.Stałsię pośmiewiskiem.Nawet burmistrz nie może go wesprzeć,bo popełniłby w ten sposób polityczne samobójstwo.Piekło nie zna większej furii niż wściekłość upokorzonejkobiety, pomyślałam.Wyjaśniło się, po co trzymała to zdjęciew biurku.- Szykuje się burzliwy tydzień - powiedziałam zeznużeniem.Przez to również najgorszy na ogłoszenie w pracymoich zaręczyn.Nawet w najlepszej sytuacji nic tak niedrażniło Vivian jak szczęście podwładnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Mogłabym spędzić całeżycie w Paryżu i nie mieć dosyć.Przespacerowaliśmy się poSt.- Honore, trzymając się za ręce (już od samego spaceru tąulicą można poczuć się bogatym), potem zwiedziliśmy szybkoMuzeum Rodina, bo już była pora wracać do Ritza na kolację.W pokoju hotelowym ubierałam się w milczeniu obokRandalla.Ogolił się starannie i wypomadował sobie włosy, aja podmalowałam się i upięłam włosy w luzny węzeł.Kiedystanęłam w halce przed lustrem, po raz pierwszy zauważyłam,ile schudłam, odkąd podjęłam pracę w Grant Books.Mamamiała rację, wyglądałam jak szkielet.%7łe też wcześniej tego niezauważyłam! Ręce miałam wychudzone, brzuch płaski jakbęben, z którego sterczały tylko kości miednicy - jakwówczas, gdy miałam dwanaście lat.Brzuch wiecznieściśnięty, bo z nerwów nie mogłam jeść, mimowolnie więcstosowałam dietę nie mam czasu na posiłki", słowem,wyglądałam na osobę niedożywioną.- Włóż suknię, kochanie - zaproponował Randall.Włożyłam, Randall zapiął mi z tyłu zamek.Trudnodziewczynie o wzroście blisko metr osiemdziesiąt z Iowaprzedzierzgnąć się w subtelną Audrey Hepburn, ale suknianajwyrazniej miała magiczne właściwości.Od razu mnieodmieniła.Wyglądałam w niej.jak dziewczyna, którapowinna chodzić z Randallem Coksem.- Pięknie wyglądasz, Claire - szepnął Randall, kiedystanął za mną przed lustrem i poprawił mi włosy.A potemwyjął coś z kieszeni.Sznur pereł Mikimoto, który widzieliśmytydzień wcześniej w witrynie jubilera. - Randall! Przecież prosiłam cię, żebyś nie.- Wystarczy mi jedno dziękuję" - wymruczał mi do ucha.- Chodz, mamy rezerwację na dziewiątą u Alaina Ducasse'a.Musimy działać zgodnie z planem, kochanie.Kolacja okazała się kolejną przesadzoną ucztą dlazmysłów - zaskakująco przytulne rokokowe saloniki spowitemetaliczną organdyną, wielki zegar na ścianie, symboliczniezatrzymany, a z naszego stołu rozciągał się widok na pięknydziedziniec.Jedzenie było przepyszne - zamówiłam zupę zhomara i kurczaka z Bresse w białych truflach, a nawetRandall dla odmiany trochę sobie pofolgował.- Kiedy wejdziesz między wrony.- Roześmiał się,przeglądając menu.- Najwyżej jutro przebiegnę kilkakilometrów więcej.Kiedy skończyliśmy jeść, Randall odchrząknął głośno razi drugi.Następnie zaczął się bawić serwetką, przeczesał rękąwłosy.Nigdy nie widziałam, żeby tak się wiercił, aż nagle mnietknęło.Zorientowałam się, jeszcze zanim ukląkł przede mną najedno kolano i poprosił z błagalną, uroczą, żałosną miną, czyzrobię mu ten zaszczyt i zostanę jego żoną.Jego żoną?!Bo wiedział, bez cienia wątpliwości, że będziemyszczęśliwi razem.Wczoraj poleciał do Iowa, żeby prosić mojąmamę o błogosławieństwo, i je dostał.Kocha mnie.Czywyjdę za niego?Czy wyjdę za niego?Teraz już pół restauracji odwróciło się i patrzyło, jakprzystojny mężczyzna, tak dobrze ubrany, że mógłby byćEuropejczykiem, trzymając na wyciągniętej dłoni widoczny zdaleka pierścionek, się oświadcza.Czy wyjdę za niego?Pytanie zawisło w powietrzu.Zatkało mnie.Oświadczyny? Nie spodziewałam się, przyszły tak nagle, zawcześnie.- Claire - szepnął Randall.- Błagam, powiedz tak".Spojrzałam mu w oczy.Kochałam Randalla nie od dziś.Od osiemnastego roku życia.- Tak - odparłam i zanim się zorientowałam, już miałamten ogromny pierścionek na palcu.ROZDZIAA SIEDEMNASTYPO TEJ STRONIE RAJU- Czarny poniedziałek - oznajmił David, wchodząc domojego pokoju z egzemplarzem New York Post" za pazuchą.- Vivian wkroczyła na wojenną ścieżkę.Od rana zwolniłaasystentkę i doprowadziła dwoje publicystów do łez, a jeszczenie ma dziewiątej.Widziałaś?Na widok strony tytułowej zaniemówiłam.Patrzył z niejna mnie Stanley Prizbecki w okropnej halce, umalowanyjaskrawoczerwoną szminką.Było to zdjęcie, które znalazłamw teczce Vivian. Przebieraniec zastępcą burmistrza!" -krzyczał wielkimi literami nagłówek.- Podobno zerwali tydzień temu - wyjaśniał David.- %7łonaPrizbeckiego dowiedziała się o jego romansie, dlatego rzuciłVivian, żeby ratować małżeństwo.A zdjęcie? Uwierzyłabyś?We wszystkich gazetach trąbią, że to koniec jego kariery.Stałsię pośmiewiskiem.Nawet burmistrz nie może go wesprzeć,bo popełniłby w ten sposób polityczne samobójstwo.Piekło nie zna większej furii niż wściekłość upokorzonejkobiety, pomyślałam.Wyjaśniło się, po co trzymała to zdjęciew biurku.- Szykuje się burzliwy tydzień - powiedziałam zeznużeniem.Przez to również najgorszy na ogłoszenie w pracymoich zaręczyn.Nawet w najlepszej sytuacji nic tak niedrażniło Vivian jak szczęście podwładnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]