[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyjrzał przez oknona mroczny dziedziniec.W lśniącym na bruku księżycowym świetle ujrzał kobietę w bieli,biegnącą do potężnej drewnianej bramy.Zaczęła rozpaczliwie szarpać się z ryglami.W ślad za niąukazały się ścigające ją trzy kobiety; ze stróżówki wypadła stara odzwierna i złapała kobietę, któradrapała rygle niczym kotka.Pozostałe kobiety także pochwyciły dziewczynę, a ona krzyknęła rozdzierająco i upadła,przez nie przygnieciona.Luca włożył szybko spodnie i buty, narzucił pelerynę na nagie ramionai wypadł na dziedziniec, po drodze chowając sztylet w cholewę.Ukrył się w cieniu budynku,pewien, że nie został zauważony.Zamierzał przyjrzeć się kobietom, żeby móc je potem rozpoznać.Odzwierna uniosła pochodnię, oświetlając kobiety; dwie trzymały dziewczynę za ramiona,trzecia za nogi.Luca cofnął się w cień bramy, kiedy go mijały.Były tak blisko, że słyszał ichprzyspieszone oddechy i cichy płacz jednej z nich.Był to bardzo dziwny widok.Dziewczyna, którą niosły, straciła przytomność.Wydawało się, że zemdlała, kiedy odciągnęły ją od bramy.Jej głowa zwisała martwo, koronki nocnego czepkamuskały ziemię, a nocna koszula brudziła się w pyle.Ale nie było to zwykłe omdlenie.Dziewczynabyła bezwładna, oczy miała zamknięte, twarz spokojną.Nagle Luca drgnął z przerażenia.Jednaz rąk dziewczyny się osunęła; dłoń wydawała się przeszyta na wylot, a rana broczyła krwią.Drugadłoń spoczywała na drobnym ciele; na nocnej koszuli widniała smuga krwi.Dziewczyna wyglądała,jakby ją ukrzyżowano.Luca zamarł, nie mogąc odwrócić oczu od strasznych, dziwnych ran.Potemdostrzegł coś, co wydało mu się jeszcze gorsze.Trzy kobiety, które ją niosły, miały taki sam wyraz twarzy jak ona: spokoju i uniesienia.Szły, powłócząc nogami, lekko uśmiechnięte, jakby promieniały jakąś tajemną, sekretną radością.I wszystkie trzy miały zamknięte oczy.Luca odczekał, aż minęły go, niczym kroczący miarowo kondukt pogrzebowy, po czymwrócił do swojego pokoju, ukląkł przy łóżku i zaczął się żarliwie modlić o to, by pomimozwątpienia w siebie odnalazł jakoś mądrość i zrozumiał, co złego dzieje się w tym świętym miejscui jak to naprawić.Nadal klęczał, kiedy o świcie Freize wpadł z impetem do pokoju, niosąc dzban gorącejwody. Myślałem, że chcesz iść na prymę? Tak.Luca wstał z trudem, przeżegnał się i pocałował krzyżyk, który zawsze nosił na szyi prezent od matki na czternaste urodziny, kiedy widzieli się po raz ostatni. Tu się dzieją złe rzeczy  oznajmił Freize grobowym głosem, lejąc wodę do miski i kładącobok czysty ręcznik.Luca ochlapał twarz i ręce wodą. Wiem.Bóg mi świadkiem, już coś zobaczyłem.Czego się dowiedziałeś? Lunatykowanie, wizje, zakonnice poszczą w dni święte, aż potem mdleją w kaplicy.Niektóre widują na niebie światła, podobne do gwiazdy, która ukazała się trzem królom, innezapragnęły wybrać się do Betlejem i trzeba było siłą je powstrzymywać.Ludzie z wioskii zamkowa służba twierdzą, że całe opactwo zostało dotknięte jakimś szaleństwem, a zakonnice na zawsze straciły zdrowe zmysły.Luca pokręcił głową. Jeden Bóg wie, co się tu dzieje.Słyszałeś te krzyki w nocy? Boże uchowaj.Spałem w kuchni i słyszałem tylko chrapanie.Ale wszystkie kucharkitwierdzą, że papież powinien tu przysłać biskupa, by przeprowadził dochodzenie.Powiadają, że tugrasuje sam szatan. Papież już kogoś przysłał!  warknął Luca. Ja przeprowadzę dochodzenie.Ja będęsędzią. Oczywiście  powiedział krzepiąco Freize. Nieważne, ile masz lat. Rzeczywiście, nieważne.Ważne jest, że to mnie wybrano. Najlepiej zacznij od nowej ksieni. Dlaczego? Bo wszystko zaczęło się tuż po jej przyjezdzie. Nie będę słuchał kuchennych plotek  oznajmił wyniośle Luca, wycierając twarz.Rzuciłręcznik pachołkowi. Przeprowadzę stosowne przesłuchanie świadków zeznających pod przysięgą.Papież powierzył mi tę misję i lepiej, żeby wszyscy o tym pamiętali.Zwłaszcza ci, którzy powinnimi służyć i wspierać moją reputację. No jasne, że wspieram! No jasne, że przeprowadzisz! No jasne, że tak! Ty jesteś panemi nigdy o tym nie zapominam, choć dość młody z ciebie pan.Freize rozłożył koszulę Luki i podał mu habit nowicjusza, który młodzieniec nosiłpodkasany, by mu nie przeszkadzał w chodzeniu.Luca przypasał krótki miecz i zasłonił gohabitem. Mówisz do mnie jak do dziecka  rzucił z irytacją. A sam jesteś niewiele starszy. To z serdeczności  rzekł Freize zdecydowanym tonem. Tak okazuję uczucia.I szacunek.Dla mnie zawsze będziesz wróbelkiem, chudym nowicjuszem. A ty dla mnie gąsiorem, chłopcem kuchennym  odparł Luca z uśmiechem. Masz sztylet?  upewnił się Freize.Luca klepnął się po cholewie, za którą tkwił sztylet w pochwie. Wszyscy mówią, że nowa ksieni nie ma powołania i nie została wychowana do takiegożycia  oznajmił Freize, nie bacząc na zakaz plotkowania. Znalazła się tu z powodu testamentuojca.Złożyła śluby i nigdy już stąd nie wyjdzie.To jedyne, co zostawił jej ojciec.Cała resztadostała się bratu.Kiepsko, bo dziewczyna jest jak w więzieniu.A odkąd tu trafiła, zakonnicezaczęły mieć wizje.Połowa wioski twierdzi, że z nową ksienią zjawił się tu szatan, ponieważprzybyła tutaj wbrew własnej woli. A jaki jest ten jej brat?  spytał Luca, mimowolnie dając się skusić plotkom. Dobre chłopisko.Zacny pan, hojnie zasila opactwo.Zbudował je jego dziadek, wznoszącklasztor żeński po jednej stronie i męski po drugiej.Zakonnice i mnisi dzielą się obowiązkamiw opactwie.Ojciec nowego pana troszczył się o oba klasztory i podarował zakonnicom lasyi pastwisko, a mnichom kilka gospodarstw i pola.Klasztory same się utrzymują, pracują razem nachwałę Pana i pomagają biednym.Teraz wspiera je nowy władca.Jego ojciec był krzyżowcem,słynął z odwagi i żarliwej bogobojności [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl