[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ze swymi otwartymioknami, solidnymi gankami i stuletnimi dębami ocieniającymi go jakrok długi w niczym nie przypominał ciasnego domku Pearl o dwóchsypialniach i z linoleum na podłogach.- Mamo? Mamo, spójrz, kto przyszedł - zawołała Lily, odwracając sięod gościa.- Pearl.Pamiętasz? Wiozła cię taksówką.Odpowiedz nie nadeszła.Pearl spojrzała na Annabelle Storm, którawłaśnie weszła do pokoju.Była to niewątpliwie pani siostra, alewyglądała bardzo zle.Blada, chuda, na jej twarzy malowała siękompletna pustka.Pearl zauważyła, że oczy starszej kobiety wydają się zapadnięte, że ma sińce na rękach i gips częściowo przesłoniętytemblakiem na lewym przedramieniu.Nie była to pewna siebie,królewska, choć zagubiona dama, którą Pearl obwoziła po całymmieście przed kilkoma tygodniami.- Mamo, pamiętasz Pearl, prawda? - zapytała znowu Lily.- Pearl.Annabelle powtórzyła w końcu jej imię.Zrobiła kilka niepewnychkroków w stronę gościa i się zatrzymała.Przechyliła głowę iuśmiechnęła się szeroko, życzliwie - ale bez śladu potwierdzenia, żeją rozpoznaje.- Wspaniale panią poznać.Nie, nie spotkałyśmy się wcześniej.- Witaj, pani siostro, dobrze cię widzieć.Niech no się przyjrzę.Japanią pamiętam świetnie, ale pani przez tyle czasu mogła mniezapomnieć - odparła Pearl.I wyciągając rękę, dodała: - Wspanialepanią widzieć.Dobrze się pani dzisiaj czuje?- Mhm.W porządku, dziękuję - odparła Annabelle, terazrozpromieniona, z błyszczącymi oczami.Nie rozumiała jednak, żepowinna uścisnąć rękę przybyłej, więc zamiast tego ją poklepała.Zlustrowała Pearl bardzo uważnie -warkoczyki, brzęczącebransoletki, szeroki uśmiech ukazujący zęby.Oczy Annabellezaiskrzyły się, niemal rozbłysły.Wyglądała na zachwyconą.- Proszę, niech pani usiądzie, porozmawiamy - zaprosiła, klepiąckrzesło stojące obok drugiego, które zajęła sama.- Chyba że musipani wkrótce wracać do szkoły? Pearl i Lily wymieniły spojrzenia.Taksówkarka zauważyła, żecórka także wygląda mizernie, jakby nie spała od miesiąca.Tak sięstara nie dopuścić, by matka wymknęła się z domu, że wpędzi je obiew chorobę, uznała Pearl.- Nie, proszę pani, skończyłam ze szkołą - odpowiedziała, zwracającsię znowu do Annabelle, którą zafascynował kawałek sznurkaznaleziony na podłodze.- Jak miło - stwierdziła starsza kobieta.- To moja córka Lily.Ciągle jeszcze się uczy.Lily, przynieś, proszę, coś do picia mojemugościowi.Po podróży zupełnie zaschło jej w ustach, a wkrótce musiwracać do szkoły.Proszę, Lily.- Zaczekała, aż córka wyjdzie, poczym szepnęła: - Próbowałam ją przekonać, żeby zabrała mnie dodomu, ale nie chce słuchać.Strasznie krnąbrna.- Trochę jak jej mama?Pearl patrzyła, jak Annabelle odrzuca głowę do tyłu i śmieje sięserdecznie, jakby żart był ogromnie zabawny.Uśmiechnęła sięrównież.Starsza kobieta wstała i z pewnym wysiłkiem przysunęła krzesłobliżej gościa.- Mogę z panią iść? - poprosiła.- Iść ze mną? Dokąd? Co, pani siostro? Dokąd to się wybieram,pani zdaniem? Gdzie byłoby pani lepiej niż tutaj? - spytała Pearl.- Cóż, nie mogę tu zostać.I nie zostanę.Mój mąż mnie szuka.-Annabelle niemal się nadąsała. Lily wróciła z trzema szklankami mrożonej herbaty; pierwsząpodała matce, lecz ta nie tknęła napoju.Pearl spróbowała łyk i omalgo nie wypluła.Była to najsłabsza, najobrzydliwsza lura, jakiejpróbowała w życiu.Fakt, niezbyt lubiła herbatę, ale ta przypominałaocet.Odstawiła szklankę i odchrząknęła.- Musi pani zostać na kolację, dobrze?  nalegała Annabelle, wciążnie pijąc.Pearl domyślała się, że starszej kobiecie z pewnością chodzi olunch, bo była dopiero dziesiąta rano.Zastanawiała się, czy córkalepiej radzi sobie z gotowaniem niż z przyrządzaniem napojówchłodzących.- Och, mój Boże, co za obrzydlistwo! - zawołała nagle Lily, upiwszyłyk ze swojej szklanki.- Wstrętna; strasznie przepraszam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl