[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stanęła twarzą w twarz z równie zaskoczonym ArthuremSpauldingiem.- Co pan tu robi? - spytała szybko, udając oburzenie.- Wróciłem zgasić światło.Aleważniejsze, co pani tu robi? Wstęp do chłodni mają tylko Nina Brockhurst, Pandzit Singh,Mariana Herrera i ja.Doskonale pani o tym wie.I jak, do licha, w ogóle tu pani weszła?- Mam klucz.- Wyciągnęła go i pomachała nim.- Doktor Rothman mi go dał razem zupoważnieniem do wstępu do chłodni.Laborant wyrwał jej go gwałtownie z ręki, tak że znowu podskoczyła.- Może pani jeszcze nie słyszała, ale doktora Rothmana już tu nie ma, jegoupoważnienia nie obowiązują.- A panu w to graj, założę się - wypaliła i pożałowała tego niemal natychmiast.- Chwilowo ja kieruję tym laboratorium i cofam pani upoważnienie.To też zabieram.-Chwycił rejestr, który trzymała.Pia stała tam kilka sekund, zastanawiając się, jak postąpić.Otrząsnęła się już z szoku,jakim było niespodziewane pojawienie się Spauldinga, i teraz była już tylko zła.Nigdy nielubiła tego człowieka.Przeszła obok niego, kierując się do drzwi.- Skarbie, już nie jesteś tu księżniczką.I masz zakaz wstępu do pracowni, co, głowędaję, pani dziekan z radością potwierdzi, jeśli ją spytam.Pia nic na to nie odrzekła.Zdjęła strój ochronny w szatni i zostawiła go na podłodze,tam gdzie upadł.Wściekła, pomaszerowała do swojego pokoju, znalazła pusty karton ispakowała do niego rzeczy i papiery, które zgromadziła w ciągu ponadtrzyletniej pracy.Zamknęła drzwi i ruszyła do wyjścia.Kiedy mijała Marshę Langman, ta nawet nie podniosłagłowy.Co za banda palantów, pomyślała Pia.Naburmuszona skierowała się do akademika, ale przypomniała sobie, że w bibliotececzeka na nią George.Zawróciła, odszukała go, dała znać, że już jest, i wyszła.George szybkoodłożył pismo, które czytał, i wyszedł za nią na korytarz.Musiał puścić się biegiem, żeby jądogonić.Złość aż z niej biła.- Mogę spytać, co się stało? Szybko wróciłaś.Pracownia nadal jest zamknięta?- Może byłoby lepiej, gdyby była.Mam nadzieję, że masz ochotę coś przekąsić, bojaumieram z głodu.- Chętnie wrzucę coś na ząb.Chodzmy do stołówki.- Dobrze - rzuciła Pia.Na zewnątrz było ciemno i zimno.Ruszyli szybkim krokiem. - Jeszcze mi nie powiedziałaś, co się stało - przypomniał George.- Ten chujek Spaulding nakrył mnie w chłodni i w nagrodę na dobre wyrzucił zpracowni.To się stało.Palant zostawił światło w środku i wrócił, żeby je wyłączyć.Na mojenieszczęście jest pedantyczny.Straszny dupek.- Nic dziwnego, że się wściekł.Ale co cię obchodzi, że cię wyrzucił z pracowni? Odponiedziałku przechodzisz do innej.Będziesz miała jedną kartkę mniej do wysyłania na BożeNarodzenie.- Nie wysyłam kartek na Boże Narodzenie.- Wiesz dobrze, o co mi chodzi.Czyli teraz naprawdę nie masz już tam wstępu, tak?Skinęła głową.- Na to wychodzi.- No to masz związane ręce, chyba że zamierzasz się włamać do gabinetu Springera.Pia popatrzyła na niego z konsternacją.- %7łartowałem.Ale serio, nic więcej nie możesz zrobić.Musisz sobie odpuścić tęsprawę i pozwolić działać właściwym organom.W końcu przecież toczy się dochodzenie.Więc powinnaś darować już sobie to własne śledztwo.Tak?Nie słuchała perswazji George a.- Słuchasz mnie?Pia nie zamierzała się poddać.Zastanawiała się, czy Spaulding przypadkiem czegośnie ukrywa.Ale nawet jeśli, nie wiedziała, co z tym zrobić.Ani z resztą swojego życia.Jejmentor nie żył i nie była pewna, czy jej marzenia o karierze naukowej nadal mają rację bytu.Wcześniej wydawało jej się, że praca lekarza da jej poczucie bezpieczeństwa, którego takbardzo pragnęła.Ale Rothman jej uświadomił, że dyskomfort, jaki czuła w kontaktach zpacjentami i ludzmi w ogóle, nie wróży najlepiej takiemu wyborowi.Znalazła się nażyciowym rozdrożu i nie wiedziała, co począć.Sama myśl o tym wyprowadzała ją zrównowagi.Westchnęła.George chciał wiedzieć, o co chodzi, ale puściła mimo uszu jego pytanie.Uświadomiła sobie nagle, że próby ustalenia, co się przydarzyło Rothmanowi, tak naprawdęsą tylko próbą uniknięcia zmierzenia się z wyborem drogi życiowej, z decyzjami, któremusiała podjąć.Taką pierwszą linią obrony.Przyszłość mogła poczekać.Przystanęła nagletuż przed akademikiem i pociągnęła George a, żeby też się zatrzymał.- Nie wycofam się teraz.Muszę się dowiedzieć, dlaczego doszło do tej tragedii.W tejsprawie jest za wiele wątpliwości.Ilekroć o niej myślę, pojawia się coraz więcej pytań, corazwięcej osób dziwnie się zachowuje.Lekarze z zakaznego uparli się, by podać antybiotyk sprzed pół wieku, i pacjenci umarli w ciągu kilku godzin, mimo diagnozy i wdrożonegoleczenia.I nikt, ale to nikt, nie lubił Rothmana.Wszyscy koledzy i współpracownicyzazdrościli mu Laskera i Nobla, perspektywy kolejnych nagród.Okay, Spaulding się wkurzył,że weszłam do chłodni, którą zawsze uważał za własne królestwo, i zorientował się, żegrzebałam w jego biurku, bo trzymałam księgę ewidencyjną.Ale zachowywał się dziwnie,jakby cała pracownia należała teraz do niego.A głupek jest tylko pracownikiem technicznym.Nie naukowcem.A co powiesz na to, że to ja, zwykła studentka, wykryłam zapalenieotrzewnej? Może gdyby wcześniej zrobili mu operację, nadal by żył.- Co chcesz usłyszeć? - spytał George.Próbował spojrzeć Pii w oczy, ale unikała jegowzroku.- Naprawdę brzmi to tak, jakbym miała paranoję?Zresztą nie odpowiadaj.Nieważne, zamierzam nadal badać tę sprawę, bo najwyrazniejnikt inny tego nie robi.- Ile razy muszę ci przypominać, że to jeden z wiodących ośrodków medycznych naświecie? Naprawdę sądzisz, że przebijesz specjalistów tej klasy? Tylko sobie nagrabisz, Pia.Tego właśnie chcesz? Zmarnować sobie karierę?Myślała przez chwilę.- Może.- A nawet jeśli się upierasz przy tym autodestrukcyjnym śledztwie, czy jak to tamnazywasz, nie bardzo widzę, co mogłabyś jeszcze zrobić.Springer, Bourse, Spaulding, jesteśu nich wszystkich na cenzurowanym.- Nie boję się Spauldinga.Zabrał mi wprawdzie klucz, ale wiem, gdzie Rothmantrzymał swój.Zachowywał się tak, jakby chciał coś ukryć.- Dalej uważam, że to szaleństwo.Ale jeśli już koniecznie chcesz w to wścibiać nos,dlaczego nie sprawdzisz wyników sekcji? Istnieje zapewne proste medyczne wyjaśnienieprzebiegu zakażenia i śmierci obu naukowców.Albo skomplikowane, nie wiem.Ale to tamznajdziesz odpowiedzi, a nie wkurzając wszystkich dokoła w szpitalu.Sekcje pewniezrobiono dzisiaj, żeby jak najszybciej pozbyć się skażonych zwłok.- Skażonych?- Tak, trefnych, skażonych salmonellą - rzucił ostro George.Czasami Pia bardzowolno kojarzyła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • 4/13.php") ?>