[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Greeley próbował zmusić Dolpha do zrobienia kroku w tył, by po-rozmawiać na zewnątrz, ale ten potrząsną głową.- Biuro jest bezpieczne.Reszta klubu nie.- Co to ma znaczyć? - Zapytał Greeley. - Oznacza to, że miejsce zbrodni, łącznie z ofiarą, jest teraz najbar-dziej pożądaną rzeczą w telewizji.Zabroniłeś rozmawiać z prasą, więcjuż są spekulacje.Wampiry w amoku, oto jedno z nich.- Chcesz, żebym oświadczył mediom, że kobieta związana z oddzia-łem policji jest oskarżona o morderstwo?- Masz trzech świadków i wszyscy mówią, że pani Smith jako pierw-sza wyciągnęła broń.To była samoobrona.- O tym zadecyduje asystent prokuratora okręgowego - powiedziałGreeley.Zabawne, kiedy rozmawiał ze mną, mógł zawierać umowy.Ponie-waż rozmawiał z innym gliną, tylko pieprzony asystent miał takie pra-wa.- Zadzwoń do nich - powiedział Dolph.- Właśnie tak chcesz ją uwolnić? - Zapytał Greeley.- Złoży oświadczenie po tym, jak sprowadzimy ją i jej prawnika naposterunek.Greeley parsknął.- Taa.Ona naprawdę zawzięła się w sprawie tego adwokata.- Porozmawiaj z prasą, Greeley.- I co im powiem?- To, że wampiry nie są w to zaangażowane.Morderstwo nie zostałopopełnione w umówionym czasie, dlatego też jego miejscem było Dan-se Macabre.Greeley spojrzał na mnie.- Chcę ją tu widzieć, kiedy wrócę, Storr.%7ładnych zniknięć.- Oboje tu będziemy.Greeley spiorunował mnie wzrokiem.W ciągu sekundy jego oczywypełniły frustracja i gniew.Przyjazna maska zniknęła.- Zobaczymy.Może i chcą, żebyś brał w tym udział, ale to jest spra-wa o zabójstwo, czyli moja sprawa.- Wskazał Dolpha palcem.- Niespieprz tego.Greeley przecisnął się obok niego i zatrzasnął za sobą drzwi.Cisza wpokoju była wystarczająco gęsta, by móc po niej chodzić.Dolph przeniósł krzesło stojące przed biurkiem obok mnie, naprze-ciwko miejsca, w którym siedziałam.Splótł swoje wielkie dłonie i wpa-trywał się we mnie.Ja starannie omijałam go wzrokiem. - Trzy kobiety mówią, że to pani Smith pierwsza wyciągnęła broń.Zabrała twoją torebkę, więc musiała wiedzieć, gdzie ona jest - powie-dział.- Machałam nią za wiele razy tej nocy.Moja wina.- Słyszałem o tobie dołączającej do tego przedstawienia.Co się sta-ło?- Pozwoliłam sobie dać małe przedstawienie.Kobieta nie chciałauczestniczyć w pokazie na scenie.To było nielegalne wykorzystywanienadnaturalnych mocy do zmuszania każdego, by robił coś, czego niechce robić.- Nie jesteś policjantką, Anito.To był pierwszy raz, kiedy mi o tym przypomniał.Zazwyczaj Dolphtraktował mnie jak jednego ze swoich ludzi.Nawet zachęcał mnie,abym po prostu mówiła, że jestem z jego oddziałem, więc brali mnie zadetektywa.- Wykopujesz mnie z wydziału, Dolph?%7łołądek mi się zacisnął, kiedy o to pytałam.Ceniłam współpracę zpolicją.Dolpha, Zerbrowskiego i resztę chłopaków.Bolałoby bardziej,gdybym musiała przyznać, że dopuściłam do straty tego wszystkiego.- Dwa ciała w dwa dni, Anito, oboje to normalni ludzie.Byłoby zadużo tłumaczenia w dowództwie.- A gdyby byli wampirami albo innymi odrażającymi stworami?Każdy może patrzyć na to z innej strony, czy tak?- Szukanie pretekstu do awantury ze mną nie jest teraz najlepszympomysłem, Anito.Wpatrywaliśmy się w siebie przez sekundę, może dwie.Pierwszaodwróciłam wzrok i kiwnęłam głową.- Dlaczego tu jesteś, Dolph?- Muszę uporać się z mediami.- Ale pozwalasz Greeley'owi rozmawiać z prasą.- Bo musisz mi powiedzieć, co się dzieje.Jego głos był spokojny, ale z naprężeń wokół oczu i sposobu, w jakitrzymał ramiona, wiedziałam, że jest zły.Nie mogłam go za to winić.- Co chciałbyś usłyszeć? - Zapytałam.- Najlepiej całą prawdę - odpowiedział.- Myślę, że najpierw potrzebuję prawnika. Nie będę wylewna tylko dlatego, że Dolph jest moim przyjacielem.To wciąż policjant, a ja kogoś zabiłam.Oczy Dolpha się zwęziły.Zwrócił się do mundurowego, stojącegonieruchomo przyścianie.- Rizzo, przynieś kawy, dla mnie czarną.Czego potrzebujesz doswojej? Kawa nadchodziła.Ale dodatków trzeba było poszukać.- Dwie kostki cukru i jedną śmietankę.- Wez też coś dla siebie, Rizzo.I nie spiesz się.Oficer Rizzo ode-pchnął się od ściany.- Jesteś tego pewien, sierżancie Storr?Dolph spojrzał na niego, tylko spojrzał.Rizzo wyciągnął ręce w ge-ście obronnym.- Po prostu nie chcę, żeby Greeley zjechał mi dupę za to, że zostawi-łem was dwoje samych.- Przynieś kawę, oficerze Rizzo.Nie chcę żeby wystygła.Rizzo wyszedł kręcąc głową, prawdopodobnie przez głupotę poli-cjantów w cywilu.Kiedy zostaliśmy sami, Dolph powiedział:- Odwróć się.Wstałam i podałam mu ręce.Rozkuł mnie, ale ponownie nie prze-szukał.Prawdopodobnie założył, że zrobił to Rizzo.Nie powiedziałammu o nożu, którego nie zauważyli, bo nie mogłam pozwolić, żeby glinyodebrały mi całą broń.Poza tym, dzisiejszej nocy nie chciałam być zu-pełnie bezbronna.Usiadłam z powrotem, opierając się chęci potarcia z ulgą nadgarst-ków.Byłam przecież zabójcą wampirów.Nic nie mogło mnie zranić.- Porozmawiaj ze mną, Anito [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • ude("s/6.php") ?>