[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy patrząc w ogień rozmyślałem, jakie trudności nastręcza zdobywanie kapitału,włożyłem ręce w kieszenie.I oto natrafiłem w jednej z kieszeni na jakiś papierek.Był towręczony mi przez Joego program przedstawienia teatralnego, w którym występował słynnyamator prowincjonalny, równy talentem Rosciusowi.- Boże, wybacz mi - zawołałem mimo woli - ależ to dzisiaj przedstawienie!To sprawiło, że przerwaliśmy rozmowę i postanowiliśmy pójść do teatru.Wyraziłem Herbertowi współczucie dla jego spraw sercowych i obiecałem mu pomócwszelkimi możliwymi środkami.Herbert powiedział na to, że jego narzeczona zna mniedoskonale z opowiadania.Potem uścisnęliśmy sobie serdecznie dłonie dziękując sobiewzajemnie za zaufanie i zwierzenia, zdmuchnęliśmy świece, zagasiliśmy ogień w kominku,opuściliśmy mieszkanie zamykając starannie drzwi i udaliśmy się na poszukiwanie Mr.Wopsle a i Danii. NASTPNY ROZDZIAAKiedy przybyliśmy do Danii, zastaliśmy króla i królową tego kraju siedzących na dwufotelach, które ustawiono wysoko na kuchennym stole, otoczonych dworem.Całaarystokracja duńska była na miejscu.Składała się ona z szlachetnego młodzieńca, którynajwidoczniej odziedziczył wysokie buty z łosiowej skóry po jakimś olbrzymich rozmiarówprzodku, z czcigodnego para o zamorusanej twarzy, robiącego wrażenie, jak gdyby w dośćpóznym wieku  wyszedł z ludu, oraz z duńskiego rycerza z grzebykiem we włosach,ubranego w białe jedwabne pończochy i zadziwiająco podobnego do kobiety.Mój genialny rodak stał z dala, z ponurą miną skrzyżowawszy ramiona na piersi iwolałbym, aby jego kędziory i czoło wyglądały naturalniej.W miarę jak akcja dramatu się rozwijała, następowały drobne a interesujące fakty.Wydało się, że król nieboszczyk był przed śmiercią dręczony kaszlem, który najwidoczniejzabrał ze sobą do grobu, a potem znów przyniósł na ziemię.Duch króla dzwigał upiornyrękopis owinięty dokoła berła.Zaglądał co chwila do owego manuskryptu z takim lękiem, jakgdyby był zwykłym śmiertelnikiem i obawiał się, że zgubi wątek.Ta okolicznośćprawdopodobnie sprawiała, że galeria co pewien czas krzyczała do Ducha:  Przewróć kartkę!,co doprowadzało go do rozpaczy.Widoczne też było od pierwszego wejrzenia, że mimo iżten uroczysty upiór ukazywał się zawsze z taką miną, jak gdyby zjawiał się po długiejnieobecności i przebył olbrzymią przestrzeń, to w rzeczywistości wyłaniał się zza sąsiedniegomuru.To być może stało się przyczyną zjawiska, iż jego okropne słowa przyjmowanowybuchami śmiechu.Królowa Danii, bardzo okazała dama, wyglądała jednak tak, jak gdyby należała doepoki miedzianej, gdyż miała na sobie zbyt wiele tego właśnie metalu.Szeroka, miedzianaobręcz przebiegała jej pod brodą i łączyła się z diademem (jak gdyby monarchini cierpiała nastraszliwy ból zębów).W pasie królowa miała również miedzianą obręcz, takież bransoletyowijały jej ramiona.Nic dziwnego, że publiczność przezywała ją na głos:  Kocioł miedziany.Szlachetny młodzieniec w butach przodków nie mógł się zdecydować na rolę: był naprzemian zręcznym marynarzem, wędrownym aktorem, grabarzem, kapłanem i bardzo ważnąosobą podczas pojedynku na szpady na dworze królewskim, gdzie wprawne jego oko iwytrawne zdanie służyło za podstawę oceny najpiękniejszych pchnięć.To sprawiło, żepubliczność nastroiła się względem niego niechętnie, a nawet gdy okazało się, że jest w zakonie i nie chce odprawić nabożeństwa żałobnego, obrzuciła go na znak oburzeniaorzechami.Wreszcie Ofelia była ogarnięta tak powolnym i melodyjnym obłędem, że kiedyzgodnie z rolą zdjęła biały szal i pogrzebała go w ziemi, jakiś zgryzliwy jegomość, który oddłuższego już czasu niecierpliwie przyciskał nos do żelaznej bariery pierwszego rzędu galerii,Mr.uknął:- No, teraz, kiedy dziecko już położyliśmy spać, chodzmy na kolację!Było to oczywiście co najmniej pozbawione sensu.Wszystkie te wypadki w przewidziany sposób obijały się o mego nieszczęsnegorodaka.Za każdym razem, gdy niezdecydowany książę rzucał jakieś pytanie lub wyrażałwątpliwości, publiczność przychodziła mu natychmiast z pomocą.Kiedy na przykład szło o to, by rozstrzygnąć kwestię,  czy lepiej jest dla szlachetnegoumysłu cierpieć, ktoś wrzasnął, że tak, inny znowu, że nie, a trzeci głos przechylał się do obuopinii, radził:  Podrzuć monetę i wylosuj, co lepiej!, aż zaczęła się ogólna sprzeczka na sali.Kiedy książę pytał, czemu istoty jemu podobne skazane są na pełzanie pomiędzy niebem aziemią, zachęcano go okrzykami:  Słuchajcie! słuchajcie! Kiedy zjawił się na scenie zopadającą pończochą (po prostu na nodze utworzyła mu się u góry jedna zgrabna fałda,podejrzewam, że od zbyt gorącego żelazka), na galerii rozległa się głośna rozmowa na tematbiałej skóry jego nóg, przy czym wyrażano przypuszczenie, że pobladły mu pod wpływemprzestrachu na widok ducha ojca [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl