[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakimś sposobemHerszt i tak ją znajdzie.Magnus czołgał się wzdłuż skały przy krawędzi klifu ze spojrzeniemutkwionym w pułku żołnierzy poniżej.Trwał przy człowieku, któremuprzysiągł swoją lojalność.Herszt leżał na brzuchu, obserwując ruch wojsk w dolinie.Lubił patrzećjak maszerowali wokół, nadgorliwie i nieudolnie patrolując długie, wąskiedoliny rzek, i mordercze szczyty, gdzie rządzili najemnicy.Magnus nie bał się go.Już nie.Nie miał powodu.Rana na jego policzkuzagoiła się, zaszyta przez zręcznego lekarza w Katamandu.Rzadko też budziłgo koszmar o wielkim, czarnym drapieżnym kocie przytłaczającym mu klatkępiersiową i jego oddechu na jego twarzy.Prawie nigdy nie myślał też o tamtejnocy, kiedy zrozumiał, że stare, przerażające legendy, które opowiadała mujego biedna matka, były prawdziwe i potwory chodziły po ziemi.Bo w końcuwiedział, że był przeklęty przez swoje grzechy, i wolałby zginąć z ręki Herszta lub z jego łapy drapieżnika  niż żyć tak, jak żyła większość ludzi, przyku-tych do biurka lub nabrzeża i przygniecionym biedą.Jednak mimo całej swojej lojalności do Herszta, trzymał się wbezpiecznej odległości kilkunastu centymetrów od swojego mistrza. Armia jakoś nie martwi się o swój transport  powiedział cicho. Dlaczego miałaby?  Herszt uśmiechnął się. Przewiezli przez górydwa transporty bez żadnych problemów.To oczywiste, że rząd rozprawił się zsamotnymi najemnikami i zostali opanowani. Jasne. Magnus klepnął się w czoło w szyderczym przerażeniu.Powinienem był się domyślić.Herszt był wyraznie zadowolony z siebie.76RLT  Kiedy przybyłem tutaj piętnaście lat temu, byłem wypędzonym z domuprzez strach i poczucie winy siedemnastolatkiem, pewnym swego potępienia.Dziś przejmiemy całą kasę urzędników państwowych Khalistanu2. Zaczynasz liczyć się na świecie. Tak.Ale widziałeś tego żołnierza z lornetką? Tego ze sztangami wuszach?Magnus widział.Mężczyzna był wysoki, krzepki, a jego twarz wyglądałatak, jakby zderzyła się z pociągiem towarowym.Nosił kolczyki  niewyglądały jak biżuteria, bardziej jak jakiś mechanizm. Tak.Zastanawiam się, kogo szuka. Szuka nas. Więc jest jednym z nowych najemników? Słuszne założenie. Herszt powoli wciągnął powietrze do płuc. Niepodoba mi się jego zapach.Jest.kwaśny. Masz nosa do kłopotów. Teraz Magnus już wiedział, dlaczego.Powinniśmy się nim zająć?Herszt popatrzył na wielkiego mężczyznę. Nie.Ten odór.ledwie go wyczuwam w powietrzu.Ale o czymś miprzypomina.Nie pamiętam, o czym.Na pewno o czymś niebezpiecznym dlanas. Jego czarne oczy patrzyły gdzieś w dal.Jakby patrzył do wewnątrz.Coś nadchodzi.ale jeszcze nie teraz. Mówisz to na podstawie przeczucia? Tak  szepnął Herszt. Dobrze widzieć, że znowu jesteś skoncentrowany  powiedział Magnusz ulgą.2państwo postulowane do utworzenia przez Sikhów.Miałoby obejmowaćterytorium stanu Pendżab w Indiach i ludność wyznającą religię sikhijską.77RLT Herszt powoli zwrócił głowę w jego stronę i przyglądał mu się uważnie. Bo znowu jesteś skoncentrowany, prawda?  spytał niecierpliwieMagnus. Teraz, kiedy masz tę kobietę w namiocie? Czy zyski spadły?  spytał spokojnie Herszt, ignorując pytaniaMagnusa. Nie. Czy interes zle idzie? Nie. Dlaczego więc narzekasz? Nadal jesteś rozkojarzony, a w naszym zawodzie oznacz to narażaniesię na kłopoty.Magnus wiedział, że za jednym zamachem pazura Hersztmógłby wyciągnąć mu serce z piersi.Ale musiał spełnić swoją powinność wstosunku do ludzi i do samego Herszta, musiał wypowiedzieć te słowa: Teraz, kiedy już wiesz, że ona jest bezpieczna, możesz włożyć swoje serce wto, w co powinieneś  w zarabianie pieniędzy. Twoje oszczędności są bezpieczne w Szwajcarii.I nie martw się, mojeserce jest tam, gdzie było zawsze: smaży się w piekle. Herszt znowu głębokowciągnął powietrze do płuc.Wstał. Działaj zgodnie z planem i poprowadzludzi.Ja muszę iść. Ale.ty.my. wyjąkał Magnus.Herszt pochylił się, złapał Magnusa za koszulę i podniósł go do góry. Nie zawiedz mnie.W okamgnieniu Herszt zmienił się z człowieka w panterę.78RLT Rozdział 10Szybko, musi uciekać szybko.On się niebawem dowie i ruszy w pościg.Znajdzie ją.Szybko.Co to było?Karen pośliznęła się i zatrzymała.Odwróciła się.Za nią rozciągała się pusta, skalista ścieżka.Rozejrzała się, jednak nie zobaczyła nic oprócz linii Himalajów na tlenieba, postrzępionej, nieskazitelnej, obojętnej.Nasłuchiwała, ale usłyszałatylko wszechobecny wiatr, huk odległego wodospadu i przelotny krzykjastrzębia nad głową.Wędrowała od pół godziny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl