[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dziękuję ci, ojcze, za te rady.Będzie, jak zechcesz. Jeszcze jedna sprawa  Chafre zatrzymał syna  narobiłeś dłu-gów.Młody książę zmieszał się.A więc nie da uniknąć się rozmowyna ten niemiły temat, którego obawiał się najbardziej. Musiałem przecież żyć na odpowiedniej stopie.Nie niższej niżpierwszy lepszy nomarcha. Dobrze, że mi mówisz o tym, jak żyją nomarchowie.Trzeba bę-dzie dobrać się i do nich.Prawie każdy nom zalega w opłatach.Tłu-maczą się, że im ledwie na chleb z czosnkiem starcza.Mnie jednakchodzi o twoją nadmierną hojność.Zbyt szeroką dłonią rozdawałeśzłoto i naszyjniki.Fałszywi przyjaciele chętnie brali, a za plecamiśmieli się z twojej głupoty, Gdybyś się znalazł w potrzebie, żaden znich nie dałby ci jednego ziarnka jęczmienia.Znacznie gorzej, żepożyczasz w świątyniach.Stajesz się przez to zależny od pierwszegolepszego kapłana.Menkaure zaczerwienił się.On także słyszał, że niektórzy, korzy-stając z hojności następcy tronu, odwdzięczali mu się prześmiewka-mi. Trudno, ojcze, znalezć prawdziwych przyjaciół. Bo nie należy ich szukać wśród rozpróżniaczonych synów no-marchów czy bogatych ziemian, których dzieci nie wiedzą, co robić145 ze zbożem, lub jeszcze bogatszych arcykapłanów.Tym razem zapła-cę twoje długi, ale to już po raz ostatni. Dziękuję ci, ojcze, obyś żył wiecznie.Czy wolno mi spytać ojedno? Pytaj. Dlaczego zesłałeś na wygnanie młodego Kemheseta? Więc tak przedstawiono ci tę sprawę! Wcale go nie wygnałem.Najwyższy Dostojnik gorąco zachwalał mi tego młodego człowieka.Podobno niesłychanie zdolny.Mógłby w tym wieku zostać głównymbudowniczym.Pomyślałem sobie, że trzeba go wypróbować, abymój syn miał kogoś, kto mu zbuduje Dom Miliona Lat.Posłałemwięc Kemheseta w góry Bechen, aby tam przerzucił drogę łączącąHapi z kopalniami i wybudował studnie.Mianowałem go głównyminżynierem tych robót.Stanowisko, o jakim trudno nawet marzyćpoczątkującemu technikowi.Od niego samego teraz zależy dalszyrozwój jego kariery.A ty, synu, nie słuchaj ludzi szepczących pocichu do ucha.Jeżeli masz jakie wątpliwości, przyjdz do mnie, pytaj.Ja ci wyjaśnię.Ale teraz wypocznij, ustal wszystko, co trzeba z prze-łożonym Domu Oręża, a za dziesięć dni wracaj do swoich pułków.Tylko nie na statku z flecistkami, lecz szybką łodzią lub na grzbiecieosła.I zaprowadz większą karność wśród oficerów. Będzie, jak postanowiłeś  Menkaure ucałował ręce władcy. PUAAPKA ZMIERCIAchmed Hosni umilkł.Milczałem i ja.Przyznaję, że  z pewno-ścią pod wpływem wina  straciłem niemal poczucie czasu.Gospo-darz upił łyk ze srebrnego pucharka i po chwili ciągnął dalej swąopowieść. Wtedy obudziłem się.Chciałem wstać z sofy, ale ten dziwnysen tak mnie zmęczył, że nie miałem siły.Więc znowu zapadłem wdrzemkę.I znowu znalazłem się pod wysoką skarpą u stóp piramid.Podniosłem głowę.Ujrzałem je.Wszystkie trzy, wyniosłe na szczycie skarpy Nilu.Ich piękne okładziny lśniły w słońcu.Zauważyłem jednak, że czubekpiramidy Cheopsa już się nie złoci, a jedna z kolumn świątyni gro-bowej leży strzaskana na ziemi.Miasto umarłych, rozciągające się ustóp piramid, było puste i zasypane piaskiem.Wiele grobowcówrozrzucono.Prawie każdy nosił ślady podkopu i włamania.Zębowi czasu nie oparł się i wielki sfinks.Piasek zasypał jego ła-py.Jedynie głowa Chefrena sterczała widoczna z daleka.Chociażsymbol jego władzy, ureusz, też został obdarty ze złota.Nawet dolina Nilu opustoszała w pobliżu piramid.Jeden jedyny,prawie rozwalony dom przycupnął nie opodal drogi wiodącej podgórę, daleko widać było słup ognia i pióropusze dymu.147 Na progu zrujnowanego domu wysoki mężczyzna wpatrywał sięw daleki pożar.Obok niego stał chłopak, może dwunastoletni, możetrochę starszy. To chyba miasto On płonie. Nie, to nie On  odpowiedział ojciec. On leży bardziej na po-łudnie.Chyba Tura? Osada dla pracujących w kamieniołomach. Czy oni tu znowu przyjdą? Nie wiem, synu.Może i przyjdą. Znowu będą rabować i grabić? Takie czasy nastały. Dlaczego Horus im nie zabroni? Nie wiem  ojciec nawet nie usiłował wytłumaczyć dziecku, żewielkie i potężne niegdyś państwo Kemet wstrząsane jest stałymirozruchami.%7łe miasto, którego nazwa brzmiała Niezmienna jestPiękność*, wielokrotnie złupiły rozmaite bandy.Każdy, kto zdołałwokoło siebie skupić garstkę ludzi, ogłaszał się Horusem i kładł naswoje skronie biało-czerwona koronę, aby po paru dniach utracić jąwraz z głową w walce z podobnym samozwańcem.Niezmienna jest Piękność  staroegipskie Men Nefer, z greckiego Memfis; po-czątkowo była to nazwa kompleksu grobowego faraona Pepe I (VI dyn.), pózniejzaczęto nazywać tak dawne miasto Inbu-Hedż (co znaczy: Białe Mury).Może w którymś z miast: Men Nefer czy Waset lub w którejś oa-zie ocaleli jeszcze potomkowie dawnych władców krainy Kemet?Jednakże dzisiaj ich władza ograniczała się najwyżej do granic mia-sta.Nomarchowie nie słuchali niczyich rozkazów, skłóceni ze sobą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl