[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był pewien, że Abby czuje to samo.Pod wpływem tych myślinadzieja znowu wstąpiła w jego serce i kiedy Abby zatrzymała sięprzed nim, uśmiechnął się do niej szeroko.- Nie mogłaś wytrzymać, tak?- Przed chwilą wyszłam z biura Julii Hathaway.Podjęła jużdecyzję, gdzie będą przebywać chłopcy do czasu wyjaśnieniasprawy.Oficjalna mina Abby zaniepokoiła Rileya.- I.?267RS - Pobyt w rodzinie zastępczej.Musimy spakować rzeczychłopców jeszcze dziś wieczorem.- Cholera! - Był pewien, że Abby przekona Julię.Wydawałosię, że są w tej sprawie zgodne, ale teraz wszystko wskazywałona to, że Danny i Ned zostaną wciągnięci w tryby machiny sądudla nieletnich.Spojrzał na nią niepewnie.- Powiedz mi, żeprzynajmniej udało ci się ją przekonać, żeby ich nie rozdzielano.- Tak, to mi się udało.Jednak ci ludzie od lat mieli doczynienia z dziećmi.Riley z irytacją oparł ręce na biodrach.- A więc jak, do diabła, poradzą sobie z wychowywaniemDanny'ego i Neda?- Och, nie mam pojęcia, ale ze mną poradzili sobiedoskonale.Spojrzał na nią z ukosa, a ona nagle uśmiechnęła się doniego.- Co powiedziałaś?- Mama i tata chcą wziąć chłopców.Rozmawialiśmy o tym doświtu.I jeśli Torrence straci prawo do opieki - a przeczucie mimówi, że straci - chcą, żeby to było na stałe.Patrzył na nią ze zdumieniem.- Mówisz poważnie?Skinęła głową.- Dawno nie widziałam, żeby rodzice byli aż tak pod-ekscytowani.Są trochę starsi niż większość rodzin zastępczych,ale spędziłam dwie godziny na przekonywaniu Julii, że sądzącpo tym, jak wychowali mnie, z chłopcami również dadzą sobieradę.I co ty na to?268RS - Och, Abby.- Przyciągnął ją do siebie i delikatnie musnąłustami jej szyję.- Myślę, że Mac i Maggie będą fantastycznymirodzicami.Myślę również, że z ciebie cholernie dobry prawnik.Wydawała się uszczęśliwiona tą uwagą.- Muszę przyznać, że to, czego dokonałam w ciągu ostatnichdwóch dni, sprawiło mi więcej radości niż wszystko, co zrobiłamprzez ostatnie sześć miesięcy.- Jesteś wspaniała - powiedział, trzymając ją w objęciach.-Sam nigdy bym sobie z tym nie poradził.- Poradziłbyś sobie.Wiesz, ty również jesteś wspaniały.Delikatnie wodził palcem po jej dolnej wardze.- O ile dobrze pamiętam, podobne słowa wypowiedziałaśtamtej nocy w domu na bagnach.Roześmiała się.- Skromny jak zawsze.- Wyjdz ze mną wieczorem.Uczcimy to.- Masz na myśli randkę?- Sama się przekonasz.Jej serce nagle mocniej zabiło.- Wpadnij po mnie o siódmej.Punktualnie o siódmej Riley zjawił się przed frontowymidrzwiami domu Abby.Neda i Danny'ego zostawił przedtelewizorem z wypożyczonymi kasetami i ogromną porcją pizzy.Następnego dnia chłopcy mieli się przenieść do domuMacAllisterów.Dziś wieczorem, kiedy on i Abby wyjdą nakolację, Mac i Maggie porozmawiają o tym z nimi.Riley nie przewidywał żadnych kłopotów.Danny lubił iszanował MacAllisterów, a jeśli Danny będzie szczęśliwy, Nedrównież.Poza tym mały z poważną miną zwierzył się Riley owi,269RS że pani MacAllister doskonale gotuje, a pan MacAllister maekstra samochód.Jak się zdaje, ta zmiana nie będzie dla niegobolesna.Zanim Riley zdążył zapukać do drzwi, Maggie już jeotworzyła.Uśmiechnęła się do niego i Riley pomyślał, żewygląda, jakby nagle odmłodniała.- Wejdz - powiedziała, odsuwając się na bok, by goprzepuścić.Jej oczy lustrowały go od głowy aż do lśniących jaklustro butów.- Boże, jaki ty jesteś przystojny.Gdybym byłatrzydzieści lat młodsza, rzuciłabym tego starego bałwana ipognałabym za tobą jak chart za królikiem.Riley puścił do niej perskie oko.- Gdybyś była trzydzieści lat młodsza, pozwoliłbym sięzłapać.Poklepała go po ramieniu, po czym nachmurzyła się,spoglądając w stronę kuchni, skąd dobiegały podniesione głosy.- Idę do chłopców, a ty powiedz temu facetowi, żeby przestałnękać naszą córkę.- Jakieś problemy?- Nie mam pojęcia - odparła.- Sprzeczali się, co powinnizrobić z wujem Danny'ego i Neda.Kiedy godzinę temu szłam nagórę, żeby się przebrać, wciąż o tym mówili.Bóg jeden wie, o cochodzi tym razem.Bawcie się dobrze, moi drodzy.Riley skierował się do kuchni, gotów przyjąć na siebie rolęarbitra, jeśli zajdzie potrzeba.To był dla nich bardzo ważny,bardzo specjalny wieczór.Nie miał zamiaru dopuścić, bynieporozumienie między Abby i jej ojcem zepsuło im nastrój.Zatrzymał się w drzwiach.Abby stała przy zlewie, ubrana wkoktajlową suknię w kolorze szmaragdowej zieleni.Plecy miałaprawie zupełnie odkryte i Riley nagle poczuł ochotę, by podejść270RS do niej i obsypać tę nagość pocałunkami.Ani ona, ani Mac niezauważyli go; byli zbyt zajęci sprzeczką.Riley milczał, usiłujączrozumieć istotę sporu.Abby podeszła do ojca i złożyła błagalnie ręce.- Tatusiu, proszę, nie rób tego.Mówiłam ci przecież, o co imchodzi.- Teraz to już nigdy cię nie zobaczymy - mruknął Mac.- To tylko przystąpienie do spółki, a nie bilet w jedną stronęna inną planetę.- A jak często tu przyjeżdżałaś, odkąd zaczęłaś dla nichpracować? Przystąpienie do spółki jeszcze bardziej cię z nimizwiąże.Oni cię wycisną jak cytrynę, Abigail.Abby coś mówiła, ale do Rileya prawie nic nie docierało.Zapamiętał jedynie kilka słów, które jak echo wciąż do niegopowracały.Te słowa sprawiły, że serce nagle podeszło mu dogardła, a w piersiach zabrakło tchu.Przystąpienie do spółki.Tracę ją, pomyślał.Przegrywam konkurencję z Bostonem.Uświadomienie sobie tej strasznej prawdy poraziło go.Jak przezmgłę słyszał słowa Abby:- Proszę, nie utrudniaj mi tego jeszcze bardziej.Zdenerwowana, odwróciła się i wtedy go spostrzegła.Jej oczybyły smutne.To, że musiała stoczyć walkę z kimś, kogo takbardzo kochała, bardzo ją przygnębiło [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl