[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Polez sobie nad basenem.Pójdz na plażę.Wybierz się do butików.Spędz dzień w centrum odnowy biologicznej.Zamów sobie masażystę,kosmetyczkę, zrób manicure, pedicure.Albo.- przejechał palcami po jejwłosach - odwiedz jeden z salonów fryzjerskich.Zażenowana, odsunęła jego rękę.Ostatnio rzeczywiście nie miałaczasu na fryzjera.Sama ścinała sobie włosy, tyle tylko, żeby nie zasłaniałyjej oczu.Nie uważała jednak, że zle wyglądają.- Może zostanę w pokoju i pooglądam seriale - powiedziała.- Uważam, że byłoby najlepiej, gdybyś jednak wyszła, choćby nakrótko.Pokaż się, potrząśnij bransoletką, zachowuj się tak, jakbyśprzywykła do traktowania cię jak VIP-a.- Myślałam, że powinnam być przygnębiona.Daniel uśmiechnął sięnieznacznie.- Byłaś przygnębiona, ale zmieniłaś się pod wpływem megozachowania wobec ciebie - odpowiedział poważnie.- Zaproszenia na dancing i kosztownego prezentu, na przykład -dodała.- Na przykład - zgodził się.- A kiedy ja będę krążyć po ośrodku, pławiąc się we wspomnieniutwojej hojności i czułości, co ty będziesz robił?- Mam interesy do załatwienia z naszym gospodarzem -odparł.-I nie powiesz mi, jakie to interesy?- Nic, czym twoja śliczna główka powinna się martwić.-Musnąłwargami jej skroń.53RS - Chcę rozwodu - powiedziała zdegustowana.Daniel roześmiał się iodstąpił o krok.- Unieważnimy małżeństwo, gdy tylko będę mógł to bezpieczniezaaranżować - obiecał.- Dobrze.- Musisz być głodna.Zjemy śniadanie? - Zręcznie zmienił temat.- Możemy.- B.J.wzruszyła ramionami.- W restauracji na dole jest bufet śniadaniowy - powiedział.-Wyglądał niezle, gdy tamtędy przechodziłem.B.J.popatrzyła tęsknie na mały stolik w apartamencie, alepodejrzewała, że Daniel ma powody, żeby stąd wyjść.Jak już zauważyła,nigdy niczego nie robił bez powodu.Stwierdzenie, że bufet wyglądał niezle, dalece nie oddawałorzeczywistości.B.J.nigdy w życiu nie widziała tyle jedzenia w jednymmiejscu, w każdym razie poza ranczem Walkerów.Obserwując skąpo ubraną kobietę na wprost siebie, nakładającą namikroskopijny talerzyk jedną truskawkę i pół grzanki, potrząsnęła głową isięgnęła po łyżkę.Gdy w kilka minut pózniej niosła talerz do stolika, byłpełny.Zawahała się przez moment, gdy zobaczyła, że Daniel już siedzi, i tow towarzystwie Judsona Drake'a.Od razu straciła apetyt, ale zajęłamiejsce obok nich i postawiła talerz na stoliku, skinąwszy zdawkowogłową Drake'owi.- Dzień dobry, pani Andreas.- Drake wstał, gdy podeszła do stolika,i zajął z powrotem swoje miejsce, dopiero gdy usiadła.54RS - Mam nadzieję, że się pani u nas podoba - powiedział.- To pięknemiejsce - przyznała.W każdym razie przynajmniej to była prawda.Drake popatrzył na jejpełny talerz.- Miło widzieć, że kobieta docenia wysiłki naszego szefa kuchni -zauważył.Nienawidziła tego faceta.Mimo że był sympatyczny, miał w sobiecoś, co sprawiało, że najchętniej by go uderzyła.A przecież nigdy nieuważała się za kobietę porywczą.Wzięła do ust grzankę, chcąc uniknąć odpowiedzi.Ruch jej ręki skierował uwagę Drake'a na bransoletkę.- Bardzo ładna - stwierdził, z uznaniem dotykając jej koniuszkamipalców.- Choć oczywiście nie tak piękna jak nosząca ją kobieta.Przytrzymał palce nieco dłużej, niż to było konieczne.Ależ ten typdziałał jej na nerwy! Wydawał się przekonany, że jego urok przełamie jejchłodną powściągliwość.I nie powstrzymywała go nawet obecnośćDaniela, siedzącego obok.Najwyrazniej nic sobie z niego nie robił.- Dziękuję za komplement - powiedziała B.J.i odwróciła się doDaniela z olśniewającym uśmiechem.- Dostałam ją od męża.Jest takisłodki.- Słodki - mruknął Drake, zerknąwszy z lekkim zdziwieniem naDaniela.Najwidoczniej mężczyzny, którego znał jako Daniela Andreasa,bynajmniej nie uważał za  słodkiego".Daniel ujął dłoń B.J.i podniósł ją do ust.- To ja - mruknął.- Ten słodki facet.55RS - Cóż.- Drake wstał.- Zostawiam was, gołąbki.Jedzcie sobiespokojnie.- Jego głos zabrzmiał troszkę mniej przyjaznie niż przed chwilą.- Do zobaczenia o dziewiątej w moim biurze, Danielu.A nawiasemmówiąc, dlaczego nigdy nie wspomniałeś o urodzie swojej ślicznejBrittany, kiedy o niej opowiadałeś?Skinął głową z uśmiechem, który B.J.określiłaby jakowazeliniarski, i odszedł.- Najobrzydliwszy typ, jakiego kiedykolwiek spotkałam.-Skrzywiłasię.- Jest tylko.- Zaczekaj.- Odłożyła z trzaskiem widelec i popatrzyła na Danielaspod ściągniętych brwi.- Nazwał mnie Brittany.- Tak, cóż, on nie.- Powiedział, że mówiłeś o mnie - o Brittany - zanim jeszczeprzyjechaliśmy tu wczoraj.Czy może coś zle zrozumiałam?Daniel westchnął z rezygnacją.- Nie zrozumiałaś zle.Kiedy wspomniałem Drake'owi o żonie,podałem imię Brittany.Na szczęście przyjął do wiadomości bezzastrzeżeń, że kiedy jesteśmy razem, używam twoich inicjałów.- Wymyśliłeś żonę o imieniu Brittany?Daniel rozejrzał się, chcąc się upewnić, czy nikt ich nie podsłuchuje,po czym ściszył głos.- Kiedy pomyślałem o żonie z Teksasu, od razu przyszło mi na myślimię Brittany.Sądzę, że na skutek wspomnień sprzed lat.Poza tym brzminaprawdę jak imię bogatej kobiety z Teksasu.56RS - I dlatego wolę moje inicjały - mruknęła B.J.- Matka wybrała dlamnie imię, które zawsze było mi obce.Jeszcze.- Fakt, że przypadkowo wykorzystałem twoje imię, nic oczywiścienie znaczy.- Daniel sięgnął po kubek z kawą.-Po prostu ułatwia nam tosprawę.Wyczuwając, że nie chce już więcej o tym mówić, B.J.zmusiła siędo skupienia na śniadaniu.Może to rzeczywiście nic nie znaczy, że nadałjej imię swojej fikcyjnej żonie.Ale to bardzo.interesujące, że właśnie takzrobił, zadumała się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl