[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wychodziły niewiadomo skąd - istna wędrówka ludów - nawet spośród wagonów towarowych, które stałyna torach każdy osobno, jak gdyby nigdy nie miały być połączone ze sobą.Nikt poza tymikobietami do pociągu nie wsiadł, nikt z pociągu nie wysiadł.Nie widać było żadnychświateł, żadnej poczekalni.Zrobiło się zimno, a ogrzewania nie podłączono.Szosą zatorami, jeżeli tam biegła jakaś szosa - nie przejeżdżały żadne samochody.%7ładen hotelkolejowy nie ogłaszał się żadną reklamą.- Zmarzłam - rzekła Tooley.- Pójdę już spać.Zaproponowała, że zostawi mi papierosa, ale podziękowałem.Nie chciałem sięskompromitować na tej zimnej granicy.Jeszcze jeden człowiek w mundurze zajrzał doprzedziału i popatrzył na moją nową walizkę w siatce prawie z nienawiścią.Tej nocy co jakiś czas budziłem się - w Lubljanie, w Zagrzebiu - ale nic nigdzie niewidziałem z wyjątkiem sznurów stojących wagonów, które sprawiały wrażenie takzapomnianych, jak gdyby już nie było czym ich załadować, a nikt nie miał dość energii,żeby je przetoczyć; i tylko nasz pociąg pędził naprzód prowadzony przez jakiegośmaszynistę-szaleńca nie zdającego sobie sprawy, że świat się zatrzymał i właściwie niemamy dokąd jechać dalej.W Belgradzie zjadłem razem z Tooley śniadanie w hotelu przy dworcu - czerstwychleb z dżemem, który popijaliśmy kiepską kawą - i kupiliśmy butelkę wina deserowego naobiad, ale żadnych kanapek tam nie sprzedawali.Ciotki nie obudziłem, dla takiego posiłkunie warto było przerywać jej snu.- Po co wy jedziecie do Stambułu? - zapytała Tooley nabierając dżem łyżeczką; zkruszenia chleba już zrezygnowała.- Ona lubi podróżować - odrzekłem.- Ale po co jej Stambuł?- Nie pytałem.Konie na polach chodziły wolno ciągnąc brony.Powróciliśmy w epokę sprzedindustrializacji.Zarówno Tooley, jak mnie, ogarnęło przygnębienie, a przecież to jeszczenie było samo dno naszej podróży: na dnie znalezliśmy się wieczorem w Sofii, kiedyśmypróbowali kupić coś do jedzenia, a tam nie przyjmowano innych pieniędzy niż bułgarskie.Ostatecznie dostaliśmy tylko ciepławe kiełbaski, tort czekoladowy oraz różowe musującewino.Ciotka przez cały dzień pokazała się tylko raz.Zajrzała do przedziału, zabroniłaTooley zjeść ostatni czekoladowy baton i zgoła nieoczekiwanie przyznała ze smutkiem:- Kiedyś ogromnie lubiłam czekoladę.Starzeję się.- Więc to jest ten wspaniały Orient Express - po odejściu ciotki powiedziała Tooley.- Tylko resztki, jakie z niego zostały.- Pewnie powiesz mi, że nie powinnam palić, bo zaraz będzie następna granica.Sięgnąłem po rozkład jazdy.- Jeszcze będą trzy granice w ciągu niecałych czterech godzin.Granica bułgarska,granica grecko-macedońska, granica turecka.- Może to podróż rzeczywiście luksusowa - powiedziała Tooley - dla ludzi, którymsię nie spieszy.Myślisz, że kolej zatrudnia lekarza specjalnie do przerywania ciąży, tutaj wtym pociągu? Całe szczęście, że nie jestem przy końcu dziewiątego miesiąca, prawda, bonie wiedziałabym, czy moje dziecko będzie Bułgarem czy Turkiem.czy.jaka ma być tatrzecia granica?- Grecko-macedońska.- Dosyć szczególnie to brzmi.To bym wybrała.- Przecież nie miałabyś wyboru.- Powstrzymałabym się.Kiedy by powiedzieli: przyj, wcale bym nie parła.Nieparłabym aż do granicy grecko-macedońskiej.Długo będziemy w Greko-Macedonii?- Tylko czterdzieści minut.- Ojej, gorsza sprawa.Musiałabym szybko się postarać.- I Tooley dodała: - Wcalejednak nie mam ochoty do żartów.Boję się.Co Julian powie, kiedy powiem, że ciotki" niebyło? Naprawdę myślałam, że ta jazda pociągiem podziała, wytrzęsie mnie jakoś.-To wina Juliana w nie mniejszym stopniu niż twoja.- On już nie jest winny.nie jest, kiedy są te pigułki.Teraz to już w każdym wypadkuwina tylko dziewczyny.Ja rzeczywiście zapomniałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Wychodziły niewiadomo skąd - istna wędrówka ludów - nawet spośród wagonów towarowych, które stałyna torach każdy osobno, jak gdyby nigdy nie miały być połączone ze sobą.Nikt poza tymikobietami do pociągu nie wsiadł, nikt z pociągu nie wysiadł.Nie widać było żadnychświateł, żadnej poczekalni.Zrobiło się zimno, a ogrzewania nie podłączono.Szosą zatorami, jeżeli tam biegła jakaś szosa - nie przejeżdżały żadne samochody.%7ładen hotelkolejowy nie ogłaszał się żadną reklamą.- Zmarzłam - rzekła Tooley.- Pójdę już spać.Zaproponowała, że zostawi mi papierosa, ale podziękowałem.Nie chciałem sięskompromitować na tej zimnej granicy.Jeszcze jeden człowiek w mundurze zajrzał doprzedziału i popatrzył na moją nową walizkę w siatce prawie z nienawiścią.Tej nocy co jakiś czas budziłem się - w Lubljanie, w Zagrzebiu - ale nic nigdzie niewidziałem z wyjątkiem sznurów stojących wagonów, które sprawiały wrażenie takzapomnianych, jak gdyby już nie było czym ich załadować, a nikt nie miał dość energii,żeby je przetoczyć; i tylko nasz pociąg pędził naprzód prowadzony przez jakiegośmaszynistę-szaleńca nie zdającego sobie sprawy, że świat się zatrzymał i właściwie niemamy dokąd jechać dalej.W Belgradzie zjadłem razem z Tooley śniadanie w hotelu przy dworcu - czerstwychleb z dżemem, który popijaliśmy kiepską kawą - i kupiliśmy butelkę wina deserowego naobiad, ale żadnych kanapek tam nie sprzedawali.Ciotki nie obudziłem, dla takiego posiłkunie warto było przerywać jej snu.- Po co wy jedziecie do Stambułu? - zapytała Tooley nabierając dżem łyżeczką; zkruszenia chleba już zrezygnowała.- Ona lubi podróżować - odrzekłem.- Ale po co jej Stambuł?- Nie pytałem.Konie na polach chodziły wolno ciągnąc brony.Powróciliśmy w epokę sprzedindustrializacji.Zarówno Tooley, jak mnie, ogarnęło przygnębienie, a przecież to jeszczenie było samo dno naszej podróży: na dnie znalezliśmy się wieczorem w Sofii, kiedyśmypróbowali kupić coś do jedzenia, a tam nie przyjmowano innych pieniędzy niż bułgarskie.Ostatecznie dostaliśmy tylko ciepławe kiełbaski, tort czekoladowy oraz różowe musującewino.Ciotka przez cały dzień pokazała się tylko raz.Zajrzała do przedziału, zabroniłaTooley zjeść ostatni czekoladowy baton i zgoła nieoczekiwanie przyznała ze smutkiem:- Kiedyś ogromnie lubiłam czekoladę.Starzeję się.- Więc to jest ten wspaniały Orient Express - po odejściu ciotki powiedziała Tooley.- Tylko resztki, jakie z niego zostały.- Pewnie powiesz mi, że nie powinnam palić, bo zaraz będzie następna granica.Sięgnąłem po rozkład jazdy.- Jeszcze będą trzy granice w ciągu niecałych czterech godzin.Granica bułgarska,granica grecko-macedońska, granica turecka.- Może to podróż rzeczywiście luksusowa - powiedziała Tooley - dla ludzi, którymsię nie spieszy.Myślisz, że kolej zatrudnia lekarza specjalnie do przerywania ciąży, tutaj wtym pociągu? Całe szczęście, że nie jestem przy końcu dziewiątego miesiąca, prawda, bonie wiedziałabym, czy moje dziecko będzie Bułgarem czy Turkiem.czy.jaka ma być tatrzecia granica?- Grecko-macedońska.- Dosyć szczególnie to brzmi.To bym wybrała.- Przecież nie miałabyś wyboru.- Powstrzymałabym się.Kiedy by powiedzieli: przyj, wcale bym nie parła.Nieparłabym aż do granicy grecko-macedońskiej.Długo będziemy w Greko-Macedonii?- Tylko czterdzieści minut.- Ojej, gorsza sprawa.Musiałabym szybko się postarać.- I Tooley dodała: - Wcalejednak nie mam ochoty do żartów.Boję się.Co Julian powie, kiedy powiem, że ciotki" niebyło? Naprawdę myślałam, że ta jazda pociągiem podziała, wytrzęsie mnie jakoś.-To wina Juliana w nie mniejszym stopniu niż twoja.- On już nie jest winny.nie jest, kiedy są te pigułki.Teraz to już w każdym wypadkuwina tylko dziewczyny.Ja rzeczywiście zapomniałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]