[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Milczała, kiedy podchodził do niej i stanął przed nią.Dwukrotnie głośno pociągnął nosem, poczym wyjął chusteczkę i głośno go wydmuchał.- Przypuszczam, \e jesteś głodna powiedział i znów pociągnął nosem.- Proszę, puść mnie - wyszeptała.- Nie mogę.Jeszcze nie.Nie mogę przecie\ pozwolić mojej syrenie, \eby wróciła do morza,prawda?Niespodziewanie włączył lampę stojącą obok krzesła.Pokój zalało oślepiające światłostupięćdziesięciowatowej \arówki i Siobhan musiała odwrócić głowę.Nie sposób jedynak było niedostrzegać ogromnego cienia dręczyciela.- Zsikałaś się - powiedział bez emocji.- Có\, moja mała syreno, bardziej słonej wody ju\ nigdynie zaznasz.- Proszę - powiedziała błagalnie.- Mama będzie się o mnie martwić.- Po to są matki.Zawsze są nieszczęśliwe, kiedy nie mają o co się martwić.Sięgnął do kieszeni czarnego płaszcza i wyciągnął no\yczki do cięcia tapet o ostrzu długimniemal na dziesięć cali.Kilkakrotnie rozło\ył je i zło\ył, niczym czerwononogi ostrzyciel no\yczek wStruwwelpeter, i uśmiechnął się do Siobhan uśmiechem tak dobrodusznym, \e zaczęła dr\eć jeszczemocniej.- Powiedziałem ci, co powinien zrobić mę\czyzna, \eby jego syrena nie uciekła z powrotem domorza.Musi jej odebrać czerwoną czapkę z piór, jej cohullen druith.Właśnie to mam zamiar terazzrobić.Podszedł bli\ej i owinął sobie jej włosy wokół nadgarstka.Zaczęła rzucać głową z boku na bok,próbowała oderwać się od krzesła, jednak trzymał jej długie włosy mocno przy samej skórze.- Jeśli nie będziesz spokojna, mała suko - powiedział - zmienię zdanie i odetnę ci sutki zamiastwłosów.Nie zrobi mi to najmniejszej ró\nicy.Siobhan wydała zrezygnowany jęk i przestała walczyć.- Ju\ lepiej - powiedział.Stał tak blisko niej, \e czuła jego oddech.- Nie ma nicsympatyczniejszego ni\ odrobina współpracy, prawda? Współpraca czyni ten świat miejscem o wieleszczęśliwszym.Wsunął no\yczki we włosy i zaczął ciąć.Towarzyszył temu głośny chrzęst.Siobhan zamknęłaoczy, a po jej policzkach popłynęły łzy.Była tak przera\ona, \e nie potrafiła mówić, nie była w stanienawet płakać.Mę\czyzna odcinał coraz więcej gęstych, rudych włosów, starając się pracować no\ycami jaknajbli\ej czaszki.Siobhan czuła, jak opadają jej na ramiona i na piersi.Kiedy obszedł ją i zaczął ciąć ztyłu, posłusznie pochyliła głowę, czasami no\yce zahaczały o jej uszy.Gdy skończył, zebrał włosy z podłogi, oczyścił z nich jej brzuch i uda, po czym triumfalniepokazał je Siobhan w wyciągniętej ręce.- Patrz.Ju\ mi nie odpłyniesz, moja syreno.Teraz będziesz musiała tu ze mną zostać.Wziął skądś gumkę i starannie związał nią odcięte włosy.- Co za cohullen druith.Có\ za pamiątka młodości i piękna, no i dziwnej miłości międzysyrenami a mę\czyznami.Nagle rozpiął rozporek i wyjął członek, który był ju\ w stanie półerekcji.Zaczął delikatniedra\nić go włosami Siobhan, a penis stawał się coraz sztywniejszy.Dziewczyna chciała odwrócićgłowę, jednak było w tym coś tak hipnotyzującego, \e patrzyła na jego zabawę szeroko otwartymioczyma.- Wiesz, co to za uczucie? To tak, jakby pieściły mnie zwierzęta.Tak, jakby głaskała mniekobieta, która nie jest ludzką istotą.Przesuwał włosami po penisie, a główka członka przybierała barwę coraz ciemniejszej purpury.Początkowo tylko łagodnie się pieścił, jednak w miarę jak członek sztywniał.ruchy mę\czyznystawały się coraz szybsze i gwałtowniejsze.Wkrótce ju\ chłostał się z pasją, dziko, z zaciśniętymiustami, gwałtownie oddychając przez nos, spięty, skupiony tylko na tej jedynej czynności.Niespodziewanie wykrzyknął: - Aach.- I wystrzelił obfitym białym strumieniem spermy.Siobhan poczuła, \e trafił w jej szyję.Jedna kropla zawisła na mał\owinie usznej, tworząc lepkąparodię perłowego kolczyka.Mę\czyzna, nie otwierając oczu, sprawił sobie jeszcze przyjemność,dwu- lub trzykrotnie obciągając penisa, po czym schował w spodnie i zapiął rozporek.- Wiesz, jak mnie podniecasz? - wystękał, otwierając oczy i po raz kolejny posyłając jej ten samdobroduszny uśmiech.- Teraz jesteśmy sobie tak bliscy.Bardzo bliscy.Odmienisz moje \ycie,Siobhan.Dasz mi przyjemność większą, ni\ jesteś w stanie sobie wyobrazić.Siobhan z rezygnacją odwróciła głowę.To nie jego podniecenie ją przera\ało i załamywało,lecz fakt, \e obciął jej włosy.Poczuła, \e nie jest ju\ tą samą Siobhan, \e nie jest niczym więcej jakstrachem na wróble.Aza, która wypłynęła z jej prawego oka, dotarła a\ pod pachę.38Tego wieczoru Katie uparła się, \e wreszcie przyrządzi porządny posiłek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Milczała, kiedy podchodził do niej i stanął przed nią.Dwukrotnie głośno pociągnął nosem, poczym wyjął chusteczkę i głośno go wydmuchał.- Przypuszczam, \e jesteś głodna powiedział i znów pociągnął nosem.- Proszę, puść mnie - wyszeptała.- Nie mogę.Jeszcze nie.Nie mogę przecie\ pozwolić mojej syrenie, \eby wróciła do morza,prawda?Niespodziewanie włączył lampę stojącą obok krzesła.Pokój zalało oślepiające światłostupięćdziesięciowatowej \arówki i Siobhan musiała odwrócić głowę.Nie sposób jedynak było niedostrzegać ogromnego cienia dręczyciela.- Zsikałaś się - powiedział bez emocji.- Có\, moja mała syreno, bardziej słonej wody ju\ nigdynie zaznasz.- Proszę - powiedziała błagalnie.- Mama będzie się o mnie martwić.- Po to są matki.Zawsze są nieszczęśliwe, kiedy nie mają o co się martwić.Sięgnął do kieszeni czarnego płaszcza i wyciągnął no\yczki do cięcia tapet o ostrzu długimniemal na dziesięć cali.Kilkakrotnie rozło\ył je i zło\ył, niczym czerwononogi ostrzyciel no\yczek wStruwwelpeter, i uśmiechnął się do Siobhan uśmiechem tak dobrodusznym, \e zaczęła dr\eć jeszczemocniej.- Powiedziałem ci, co powinien zrobić mę\czyzna, \eby jego syrena nie uciekła z powrotem domorza.Musi jej odebrać czerwoną czapkę z piór, jej cohullen druith.Właśnie to mam zamiar terazzrobić.Podszedł bli\ej i owinął sobie jej włosy wokół nadgarstka.Zaczęła rzucać głową z boku na bok,próbowała oderwać się od krzesła, jednak trzymał jej długie włosy mocno przy samej skórze.- Jeśli nie będziesz spokojna, mała suko - powiedział - zmienię zdanie i odetnę ci sutki zamiastwłosów.Nie zrobi mi to najmniejszej ró\nicy.Siobhan wydała zrezygnowany jęk i przestała walczyć.- Ju\ lepiej - powiedział.Stał tak blisko niej, \e czuła jego oddech.- Nie ma nicsympatyczniejszego ni\ odrobina współpracy, prawda? Współpraca czyni ten świat miejscem o wieleszczęśliwszym.Wsunął no\yczki we włosy i zaczął ciąć.Towarzyszył temu głośny chrzęst.Siobhan zamknęłaoczy, a po jej policzkach popłynęły łzy.Była tak przera\ona, \e nie potrafiła mówić, nie była w stanienawet płakać.Mę\czyzna odcinał coraz więcej gęstych, rudych włosów, starając się pracować no\ycami jaknajbli\ej czaszki.Siobhan czuła, jak opadają jej na ramiona i na piersi.Kiedy obszedł ją i zaczął ciąć ztyłu, posłusznie pochyliła głowę, czasami no\yce zahaczały o jej uszy.Gdy skończył, zebrał włosy z podłogi, oczyścił z nich jej brzuch i uda, po czym triumfalniepokazał je Siobhan w wyciągniętej ręce.- Patrz.Ju\ mi nie odpłyniesz, moja syreno.Teraz będziesz musiała tu ze mną zostać.Wziął skądś gumkę i starannie związał nią odcięte włosy.- Co za cohullen druith.Có\ za pamiątka młodości i piękna, no i dziwnej miłości międzysyrenami a mę\czyznami.Nagle rozpiął rozporek i wyjął członek, który był ju\ w stanie półerekcji.Zaczął delikatniedra\nić go włosami Siobhan, a penis stawał się coraz sztywniejszy.Dziewczyna chciała odwrócićgłowę, jednak było w tym coś tak hipnotyzującego, \e patrzyła na jego zabawę szeroko otwartymioczyma.- Wiesz, co to za uczucie? To tak, jakby pieściły mnie zwierzęta.Tak, jakby głaskała mniekobieta, która nie jest ludzką istotą.Przesuwał włosami po penisie, a główka członka przybierała barwę coraz ciemniejszej purpury.Początkowo tylko łagodnie się pieścił, jednak w miarę jak członek sztywniał.ruchy mę\czyznystawały się coraz szybsze i gwałtowniejsze.Wkrótce ju\ chłostał się z pasją, dziko, z zaciśniętymiustami, gwałtownie oddychając przez nos, spięty, skupiony tylko na tej jedynej czynności.Niespodziewanie wykrzyknął: - Aach.- I wystrzelił obfitym białym strumieniem spermy.Siobhan poczuła, \e trafił w jej szyję.Jedna kropla zawisła na mał\owinie usznej, tworząc lepkąparodię perłowego kolczyka.Mę\czyzna, nie otwierając oczu, sprawił sobie jeszcze przyjemność,dwu- lub trzykrotnie obciągając penisa, po czym schował w spodnie i zapiął rozporek.- Wiesz, jak mnie podniecasz? - wystękał, otwierając oczy i po raz kolejny posyłając jej ten samdobroduszny uśmiech.- Teraz jesteśmy sobie tak bliscy.Bardzo bliscy.Odmienisz moje \ycie,Siobhan.Dasz mi przyjemność większą, ni\ jesteś w stanie sobie wyobrazić.Siobhan z rezygnacją odwróciła głowę.To nie jego podniecenie ją przera\ało i załamywało,lecz fakt, \e obciął jej włosy.Poczuła, \e nie jest ju\ tą samą Siobhan, \e nie jest niczym więcej jakstrachem na wróble.Aza, która wypłynęła z jej prawego oka, dotarła a\ pod pachę.38Tego wieczoru Katie uparła się, \e wreszcie przyrządzi porządny posiłek [ Pobierz całość w formacie PDF ]