[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziewczęta spojrzały na brata Piotra, który milczał, lecz najwyrazniej był niezadowolony. Możemy iść z wami?  spytała Izolda. Właśnie wybierałyśmy się na przechadzkę. To dochodzenie, nie wizyta towarzyska  burknął skryba. Dlaczego by nie?  powiedział Luca i Izolda ruszyła u jego boku.Mały pastuszek, rozdarty między zawstydzeniem a dumą, że spotkało go takie wyróżnienie,pobiegł przodem.Jego pies, leżący w cieniu wózka przed gospodą, nastawił uszy i potruchtał zachłopcem.Minęli zakurzony rynek i po prowizorycznych schodkach weszli na ścieżkę wijącą sięzboczem góry i dalej wzdłuż rwącego strumienia, aż w końcu zatrzymali się przy małym domkuz ładnym stawem z przodu podwórka i wodospadem z tyłu.Zciany z witek i gliny, pobielone dawno temu, a teraz pożółkłe, wieńczył byle jaki dach z dachówek.Okna nie były oszklone, lecz miałyokiennice, teraz szeroko otwarte, by wpuścić popołudniowe słońce.Na podwórku kręciły się kury,a w ogrodzonym sadzie, nieopodal, leżała maciora z prosiętami.Na pobliskiej łące stały dwie cennekrowy, jedna z cielakiem.Kiedy przybysze ruszyli brukowaną ścieżką, drzwi chaty otworzyły sięi pojawiła się w nich kobieta w średnim wieku, w chustce na głowie i drelichowym fartuchu nasamodziałowej sukni.Zatrzymała się zaskoczona na widok bogatych nieznajomych. Witam państwa  powiedziała, wodząc po nich wzrokiem. Co się stało, Tomasie, żesprowadzasz tu takie dobre towarzystwo? Mam nadzieję, że nie sprawił kłopotu? Czy mogę wamzaproponować coś do picia? To ten człowiek z karczmy, który pomógł przyciągnąć wilkołaka  rzucił Tomas bez tchu. Przyszedł do ciebie, choć mówiłem, żeby tego nie robił. Nie powinieneś mu w ogóle nic mówić  ofuknęła go matka. Nie uchodzi, żeby malichłopcy, mali, brudni chłopcy rozmawiali z lepszymi od siebie.Idz i przynieś dzbanek najlepszegopiwa z piwniczki i nie mów już ani słowa.Panowie, panie, zechcecie usiąść?Wskazała ławkę wbudowaną w niski kamienny murek przed domem.Izolda i Iszrak usiadłyna niej i uśmiechnęły się do kobiety. Rzadko miewamy tu towarzystwo  zauważyła. I nigdy nie są to damy.Tomas wyszedł z domu, niosąc dwa prymitywnie rzezbione trójnożne stołki.Postawił jeprzed bratem Piotrem i Lucą, po czym pobiegł do domu po dzban piwa, szklankę i trzy kubki.Nieśmiało podał szklankę Izoldzie i nalał piwa pozostałym gościom.Luca i brat Piotr usiedli, a kobieta stanęła przed nimi, mnąc w dłoni róg fartucha. To dobry chłopiec  powiedziała. Nie chciał się zachować niestosownie.Przepraszam,jeśli was obraził. Nie, nie, był grzeczny i uczynny  odrzekł Luca. Przynosi ci chlubę  zapewniła ją Izolda. Rośnie na silnego mężczyznę  zauważyła Iszrak.Matka rozpromieniła się z dumy. To prawda.Dziękuję za niego Panu każdego dnia mojego życia. Ale miałaś innego syna. Luca odstawił kubek. Tomas powiedział nam o swoimstarszym bracie.Przez szeroką ładną twarz kobiety przemknął cień, a w jej oczach pojawiło się nagłezmęczenie. Tak.Boże, wybacz mi, że spuściłam go na chwilę z oka. Przez chwilę nie mogła mówići odwróciła głowę. Co się wydarzyło?  spytała Izolda. Niestety, straciłam go.W jednej chwili.Boże, wybacz mi tę chwilę.Ale byłamniedoświadczoną matką i ciągle niedosypiałam& i wystarczył moment, żeby zniknął. W lesie?  rzucił Luca.Kobieta skinęła głową.Izolda wstała i delikatnie posadziła kobietę na ławce. Porwały go wilki?  spytała cicho. Tak sądzę.Już wtedy krążyły plotki o wilkach w lesie.Dlatego szukałam jagnięcia, chcącje znalezć przed zapadnięciem zmroku. Wskazała owce na pastwisku. Nie mamy dużego stada.Każde zwierzę się dla nas liczy.Usiadłam na chwilę.Mój synek był zmęczony, więcpostanowiliśmy odpocząć.Nie miał jeszcze czterech lat, Boże, zmiłuj się nad nim.Położyłam sięz nim na chwilę i zasnęłam.Kiedy się obudziłam, już go nie było.Izolda położyła jej dłoń na ramieniu. Znalezliśmy jego koszulę  ciągnęła kobieta głosem drżącym od niewylanych łez. Aledopiero po paru miesiącach.Znalazł ją jeden z chłopców, którzy zbierali ptasie jajka w lesie.Leżałapod krzakiem. Była zakrwawiona?Kobieta pokręciła głową.  Deszcz ją wypłukał.Ale zaniosłam ją do księdza, a on odprawił mszę za niewinną duszęmojego synka.Powiedział, że powinnam pogrzebać moją miłość do niego i urodzić następnedziecko& i wtedy Bóg dał mi Tomasa. Mieszkańcy wioski złowili bestię, którą nazywają wilkołakiem  odezwał się brat Piotr.Czy oskarżysz ją o zabicie twojego dziecka?Spodziewał się jej wybuchu, głośnych oskarżeń, ale ona spojrzała na niego ze znużeniem,jakby już zbyt długo martwiła się i rozmyślała. Oczywiście, kiedy usłyszałam, że w lesie jest wilkołak, pomyślałam, że mógł zabraćmojego Stefana& ale nie wiem.Nie potrafię z całą pewnością stwierdzić, że to wilk go zabrał.Mójsynek mógł zawędrować za daleko i wpaść do strumienia, zlecieć w przepaść lub po prostu zgubićsię w lesie.Widziałam ślady wilka, ale nie ślady stóp Stefana.Zastanawiałam się nad tymcodziennie od jego zniknięcia i nadal nie wiem.Brat Piotr skinął głową i zacisnął usta.Spojrzał na Lucę. Mam spisać jej oświadczenie i kazać jej postawić pod nim krzyżyk?Luca pokręcił głową. Zrobimy to pózniej, jeśli uznamy, że trzeba. Skłonił się kobiecie. Dziękujemy ci zagościnność, gospodyni.Jak mam cię nazywać?Kobieta wytarła twarz fartuchem. Jestem Sara Fairley, żona Ralpha Fairleya.Znają nas w wiosce, każdy powie ci, kimjestem. Czy będziesz świadczyć przeciwko wilkołakowi?Sara uśmiechnęła się smutno. Nie lubię o tym mówić  oznajmiła z prostotą. Staram się o tym nie myśleć.Usiłowałamposłuchać księdza, pogrzebać mój smutek z tamtą dziecinną koszulą i dziękować Bogu za drugiegosyna.Brat Piotr wahał się przez chwilę. Na pewno osądzimy to stworzenie i jeśli udowodnimy, że to wilkołak, umrze.Kobieta skinęła głową. To mi nie zwróci syna  powiedziała cicho. Ale będę się cieszyć, że mój syn i innedzieci są bezpieczne na pastwisku.Wstali i odeszli.Brat Piotr podał ramię Izoldzie, Luca pomógł Iszrak schodzić po stromejkamienistej ścieżce. Dlaczego brat Piotr jej nie uwierzył?  spytała Iszrak, idąc na tyle blisko Luki, że mogłamówić do niego cicho. Dlaczego zawsze jest taki podejrzliwy? To nie jest jego pierwsze śledztwo.Odbył już niejedną podróż i wiele wdział.Twoja paniIzolda była dla niej bardzo czuła. Bo ma czułe serce  odparła Iszrak. Dzieci, kobiety, żebracy, zawsze hojnie ofiaruje impieniądze i serce.Kuchnia zamkowa wydawała codziennie dwa tuziny posiłków dla biednych.Izolda zawsze taka była. Czy kochała kogoś?  spytał od niechcenia Luca.Na ścieżce leżał duży kamień; chłopak przestąpił go i odwrócił się, żeby pomóc Iszrak.Dziewczyna parsknęła śmiechem. To nie twoja sprawa  rzuciła szorstko.Widząc jego rumieniec, dodała:  Ach,inkwizytorze! Czy naprawdę musisz wszystko wiedzieć? Tylko mnie to ciekawiło& Nikogo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl