[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ksiądz Paweł Wołoszynpomaga, jak może, własnym autorytetem tłumi w zarodku wszelkie plotki, nawet z ambonymówi o powadze poczynionych odkryć.Kiedy bawiłem w Wiślicy, przyjechał z Kielc ksiądzprałat Jan Danilewicz, sprawujący opiekę nad kościelnymi zabytkami diecezji.Przywiózłprofesorowi Biegańskiemu pismo z oficjalną zgodą kurii na rozpoczęcie poszukiwań wKijach.Przyziemie tamtejszego kościoła to także głębokie średniowiecze, styl romański.IIIU schyłku lata 1960 roku została odsłonięta dalsza część płyty, ta, ku której spoglądałytrzy wcześniej poznane postacie.Prasa całego kraju natychmiast wydrukowała wizerunki.Wiadomo więc, że pojawiły się trzy inne figury ludzkie - mężczyzna świecki, młodzieniec, apomiędzy nimi duchowny.Nad ich głowami zachodzący również na bordiurę napis, ryty pięknymi literami, którychstyl nosi nazwę kapitały.Oto on:HI CONCULCARI QUERUNT UT IN ASTRA LEVARI POSSINT ET PARITER VE.Znaczy to po polsku: Ci pragną być podeptani, aby mogli być podniesieni do gwiazd ijednocześnie.Dalszego ciągu nie poznamy nigdy.Druga część płyty zachowała się w stanieo wiele gorszym.Jest nawet częściowo uszkodzona, tam właśnie, gdzie napis biec zacząłpasem obramienia.Gips nie wytrzymał doświadczeń, jakich mu czas nie szczędził; wykruszyłsię.Czyżby zatem naprawdę grobowiec, nadzwyczajnie oryginalne wieko sarkofaguksiążęcego? Już przedtem zwróciło uwagę, że ułożona zamiast podłogi płyta nie była zatarta.Tylko jeden jej róg zdawał się zdradzać ślady rzeczywistego deptania.Pełen pokory napismógł być tylko gestem.I sama płyta mogła być tylko symbolicznym grobowcem.Nie kryć zwłok, lecz wyobrażaćludzi żywych, którzy sami polecili umieścić swe wizerunki nisko, u stóp ołtarza.243Więc to ku niemu wznosiły się dłonie i kierował wzrok osób bardzo wielmożnych,wyobrażonych rylcem artysty.Ku ołtarzowi oraz ku fryzowi, wieńczącemu celą kompozycjępłyty.Widnieją na niej dwie złączone stylizowane gałęzie - symbol Drzewa %7łycia.Tę samąwymowę miałby w tym miejscu znak krzyża.Z obu stron Drzewa dwa szponiaste lwy paszczami, które są uderzająco podobne dogroznych twarzy ludzkich, zwrócone ku widzom.Oczy obydwu są ciemne, jakby ślepe.Rytownik wypełnił je całkowicie czarną zaprawą, tą samą, którą nasycał bruzdy rysunku.Według teorii profesora Antoniewicza lwy przedstawiają demony, lecz już nieszkodliwe,pokonane przez Drzewo %7łycia.Niżej, pod fryzem i bezpośrednio pod napisem, pokazały się nowe rozmodlone postacie.Zrodkowa, znacznie wyższa od sąsiednich, to duchowny w piusce albo z dużą tonsurą.Przynim mały chłopak wyobrażony w sposób porywająco piękny.W jego lekkim, nawetbeztroskim geście modlitwa zlewa się w jedno z naiwnym zachwytem dziecka.Z drugiejstrony księdza wznosi twarz i ręce stary brodaty człowiek.Szata jego jest bardziejpowłóczysta i jakby uboższa.On jeden nie ma u spodu tuniki rąbka z kropkami.I tylko jegooczy są wypełnione ciemną farbą, jak u lwów.Czyżby ślepe?Ale tym razem możemy mieć do czynienia nie z symboliką, lecz z wiernym odtworzeniemmodelu.W średniowieczu cala Europa roiła się od ociemniałych.%7łałosny - słabe słowo! -wprost potworny stan higieny czynił ze ślepoty zjawisko zwykle.Tracili wzrok biskupi,królowie, jak słynny Jan z Luksemburga, pan Czech.O infekcjach wiedzieli oni tyleż, conajlichszy z ich poddanych.Domysły wolno snuć tym śmielej, że i uczeni dalecy są na razie od wnioskówostatecznych.Wszyscy godzą się co do artystycznej wartości zabytku, reszta stanowiprzedmiot dochodzeń i sporów.Dla historyków, a tym bardziej chyba dla historyków sztuki, kwestia tożsamościwyobrażonych na płycie osób nie znaczy zbyt wiele.Zupełnie inaczej z pisarzem.%7ływy,konkretny człowiek stoi w literaturze na pierwszym miejscu.On jest warunkiem jej istnienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Ksiądz Paweł Wołoszynpomaga, jak może, własnym autorytetem tłumi w zarodku wszelkie plotki, nawet z ambonymówi o powadze poczynionych odkryć.Kiedy bawiłem w Wiślicy, przyjechał z Kielc ksiądzprałat Jan Danilewicz, sprawujący opiekę nad kościelnymi zabytkami diecezji.Przywiózłprofesorowi Biegańskiemu pismo z oficjalną zgodą kurii na rozpoczęcie poszukiwań wKijach.Przyziemie tamtejszego kościoła to także głębokie średniowiecze, styl romański.IIIU schyłku lata 1960 roku została odsłonięta dalsza część płyty, ta, ku której spoglądałytrzy wcześniej poznane postacie.Prasa całego kraju natychmiast wydrukowała wizerunki.Wiadomo więc, że pojawiły się trzy inne figury ludzkie - mężczyzna świecki, młodzieniec, apomiędzy nimi duchowny.Nad ich głowami zachodzący również na bordiurę napis, ryty pięknymi literami, którychstyl nosi nazwę kapitały.Oto on:HI CONCULCARI QUERUNT UT IN ASTRA LEVARI POSSINT ET PARITER VE.Znaczy to po polsku: Ci pragną być podeptani, aby mogli być podniesieni do gwiazd ijednocześnie.Dalszego ciągu nie poznamy nigdy.Druga część płyty zachowała się w stanieo wiele gorszym.Jest nawet częściowo uszkodzona, tam właśnie, gdzie napis biec zacząłpasem obramienia.Gips nie wytrzymał doświadczeń, jakich mu czas nie szczędził; wykruszyłsię.Czyżby zatem naprawdę grobowiec, nadzwyczajnie oryginalne wieko sarkofaguksiążęcego? Już przedtem zwróciło uwagę, że ułożona zamiast podłogi płyta nie była zatarta.Tylko jeden jej róg zdawał się zdradzać ślady rzeczywistego deptania.Pełen pokory napismógł być tylko gestem.I sama płyta mogła być tylko symbolicznym grobowcem.Nie kryć zwłok, lecz wyobrażaćludzi żywych, którzy sami polecili umieścić swe wizerunki nisko, u stóp ołtarza.243Więc to ku niemu wznosiły się dłonie i kierował wzrok osób bardzo wielmożnych,wyobrażonych rylcem artysty.Ku ołtarzowi oraz ku fryzowi, wieńczącemu celą kompozycjępłyty.Widnieją na niej dwie złączone stylizowane gałęzie - symbol Drzewa %7łycia.Tę samąwymowę miałby w tym miejscu znak krzyża.Z obu stron Drzewa dwa szponiaste lwy paszczami, które są uderzająco podobne dogroznych twarzy ludzkich, zwrócone ku widzom.Oczy obydwu są ciemne, jakby ślepe.Rytownik wypełnił je całkowicie czarną zaprawą, tą samą, którą nasycał bruzdy rysunku.Według teorii profesora Antoniewicza lwy przedstawiają demony, lecz już nieszkodliwe,pokonane przez Drzewo %7łycia.Niżej, pod fryzem i bezpośrednio pod napisem, pokazały się nowe rozmodlone postacie.Zrodkowa, znacznie wyższa od sąsiednich, to duchowny w piusce albo z dużą tonsurą.Przynim mały chłopak wyobrażony w sposób porywająco piękny.W jego lekkim, nawetbeztroskim geście modlitwa zlewa się w jedno z naiwnym zachwytem dziecka.Z drugiejstrony księdza wznosi twarz i ręce stary brodaty człowiek.Szata jego jest bardziejpowłóczysta i jakby uboższa.On jeden nie ma u spodu tuniki rąbka z kropkami.I tylko jegooczy są wypełnione ciemną farbą, jak u lwów.Czyżby ślepe?Ale tym razem możemy mieć do czynienia nie z symboliką, lecz z wiernym odtworzeniemmodelu.W średniowieczu cala Europa roiła się od ociemniałych.%7łałosny - słabe słowo! -wprost potworny stan higieny czynił ze ślepoty zjawisko zwykle.Tracili wzrok biskupi,królowie, jak słynny Jan z Luksemburga, pan Czech.O infekcjach wiedzieli oni tyleż, conajlichszy z ich poddanych.Domysły wolno snuć tym śmielej, że i uczeni dalecy są na razie od wnioskówostatecznych.Wszyscy godzą się co do artystycznej wartości zabytku, reszta stanowiprzedmiot dochodzeń i sporów.Dla historyków, a tym bardziej chyba dla historyków sztuki, kwestia tożsamościwyobrażonych na płycie osób nie znaczy zbyt wiele.Zupełnie inaczej z pisarzem.%7ływy,konkretny człowiek stoi w literaturze na pierwszym miejscu.On jest warunkiem jej istnienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]