[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyjmuje na Pine Street, niepamiętam numeru.- Chusteczka była już w strzępach, więc paniWinters nerwowo otwierała i zamykała zamek torebki.- Nie szkodzi.Znajdziemy.- Nora dokładnie zapisywała nakarcie dziecka udzielane przez matkę informacje.- Czy Jason zażywaobecnie jakieś lekarstwa?- Nie.- Torebka została otworzona i zaraz z trzaskiemzamknięta.I tak bez przerwy w czasie odpowiadania na pytania ochoroby, które chłopczyk przechodził.Rozległo się pukanie do drzwi i do pokoju zajrzała Mabel.- Przyszedł pan Winters - zawiadomiła Norę.Pani Winters podskoczyła na sofie.Otwarta torebka wysunęłasię jej z rak, zawartość rozsypała się po podłodze, Kobieta uklękła itrzęsącymi się palcami zaczęła zgarniać bilon, jakieś kwity i innedrobiazgi.Do gabinetu wszedł mężczyzna w granatowym mundurzepolicjanta.Za wszelką cenę starał się ukryć przerażenie.- Co się stało? zwrócił się do Nory, która zauważyła, że nieobdarzył żony nawet jednym spojrzeniem.- Gdzie jest mój syn?- Pana syn wypadł z okna sypialni.Robimy mu terazprześwietlenie - odpowiedziała Nora, wyciągając do niego dłoń.-Jestem doktor Anderson i zajmuję się Jasonem.Jak już mówiłam pana77RS żonie, obrażenia Jasona są zadziwiająco niewielkie, ale dla pewnościpoleciłam wykonanie tomografii komputerowej, żeby z czystymsumieniem wyeliminować jakiekolwiek wewnętrzne urazy, które wczasie badania mogły się nie ujawnić.- Wypadł z okna? - Odwrócił się i popatrzył na żonę, która nagleprzerazliwie zbladła.- Z okna? - Na policzkach ogorzałej twarzypojawiły się czerwone plamy.- Jak, do diabła, mogłaś do tegodopuścić?Ich oczy spotkały się.Nora na próżno szukała w nich choć cieniawzajemnego współczucia.- Od tygodni cię prosiłam o zabezpieczenie tego okna - paniWinters wstała z sofy - ale ty zawsze jesteś zajęty i nie masz czasu,żeby coś zrobić w domu.- Jestem zajęty, bo staram się zarobić na nasze utrzymanie.Uważasz, że sprawia mi przyjemność praca na dwóch etatach, żebyśty mogła siedzieć w domu i do tego zaniedbywać dziecko?Teraz i jej twarz nabrała wrogiego wyrazu.- Nie zaniedbuję go! Brałam prysznic.Gdybyś zabezpieczył tookno.- Gdybyś wykonywała swoje obowiązki.Nora zdecydowała, żeczas wkroczyć.- Bardzo proszę, niech państwo usiądą.Musimy porozmawiać ochłopcu.Będą państwo oboje mogli mu pomóc w powrocie dozdrowia.78RS To ostatnie słowo musiało mieć magiczną moc, gdyżrównocześnie usiedli na sofie, choć w przeciwległych końcach.- Dziękuję.- Nora tym razem zajęła miejsce za biurkiem.- Myślę, że obrażenia Jasona okażą się niegrozne.On naprawdęma szczęście.Chodzi mi nie tylko o to, że ten fatalny upadek niepowinien mieć poważnych konsekwencji, lecz również o to, że marodziców, którzy tak bardzo się o niego troszczą.- Ja tak - odpowiedzieli jednocześnie państwo Winters.- Właśnie.Jednak niezależnie od tego, że skutki wypadkuokazały się niegrozne, co badanie komputerowe z pewnościąpotwierdzi, takie doświadczenie dla małego chłopca jest bardzostresujące.Chcę zatrzymać Jasona w szpitalu na kilkanaście godzin naobserwacji, a to oznacza, że spędzi noc w obcym dla siebie miejscu.W tej sytuacji muszą mu państwo okazać pomoc i dodać otuchy.Powinien wiedzieć, że nie obwiniacie go o ten wypadek.Jeżelizorientuje się, że jesteście do siebie wrogo nastawieni, będzie czuł sięwinny.Zamilkła na chwilę, aby dobrze pojęli jej słowa.- Proszę mi wierzyć - dodała cicho - doskonale rozumiempaństwa uczucia.Policjant rzucił Norze miażdżące spojrzenie.- Pani doktor, proszę nas nie pouczać.Nikt nie może wiedzieć,co czuję.- Ja mogę - odparła Nora - gdyż przeżyłam podobne chwile.79RS Nie wiedziała, jak wymknęło się jej to wyznanie.Nigdy nikomuprzedtem nie opowiadała o wypadku Dylana [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl