[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopiero pózniejprzyszło jej do głowy, że ten atak można wykorzystać przeciwkoArcherowi, przekonując go, że wreszcie udało mu się ją złamać. - Mieliśmy szczęście.Człowiek Archera musiał działać szybko istrzelił pod dużym kątem.Gdyby nie to, delfin już by nie żył.- Jak myślisz, ile czasu zajmie Pete'owi dojście do dawnejformy?- Niewiele.Natura jest pod tym względem wspaniała.- To dobrze.Polubiłem Pete'a.Zresztą lubię obydwa delfiny.Sąurocze.- Skrzywił się.- Chociaż zrobiły sobie ze mnie niańkę.- I dobrze ci tak - powiedział Kelby, zbliżając się do nich.-Przyda ci się trochę złagodnieć.- Przyganiał kocioł garnkowi - odciął się Nicholas.- Jedno z wasmusi zastąpić mnie przy kolejnym karmieniu.Zamierzam wybrać sięna rekonesans.- Chcesz sprawdzić, czy Archer odpłynął? - zapytał Kelby.- To bardzo prawdopodobne.- Nie odpłynie - wtrąciła Melis.- Nawet jeśli już nie chcedokumentów Phila, to jest wkurzony.Będzie myślał, że gowyrolowaliśmy, i będzie chciał się zemścić.- Na tobie - powiedział Kelby.- Lepiej będzie, jeśli zostaniesz wswojej kabinie i pozwolisz nam zająć się sprawą.- Jest tak samo zły na ciebie.Czy wszyscy zamierzamy schowaćsię pod łóżko? - Pokręciła głową z dezaprobatą.- Musimy todokończyć.- Zwróciła się do Nicholasa.- Ja się zajmę karmieniemPete'a i Susie.Ty zajmij się obserwacją statku Archera.Musimywiedzieć, co się święci.- Zgadzam się.- Nicholas zwrócił się do Kelby'ego.- Dziś rano,kiedy nie zajmowałem się delfinami, zmontowałem mały ładunekwybuchowy.Tak, na wszelki wypadek.- Ruszył w stronę kabin.- Idęcoś przegryzć przed wypłynięciem.To może być długa noc.- Dlaczego mnie nie obudziłeś? - zapytała Melis Kelby'ego.- Potrzebowałaś snu.Poza tym, rana musi się zagoić.Zresztą, niebyło tu nic do roboty dla ciebie.Od tej chwili pozostaje nam tylkoczekać.Obawiała się, że Kelby ma rację, a nie znosiła oczekiwania.- Miałam nadzieję, że wszystko skończy się zeszłej nocy.- Powinno było.Plan był niezły.Po prostu nie wyszło.- To wina Phila.- Odwróciła wzrok w stronę Cadory.Phil siedzitam w swoim domku, prawdopodobnie nadal ciesząc z sukcesu.- Byłtaki dumny z siebie. - Przestań już o nim myśleć.- Postaram się.Myślałam, że był moim przyjacielem.- On nadal w to wierzy.To świr.- Nie.Wszyscy jesteśmy dla niego cieniami.Tylko Marinth jestrzeczywistością.Nigdy wcześniej sobie tego nie uświadamiałam.-Spojrzała na niego.- Schodzisz dziś na dół?- Jedno zanurzenie.I nie, nie pójdziesz ze mną.ZabioręCharliego.- Nie wybierałam się.Nie mogę teraz ryzykować.- Lekarz powiedział, że nie możesz się forsować przez tydzień.- Na mnie rany szybko się goją.- Uśmiechnęła się słabo.- Jestemjak Pete.Poczuję, kiedy jestem już gotowa.- Nie wiem tylko, czy jesteś gotowa na to.W twojej łodzi, którąpopłynęłaś na Cadorę, znalezliśmy pudełko zapakowane jak prezent.Melis drgnęła.Kompletnie o nim zapomniała.- Otwierałeś je?- Nie, ale miałem ochotę je wyrzucić.Ale nie mam do tegoprawa.Jest w twojej kabinie.- Po chwili namysłu dodał: - Sama jewyrzuć.Najlepiej bez otwierania.Melis poszła do swojej kabiny.Co teraz dla mnie przygotowałeś, Archer? Jaki rodzaj okrutnychtortur?Prezent leżał na łóżku.Na wierzchu przytwierdzony był liścik.Otworzyła kopertę.MelisMam nadzieję, że nie musiałem pozbyć się ciebie tej nocy i żeteraz razem otwieramy ten prezent.Bardzo pragnę zobaczyć twoją minę.Zawahała się, a potem rozerwała złoty papier.Uchyliła wiekopudełka.Coś białego, delikatnego jak mgiełka.A niech go szlag! Szybko zamknęła pudełko.Chwyciła je i wyszła z kajuty.Musi to zniszczyć.Wyrzucić zaburtę.Zatrzymała się jednak i wzięła głęboki oddech.Nie, to nie byłobyrozsądne.Wszystko się przecież zmieniło.Nie mieli żadnej broniprzeciwko Archerowi.Może więc obrócić przeciwko niemu jegowłasną?Ale nie to.O Boże, tylko nie tę. Zmusiła się, żeby zanieść pudełko do szafy, gdzie wcisnęła je wnajdalszy kąt, żeby nie musieć go oglądać, i zatrzasnęła drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl