[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hector twierdzi, że wiele z nich ma zapalenie płuc, więc zaczniemy odpodania antybiotyków w kroplówkach.Pielęgniarki potrafią porozumieć się poangielsku, więc dogadacie się bez tłumacza.W razie problemów zgłoście się domnie.- W porządku, ale nie oddalaj się zbytnio - odezwał się Ben, wkładając far-tuch.- Mój hiszpański jest tak marny, że mógłbym poprosić o aparat do mierze-nia ciśnienia, a dostać gruszkę do lewatywy.Gabe roześmiał się z dowcipu.- Postaram się - obiecał.Kiedy Ben odszedł, Leah spytała:- Przywiezliśmy kroplówki dla.?- Kroplówki dla dzieci właśnie są rozpakowywane -odparł Gabe, jeszcze za-nim dokończyła.- Jak tylko uporamy się z robotą tutaj, odwiedzimy chorych wdomach.Hector tymczasem przyjmie pacjentów, którzy zgłosili się do ambulato-rium.Leah uniosła brwi.- Naprawdę sądzisz, że damy radę w jeden dzień? Gabe obdarzył ją chłopię-cym uśmiechem.Sprawiałwrażenie tryskającego energią.- Witaj w moim świecie - powiedział.Pielęgniarka, Elena, zaprowadziła Leah do pierwszego łóżeczka.Zapłakanatrzyletnia dziewczynka natychmiast zaczęła łapczywie ssać butelkę, którą jej po-dała. - Elektrolity - wyjaśniła Elena.- Mała nie jest w aż tak złym stanie jak innedzieci, ale skoro tu jesteś, ona też dostanie kroplówkę.Leah zauważyła, że dziewczynka jest zbyt osłabiona, by utrzymać butelkę wrączkach.Usiadła więc na najbliższym krześle, wzięła małą na kolana i ją na-karmiła.- Gdzie jej rodzice? - spytała Elenę.- W domu z innymi dziećmi.Też są chore, ale nie tak ciężko jak Sofita.-Spojrzała z rozczuleniem na Leah z dzieckiem na kolanach.- Odpoczywa.Todobrze.Po chwili butelka była pusta.Leah ułożyła Sofitę w łóżeczku, umyła ręce i za-jęła się następnym maluchem.Elena tymczasem przygotowała kroplówki.Więk-szość dzieci była zbyt chora, by protestować, kiedy Leah zakładała im kanikule.Na końcu zajęła się pięcioletnim chłopczykiem, który był tak bardzo odwodnio-ny, że nie mogła znalezć żyły, do której mogłaby się wkłuć.- Jak ci idzie? - spytał Gabe, który na szczęście znalazł się w pobliżu.- Dzięki Bogu, że jesteś - rzekła.- Ten malec jest tak odwodniony, że próbo-wałam już dwa razy wkłuć mu się do żyły, ale bez powodzenia.Spróbuj ty - po-prosiła.- Oczywiście.- Gabe zgodził się bez wahania.Udało się.Leah miała ochotęgłośno krzyczeć z radości.- No, czas na przerwę - zarządził.Leah spojrzała na niego ze zdumieniem.- Jeszcze nie skończyłam.Muszę podłączyć.- Spójrz - łagodnym tonem przerwał jej Gabe.- To już ostatni pacjent.Leah obejrzała się i zobaczyła stojaki do kroplówek przy każdym łóżeczku.- Ale ja go jeszcze nie umyłam i. - Ja się tym zajmę, senora Montgomery - zaoferowała się Elena.- Niech paniidzie z mężem.- Ale ty pracowałaś dużej ode mnie - wzbraniała się Leah.- Proszę iść, ja posiedzę przy Felipe.- Chodz, Leah - namawiał Gabe.- Nie na wiele się tu przydasz, jeśli jużpierwszego dnia opadniesz z sił.Leah z oporami poszła za nim.- Dokąd idziemy?- Coś zjeść.- Gabe zaprowadził ją do pokoju socjalnego, gdzie na stole cze-kały dwa przykryte talerze z jedzeniem i dzbanek mocnej kawy.- Hmm - mruk-nął, pociągając nosem.- Poznaję rękę Carlotty.Przyrządza najlepsze tamales zfasolą i ryżem, jakie jadłem.- Carlotta? - odezwała się Leah.- Czy to nie ta kobieta, u której podejrzewa-cie raka trzustki? Ta, która opiekuje się trojgiem wnuków?- Ta sama.- Skoro pracuje, może nie jest aż tak chora, jak sądzisz.- Może nie.Jak będę miał wolną chwilę, zajrzę do niej i się czegoś dowiem.W pierwszej chwili Leah myślała, że z emocji niczego nie przełknie, leczsmakowite wonie skusiły ją, by chociaż spróbować miejscowych dań.Kiedy Ga-be nalewał kawę do dwóch kubków, skosztowała fasoli.- Wszyscy inni już jedli? - spytała.- Chyba tak.Zostały tylko dwa talerze dla nas.- Zawsze jest takie urwanie głowy, jak przyjeżdżacie? - Nie ma reguły - odparł.- Zdarzało mi się już przyjmować więcej pacjentów,lecz nigdy nie widziałem tylu chorych w tak ciężkim stanie naraz.- Wiesz, że trzy dni to za mało, prawda?- Wierz mi, nikt nie zdaje sobie z tego sprawy lepiej ode mnie.Podobna sytu-acja panuje w całym kraju, tylko nie wszystkie miejscowości mają takie szczę-ście jak Ciuflores.- Masz na myśli, że nie wszędzie jest ktoś taki jak ojciec David, który ma wy-soko postawionych znajomych w organizacji charytatywnej?- Właśnie.- Gabe skończył jeść i odchylił się na oparcie krzesła.- Sugerujesz,że chciałabyś zostać tu dłużej?Dobre pytanie.- Skomentowałam tylko to, co zobaczyłam - odparła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl