[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.55R S A jeśli nawet, to wkrótce się przekona, że Skye miała racjęprzynajmniej co do jednego: klub mieszkańców nie należał dokipiących życiem organizacji.Kiedy po przyjęciu wracała do domu, przypomniała sobie wyraztwarzy Gibba, gdy dowiedział się, że ona mieszka nad sklepem.Itowarzyszące temu spojrzenie.Co to miało znaczyć? Co w owejchwili Gibb sobie pomyślał? Czy go to zainteresowało, bo.Oczywiście, że nie! Zachowuję się jak paranoiczka, skarciła się.Nie obchodzi go, gdzie mieszkam, jak żyję, co robię.No i dobrze!Bardzo mi to odpowiada.ROZDZIAA CZWARTYLindsay zajrzała do piecyka, polała rosołem prawie gotową jużpieczeń i obróciła otaczające ją wianuszkiem kartofle i marchewki.Podobnie pracochłonne obiady przygotowywała tylko w niedzielę,kiedy przychodził ojciec.Spojrzała na zegar i poleciła Beepowi, byczym prędzej nakrywał, bo lada chwila może pojawić się dziadek.- Jeszcze minutka, mamo, taka ciekawa gra, a ja wygrywam! -wykrzyknął Beep z sąsiedniego pokoju, z którego przez cały czasdobiegały elektroniczne piski, trzaski i pomruki komputerowej gryofiarowanej Beepowi przez Bena Armentrouta na ostatnie BożeNarodzenie.56R S - Daję ci trzy minuty, a potem nakrywasz do stołu - odparłamatka.- Jeśli się nie pojawisz, przez cały tydzień będziesz miałszlaban na bawienie się w gry komputerowe.Beep pojawił się w ostatnich sekundach wyznaczonego muczasu, niosąc owiniętego wokół szyi czarnego kota.- Przez tydzień nie dałabyś mi grać? - zapytał ze zdumieniem wgłosie.- To okrucieństwo, a nie kara.- Zabieraj się do roboty, bo naprawdę będę okrutna - odparła.- Iprzestań męczyć kota.Puść go i umyj ręce.- Koty są bardziej czyste niż ludzie.Tak jest napisane w książce,którą dostałem.- Nie wątpię w to.Ale regulamin domowy nakazuje myć ręce pobawieniu się z kotem.Beep zdjął ze stołu latawca i powiesił go na haczyku nadrzwiach.- Ciekawe, co dziś robi Gibb.Lindsay uniosła głowę znadzlewu.- Dlaczego to cię tak obchodzi? Pewno pracuje.Nie pracowałwczoraj wieczorem.- Ugryzła się w język.Po co to opowiadaBeepowi?- Był też na tym przyjęciu? Spotkałaś go?- Był.- Bo mnie przedtem mówił, że ma się z kimś spotkać, ale niepowiedział, że idzie na przyjęcie.Mówił mi to, bo nie mógł dłużejzostać i puszczać latawca.- Beep wyjął trzy talerze z kredensu.- Był z57R S ładną panią? Bo Gibb powinien być z ładną panią - powiedziałpoważnie chłopiec.- O tak, na taką z pewnością zasługuje - wyrwało się Lindsay.Jednocześnie pomyślała sobie, że ma teraz doskonałą okazjęprzekonania Beepa, że nie należy liczyć na żadne bliższe stosunki zGibbem.- Bardzo ładna i Gibb jest nią zachwycony.Nie będę wcalezdziwiona, jeśli cały swój wolny czas jej poświęci.- Ooo! - zareagował smutno Beep.Lindsay poczuła niemiłe ukłucie w okolicy serca.Tak, Skye jestbardzo ładna i przyciąga uwagę mężczyzn, w każdym razie takich,którzy lubią filigranowe brunetki.Minionego wieczoru Gibb wydawałsię czuć doskonale w jej towarzystwie.Lindsay była gotowa założyćsię o każdą sumę, że Gibb i Skye będą się coraz częściej widywali.Już Skye się o to postara.Na schodach rozległy się ciężkie kroki.Po chwili do mieszkaniawszedł Ben Armentrout.- Ach, jak cudownie pachnie! - zauważył.- Czy ja zasługuję napodobne delicje?- Zaraz możesz zasłużyć, papo.W łazience cieknie kran.- Za taki królewski obiad jestem gotów kupić ci całą łazienkę.- Wystarczy mi kran - odparła ze śmiechem.- Siadaj, papo.Dziadek objął i przytulił Beepa, trzymającego w rękach trzynoże i trzy widelce, po czym ciężko usiadł.- Trudny miałem tydzień - obwieścił.Beep poważnie pokiwałgłową.58R S - Wszystko wiem, dziadku.Gibb mi opowiedział o twoichkłopotach, kiedy składaliśmy latawiec.Ben Armentrout spojrzał pytająco na córkę.Rozłożyła ręce.- O nic mnie nie pytaj, papo.Sama nie wiem, co się tutaj dzieje.Wiem o latawcu, ale nic więcej.- Hmm, z tego w każdym razie wynika, że Beep wie więcej, niżGibb był łaskaw mi powiedzieć, - mruknął Ben pod nosem.- Wieszco, młody człowieku, chodzmy do łazienki reperować cieknący kran iprzy okazji wszystko mi opowiesz.Wyszli, zostawiając Lindsay przy krajaniu chleba.Z łazienkidochodziły ją odgłosy rozmowy dziadka z wnukiem.Wnuk mówiłwięcej, dziadek zadawał tylko pytania.Gdy wreszcie była gotowa z obiadem i poszła do łazienki, Beepprzechadzał się tam i z powrotem po brzegu wanny, Ben natomiastbrudną uszczelkę wycierał w jej najlepszy bielutki ręcznik.- Mogą być czekoladki - powiedział Beep.- No i kwiaty - uzupełnił Ben.Lindsay oparła się o framugędrzwi.- Dla kogóż to zamierzacie kupować kwiaty i czekoladki? Czyktóryś z was ma przyjaciółeczkę, o której nic nie wiem?- Mamy tylko ciebie - zapewnił Ben.- A w przyszłym miesiącusą twoje urodziny.- Co byś chciała na urodziny, mamo? - spytał Beep, właśniestracił równowagę na wąskiej krawędzi wanny, więc Lindsay59R S podbiegła, chwyciła go i postawiła na podłodze.Przytuliła synka ipogłaskała po główce.- Wystarczy, że mam ciebie.Nie chcę niczego więcej, kochanie.Niech panowie umyją teraz ręce i siadają do stołu.Wyjmuję pieczeń.- Jeszcze nie możemy iść, mamo.Rozebraliśmy kran, boprzecież tego chciałaś, i teraz nie ma wody.Musimy wszystko złożyć.- Złożycie po obiedzie, a woda jest w kuchni, tam też możecieumyć ręce, albo proszę iść do ogrodu i tam skorzystać z węża dopodlewania.- To już wolę iść do kuchni - zgodził się Beep.- Ja też - dodał Ben.Pieczeń zdobyła ogromne uznanie, a Beep między kęsamiprowadził ożywiony monolog, w którym na pierwszym planiewystępowała osoba Gibba.Ojciec tylko od czasu do czasu podnosiłwzrok na Lindsay, ale nie zabierał głosu.Dopiero po deserze, kiedyBeep umknął czym prędzej do swego komputera, Ben upił łyk kawy,odchrząknął i powiedział:- Problem wydaje się poważny.- I Gibb naprawdę opowiadał Beepowi o sytuacji w fabryce?- Nie powiedział mu nic, o czym wszyscy by nie wiedzieli.Apoza tym w łazience nie mówiliśmy długo o Gibbie.Beeprelacjonował mi film, jaki oglądał z opiekunką wczoraj wieczorem wtelewizji.60R S - Pewnie nigdy bym mu tego filmu nie pozwoliła oglądać.Zpewnością nie.Jestem przekonana, że było tam kilka trupów i naokrasę dwa porwania [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl