[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Już nie byłtaki czarujący, bo ten reklamowy pysk oszpecił mu grymasstrachu.Nie czułem wstydu ani wyrzutów sumienia  oduczę gowłamań do cudzych pokoi. Siadaj  pchnąłem go na fotel.Zatoczył się i klapnął jakflak.Nie, nie był aż tak oszołomiony, w końcu przyłożyłem mutylko dwa razy.On się po prostu cholernie bał, trząsł jakgalareta, wytrzeszczając na mnie te aksamitne, zupełnieogłupiałe ślepia.Stanowczo nie był taki śliczny, jak mi się to w pierwszejchwili wydawało; gładka, bezmyślna fizys mięczaka, a pod tymświetnie skrojonym ubrankiem porastające tłuszczem, leniwemięśnie.Przez cały czas Dorota nie odezwała się, stała z zapleciony-mi rękoma.Ten gest i wyraz jej twarzy wyraznie wydawały milalusia na łup.  Oddaj, co masz w ręku  niespodziewanie wyrzucił nogi,uskoczyłem, poderwał się i zamierzył zaciśniętą pięścią;sparowałem cios  zapiekły kostki ręki.Nawet mnie nie rozzłościł, tylko zniecierpliwił tym pod-stępem; rąbnąłem w szczękę i poprawiłem, wdusiłem w fotel znowu sflaczał.Na podłogę poleciały spięte kółkiem klucze.Tonimi skaleczył mi rękę. Jeśli się ruszysz, rozsmaruję cię na tym fotelu  -uprzedziłem.Nie ruszył się, puchł symetrycznie. Dorota, masz coś jeszcze do tego dżentelmena? podszedłem do telefonu. Zastanawiam się, czy wezwać radiowóz, czy wymienićzamki  powiedziała wolno.Zrozumiałem, że nie zawiadomimilicji, tylko straszy tamtego. Doroto. jęknął. Piłaś z nim brudzia?  poczułem się osobiście dotknięty,że on śmie ją tykać. Ze wszystkiego się pani wytłumaczę, ale nie przy nim! wydukał ze śmieszną w tej sytuacji nadętą godnością. Wszystko jest jasne, tu nie ma nic do tłumaczenia.Jeślijeszcze raz przyłapię pana gdziekolwiek w domu, pozamansardą, wezwę milicję.Nie żartuję.Z mieszkania zginęłojuż kilka cennych rzeczy, proszę wyjść!Siedział  zezował na mnie. No, rusz się, skarbie, skoro pani prosi!  mruknąłem.Poderwał się i poszedł jak zmyty. Mam nadzieję, że będzie się bał podsłuchiwać  po-wiedziała Dorota, ale przezornie wyjrzała za nim.Usłyszeliśmykroki po schodach.Więc ten gnojek mieszkali w tym domu! Kto to jest?  - zapytałem. Niewydarzony plastyk, mieszka na piętrze  Dorotawyłączyła telefon. Mógłby wezwać kumpli  odpowiedziałana moje nieme pytanie. Wyrwałeś mu resztkę piór z ogona! Poradzę sobie i z kumplami, ale co się tu u ciebie dzieje,dlaczego dzwoniłaś z budki, skoro masz w domu telefon? Bo tu każdy każdego podsłuchuje.Ja także  westchnęła. Dom jest duży, jest kilka aparatów przełącznikowych. Kolega zrobił mi takie chytre urządzenie, że mogę bezkarniepodsłuchiwać każdą rozmowę i nikt się nie zorientuje mówiła to bez żadnej żenady, jakby podsłuchiwanie cudzychrozmów było sprawą najnormalniejszą pod słońcem natomiast jeśli o n i podsłuchują, to gdy podniosą mikrofon,słychać taki dzwięk.Sprawdziłem klucze odebrane facetowi, żaden z nich niepasował do zamka:  Nie martw się, nie miał nawet czymotworzyć. ONI, jeśli się uprą, znajdą sposób  westchnęła. Jacy ONI? Nie poznałeś jego głosu? To jest ten od spirytusu,;Omerowicz  zniżyła głos do szeptu. A to jest rozgałęzionaszpana, ten to jest bydłek pospolity i straszny tchórz, ale inni. Do diabła, gdzie są twoi rodzice? Ojciec za granicą, matka ma dzisiaj dyżur, Anielapojechała na wieś, jej siostra jest ciężko chora.Aniela to naszagospodyni Rodzice nie wiedzą, co się w domu dzieje?. Nie i nie powinni. Nie masz zamiaru z tym skończyć? Przecież to ponurydom. Kiedyś taki nie był, ale.chodz, zobaczysz! Wcale nie jestponury.Pewno jesteś głodny!  byłem głodny.Pociągnęła mnie za sobą, pokój zamknęła na klucz.Poszedłem za nią do kuchni.Wygarnęła na tacę zawartośćlodówki.Ustawiła nakrycia. Możemy zjeść tutaj, ale przed tym chętnie wziąłbymprysznic. Kolacja będzie uroczysta, zapalimy świece!  powiedziała.Pomogłem jej zanieść tacę do biblioteki.Zapaliła boczneświatła, zaciągnęła na oknach zasłony koloru miodu.Obszernypokój stał się jasny, wesoły. Tchnie rodzinnym ciepełkiem, co?  skrzywiła się Dorota. To gust mojej matki, ma wręcz nieprawdopodobny talent dourządzania wnętrz.Jeśli Tylko są ściany i kilka szmat,natychmiast wyczaruje ci prawdziwy dom, jak nikt umie budować gniazdo.A tak w ogóle jest pielęgniarką, i to wtwojej klinice, może ją nawet znasz.Maria Zasławska.Już teraz wiedziałem, skąd to skojarzenie wtedy w  Kuzni ;gdy pierwszy raz zobaczyłem Dorotę, od razu jej twarz wydałami się znajoma.Była bardzo podobna do swojej matki,przełożonej pielęgniarek na drugim oddziale neurochirurgii.Znałem ją z widzenia, była najpiękniejszą kobietą w naszejklinice.Kradzieże spirytusu, laluś usiłujący włamać się do córkiwłaścicieli domu pod nieobecność rodziców, przełożonapielęgniarek, komfortowa willa, stary za granicą.Jakaś figuraczy aferzysta?Nie chciała mnie tu przyprowadzić; wstydziła się dusznejatmosfery swego domu, czy przez delikatność, abym nie czułsię skrępowany ich luksusem? Ale na tyle już chyba mniepoznała i wie, że nie przywiązuję wagi do przedmiotów,zamożność innych nie wpędza mnie w kompleksy. Chodz, zaprowadzę cię do łazienki  powiedziała Dorota ipo sekundzie wahania:  pozwolisz mi tam posiedzieć?Bała się pozostać sama nawet na moment; przewrażliwienie?Nie.nie zostawię jej w tym domu, należy rozmówić się zrodzicami.W końcu dziewczyna jest pełnoletnia i sama maprawo decydować.Ani na chwilę nie wątpiłem w jej wybór. Kiedy wraca twój ojciec?  zapytałem, kiedy zabraliśmysię wreszcie do jedzenia; przyznała, że od obiadu nie miała nicw ustach, bała się pójść do kuchni. Za kilka miesięcy. Więc w domu są trzy kobiety i.tamten?  skinęła głową;to jednak zmieniało postać rzeczy.Ten cacuś panoszy się tubezkarnie i pewno je zwyczajnie terroryzuje. Słuchaj.nie mógłbyś u nas pomieszkać?  zapytała zwahaniem. Jesteśmy tu okropnie osamotnione  jakby szłaza tokiem moich myśli. Mógłbym, tylko co powiesz matce? Oooch! To najmniejszy problem  pierwszy raz tegowieczoru roześmiała się i opowiedziała o Kaktusach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl