[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jonathan nadal nie odpowiadał.Jak ślepiec wyciągnął rękę i po omacku szukałprzed sobą krzesła, a gdy je znalazł, bardzo ostrożnie usiadł na nim.- Co tam znowu? - zapytał Graves bardziej zirytowany niż zaciekawiony.- Jest pewien problem - powiedział półgłosem Jonathan.- Masz rację - zgodził się Graves, stając w pobliżu.- Twoja historyjka się niepotwierdza.I zamierzamy ją wyjaśnić od razu.- Moja głowa.Strasznie mnie boli.- Cholera, co to znaczy?- Coś jest nie tak.Nie wiem, co to jest.Mam piekielny ból głowy.- Jonathanłapał gwałtownie powietrze.- I coś ze wzrokiem.To może być odwodnienie albowstrząśnienie mózgu. - Będziesz widział wszystko doskonale, gdy zabierzemy cię na świeżepowietrze, Wypij trochę wody i poczujesz się jak nowo narodzony.-Gravesukląkł przy jego stopach i zaczął się szarpać z elektroniczną bransoletką.-Wysuńnogę.Jedną albo drugą.Którą wolisz.Jonathan jęknął i wyciągnął lewą nogę.Graves wsunął bransoletkę na jegokostkę i zatrzasnął.Szarpnął nią, by się upewnić, czy jest dobrze zapięta, potemprzykucnął i odchylił się do tyłu.- Gotowe.Otwórz oczy.Widzisz mnie dobrze?Uniósł podbródek, by spojrzeć Jonathanowi prosto w oczy.I wtedy Jonathango kopnął.Mocno, prawą stopą, kopnął Gravesa w szczękę, dokładnie tam, gdzie mierzył,mniej więcej trzy centymetry poniżej ucha, w miejsce, gdzie żuchwa styka się zczaszką.Graves runął na plecy, oszołomiony.Zanim mógł zareagować, Jonathanrzucił się na niego całym ciałem i przedramieniem przygniótł jego szyję dodywanu, a palcami prawej ręki ucisnął tętnicę szyjną, hamując dopływ krwi domózgu.Graves charczał.Wymierzył szaleńczy cios, ale zaledwie musnąłpoliczek Jonathana.A potem nastąpił odlot.Oczy uciekły mu w głąb czaszki.Głęboko westchnął i jego ciało nagle zwiotczało.Minęło sześć sekund.Jonathan uciskał tętnicę, dopóki nie nabrał pewności, że Graves rzeczywiściestracił przytomność, potem wstał z podłogi.W lustrze wiszącym na ścianiezobaczył odbicie twarzy człowieka o oczach szaleńca, łapiącego z trudemoddech.Nie było innego sposobu, powiedział sobie.Ukląkł jeszcze raz i zaczął grzebać w marynarce Gravesa, szukając klucza dobransoletki.Znalazł go i zdjął bransoletkę.Zabrał portfel i komórkę Gravesa.Jego dłoń otarła się o kolbę pistoletu, ale postanowił go zostawić.Zabiera brońprzestępca, niewinny człowiek jej nie dotyka.Jonathan wstał i ruszył szybko dodrzwi.Spojrzał w wizjer i zobaczył niejednego, ale dwóch funkcjonariuszy wcywilu, stojących przy drzwiach z lewej i prawej strony.W tym momencie zadzwonił telefon Gravesa.Jonathan rzucił się do łazienki izamknął za sobą drzwi.Na ekraniku widniało: dyrektor naczelny Al-lam.Jonathan zrozumiał, że był to dyrektor naczelny MI-5.Zerwał ręcznik z wieszakai owinął nim telefon.Po czterech kolejnych niekończących się dzwonkachtelefon umilkł.Jonathan podbiegł z powrotem do drzwi wejściowych, alestrażnicy się nie ruszyli.Graves nadal leżał nieruchomo.Mógł pozostaćnieprzytomny jeszcze od trzech do dziesięciu minut.Jonathan znał tylko jedensposób, by przedłużyć ten okres.Mógł Gravesa udusić.Nie lubił go na tyle, żerozważył i tę ewentualność.Przeszedł przez pokój i otworzył rozsuwane drzwi, prowadzące na balkon.Podszedł do balustrady i przechylił głowę w dół.Znajdował się osiem pięter nadziemią, około sześćdziesięciu metrów nad głównym wejściem do hotelu.Nad każdym balkonem była rozpięta markiza.Markizę pod nim dzieliłnajwyżej metr od jego balkonu.W zasadzie zsunięcie się na nią nie byłobytrudne.Jonathan był doświadczonym alpinistą.Schodził po stromych skalnychścianach, na których miejsca do uchwytu były szerokości kuchennego noża.Tyleże wtedy miał ze sobą liny i uprząż, którymi zawsze, tak czy inaczej,przymocowywał się do skał, i wielokrotnie zdarzało mu się ześlizgnąć w dół.Tym razem nie było żadnego marginesu błędu.Zapadał zmrok.Niebo złagodniało i przybrało barwę fioletu.Po Park Lanesunął powoli gęsty sznur pojazdów.W dole, na dziedzińcu, nieprzerwanystrumień taksówek i prywatnych samochodów przepływał pod portykiem.Główprzechodniów przemieszczających się we wszystkich kierunkach nie dałoby sięzliczyć.Nie patrzcie tylko w górę, zaklinał Jonathan.Włożył wiatrówkę, wepchnął do kieszeni portfel i telefon Gravesa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • ) ?>