[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W trawie zaszurały kroki, stawały się coraz cichsze i cichsze, aż w końcu zupełnie umilkły.Niemal natychmiast na ekranie pojawiła się kolejna postać.Ktokolwiek to był, ściągnąłSutton przepaskę z głowy.Jej włosy były potargane i mokre od potu, a twarz  zupełniepozbawiona kolorów.Po chwili Sutton otworzyła oczy i spojrzała mętnym wzrokiem w obiektywkamery.Emma wpatrywała się w napięciu w półprzytomną twarz swej siostry.Wtedy ekran pociemniał.Emma siedziała sztywno na krześle. Wszystkie brały w tym udział  powiedziała drżącym głosem. Wszystkie to zrobiły. Nagle przez głowę przemknęły jej wydarzenia ostatnich dwóch tygodni.Nikt niezauważył, że Emma nie jest Sutton, dlatego że one wszystkie o tym wiedziały  wszystkie byływ to zamieszane.Madeline uprowadziła Emmę z Kanionu Sabino i zabrała ją na imprezęu Nishy.Charlotte odwiozła ją pózniej do domu Sutton, a następnego dnia zaprowadziła natrening tenisa.Laurel woziła Emmę do i ze szkoły.Wszystkie były na piżama party, a Laurelz Charlotte domyśliły się wcześniej, że Emma jest na dworcu autobusowym, dlatego teżwiedziały, że muszą ją powstrzymać przed wyjazdem.Potrzebowały Emmy, aby udawała Sutton.W końcu jeśli nie ma ciała, nie ma też zbrodni. Sutton!?  zawołał ktoś na korytarzu.Emma podskoczyła, uderzając kolanem o blat biurka.To głos Charlotte. Sutton?  znów rozległo się wołanie.Emma gorączkowo szukała na pulpicie ikonki przeglądarki internetowej, aby wejść naGmaila.Musiała wysłać to wideo na swoją pocztę.Widziała jednak jak przez mgłę.Wszystkieikonki wyglądały dla niej jak hieroglify. Halo!?  krzyknęła znów Charlotte.A potem, znacznie ciszej, zwróciła się do kogoś,kto jej towarzyszył:  Może jest tutaj? Sutton?  odezwał się drugi głos.To Garrett.Zapukał do drzwi Laurel.Emma odskoczyła od komputera jak oparzona, przewracając przy okazji krzesło.Stanęłana moment na środku pokoju, zastanawiając się, gdzie ma się ukryć.Pod łóżkiem?W garderobie? Rzuciła się do okna i przylgnęła plecami do ściany.Kolejne pukanie. Sutton!?  zawołał Garrett.Gałka u drzwi zaczęła się przekręcać.Emma zbliżyła się do okna i wyjrzała na zewnątrz.Sypialnia Laurel wychodziła na długi żywopłot.Kilka metrów dalej bawili się goście Sutton.Trzęsącymi się rękami Emma otworzyła okno.Do środka napłynęło chłodne, nocnepowietrze. Sutton?  To znów Charlotte. Jesteś tu?Emma obejrzała się przez ramię.Pasek światła pod drzwiami zaczął się rozszerzać.Mignęła jej blond czupryna Garretta. No to jazda , pomyślała.Odwróciła się do okna i wzięłagłęboki oddech. Sutton?  odezwał się głos w pokoju Laurel.Ale wtedy Emma zdążyła już wylądowaćna ziemi. 29WIELKA UCIECZKAEmma spadła prosto na żywopłot, rozdzierając sobie brzeg sukienki.Obtarła sobie rękęo kamień i wykręciła nogę w kostce.Z jękiem ściągnęła buty i wepchnęła je pod kaktus.Wyjrzała ponad żywopłot.Chłopcy wciąż urządzali sobie wyścigi małymisamochodzikami.Dziewczyny chichotały, przekazując sobie chromowany termos.Gabriellai Lilianna stały zaledwie kilka kroków dalej, odwrócone do niej plecami, szepcząc o czymśz ożywieniem i podenerwowaniem na twarzy.Rozsunęły się przeszklone drzwi.Z domu wyłonili się Garrett i Charlotte.Garrett poszedłw jedną stronę, zaś Charlotte znalazła Madeline i Laurel i we trzy zbiły się w małą gromadkęobok krzaków.Emma przyczaiła się w pobliżu.Nie śmiała nawet drgnąć.Głos Madeline przebił się przez dzwięki płynące z imprezy: Znalazłaś ją? Sprawdziłam nawet pokój Laurel  odparła Charlotte. Zniknęła. Nie mogła zniknąć  skrzywiła się Madeline.Dziewczyny poszły w kierunku bramy.Emma przepełzła do kolejnego krzaka i donastępnego, szorując gołymi kolanami po ostrym żwirze.Gdy dotarła do otaczającego dom muru,złapała się go i podciągnęła na rękach, obcierając sobie ramiona i uda.Po chwili wylądowała po drugiej stronie, chrzęszcząc bosymi stopami w żwirze.Rozejrzała się gorączkowo dokoła.Nie miała pieniędzy, telefonu ani butów.Gdzie ma terazpójść?Przed nią znajdował się rząd zaparkowanych samochodów, tarasując przejście na ulicę.Najbliżej stał jeep cherokee, po lewej  toyota, a z prawej blokowało ją krzywo zaparkowanesubaru impreza.Emma dostrzegła jednak po drugiej stronie subaru wąski korytarz, biegnącywzdłuż muru oddzielającego podwórko Mercerów od sąsiadów.Musiała tylko obejść dookołasubaru i będzie wolna.Wciągnęła brzuch i spróbowała przecisnąć się obok bocznego lusterka,modląc się, by samochód nie miał jednego z tych alarmów, które uruchamiają się przynajlżejszym dotknięciu.W połowie drogi zatrzymał ją jakiś szczęk.Przy tylnej bramie stały trzy postacie.Jednabyła wysoka i koścista, z ciemnymi włosami i złocistą skórą.Druga niższa i bardziejprzysadzista, z bladą skórą połyskującą w świetle księżyca.Trzecia dziewczyna miała znajomyblond kucyk.Wszystkie rozglądały się wokół.Laurel trzymała latarkę.Emma zadrżała,sparaliżowana ze strachu. Sutton!?  zawołała Madeline zimnym, nieprzyjaznym głosem.Wtedy Laurel wydała stłumiony okrzyk. Tam jest!  Oświetliła latarką miejsce, w którym stała Emma.Zaczęły biec w jejkierunku, tratując kwiaty na klombach.Emma rzuciła się do ucieczki.Przyśpieszony puls dudniłjej w uszach. Sutton!  Charlotte, Madeline i Laurel kluczyły pomiędzy samochodami. Wracaj!Emma biegła, ile sił w nogach, nie spuszczając wzroku z ulicy.Gdy była już na końcupodjazdu, jej stopa trafiła na coś ostrego i gorącego.Wrzasnęła z bólu i upadła na kolana. Wstawaj!  krzyknęłam do niej, choć przecież i tak nie mogła mnie usłyszeć. No, wstawaj!Emma pozbierała się z ziemi.Dziewczyny przecisnęły się obok subaru i puściły za niąbiegiem.Emma zauważyła zgarbione w ataku furii ramiona Laurel.Wydała z siebie tylko cichyjęk i chwiejąc się, wyszła na ulicę.I wtedy wyłączyło się światło na fotokomórkę przy garażu, zalewając podjazd i ulicękompletną ciemnością.Emma zamarła, serce podeszło jej do gardła.Po omacku odszukałakrawędz muru wokół domu Mercerów i czym prędzej zań skręciła. Sutton!?  wołały dziewczyny.Ich wysokie obcasy stukały na asfalcie.Przysuwały sięcoraz bliżej i bliżej.Emmie wydawało się, że są tuż obok.Nagle z ciemności wystrzeliła czyjaś ręka i złapała ją za nadgarstek.Emma podskoczyłai krzyknęła.Ktoś powalił ją na kolana i zaciągnął na podwórko sąsiadów.Uderzyła dłońmio ostre, twarde kamienie.Azy napłynęły jej do oczu.Stopa pulsowała z bólu.Poczuła mocnyzapach papierosa.Wpatrywała się w stojącą przed nią postać, spodziewając się zobaczyćrozwścieczoną twarz Charlotte lub świdrujące spojrzenie Laurel. Co ty wyprawiasz?  usłyszała męski głos.Emma zamrugała zaskoczona. Ethan?  szepnęła.Oczy zaczęły jej się przyzwyczajać do ciemności.Dostrzegła jegoostrzyżoną krótko głowę i kanciastą szczękę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl