[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Inny pacjent siedział na ławce ze wzrokiem wbitym w dal.Wbocznej alejce zaparkował ambulans, jakby czekał na jakąś katastrofę. Teraz nie mogę , odpisała Ali i wyłączyła telefon.Zaczęła rozumieć, dlaczego rodzice od tylu lat ukrywali istnienie swojej drugiej córki.Niewątpliwie posiadanie krewnych w domuwariatów było stygmatem.Ktoś mógłby pomyśleć, że DiLaurentisowie są złymi rodzicami.Alboże cała reszta rodziny to wariaci.Serce waliło jej jak młotem, kiedy podjechali do stanowiska strażnika i podali nazwiskomężczyznie ubranemu w uniform khaki, z krótkofalówką przy pasku.Przejechali przezpodjazd, mijając idealnie przystrzyżone roślinne rzezby i pacjentów o szklistych oczachstojących na trawniku.Przez chwilę Ali wydawało się, że widzi dziewczynę, którą znałaz Radley i która całymi godzinami krzyczała w łóżku.Nie była jednak pewna, czy to ona.Zatrzymali się na parkingu dla odwiedzających.Ali wlokła się za bratem i rodzicami,patrząc na plakietki z nazwiskami dawnych, nieżyjących już pacjentów, które przymocowano dodrzew i ławek.NELLY PETERSON.THOMAS RYDER.GRACE HARTLEY.O Zaciszumówiono, że odnotowuje się tu zatrważającą liczbę samobójstw.Pewnie pacjenci woleli śmierćniż uwięzienie w tym miejscu.W lobby podłoga była wyłożona marmurem, a pośrodku szemrała fontanna.Wokół stałybiałe, nowoczesne kanapy.Kiedy podali swoje nazwisko recepcjonistce w białym kitlu,zaprowadzono ich do sali dla pacjentów, która wyglądała znacznie gorzej i starzej niż lobbyi tereny wokół budynku.Weszli do sali odwiedzin, przestronnego, jasnego pomieszczeniaz kilkoma dużymi oknami i wytartymi kanapami przy ścianach.Na migającym ekranie staregotelewizora Ali zobaczyła jakiś film, którego nigdy wcześniej nie oglądała.Wokół unosił sięzapach antyseptycznego płynu do czyszczenia i makaronu z serem.Za szybą w kącie siedziałapielęgniarka ze słuchawkami w uszach.Jakaś kobieta, która wyglądała na psychiatrę,rozmawiała z przygnębioną blondynką o niemal białych włosach przy półce pełnej gierplanszowych.Nagle drzwi się otworzyły i do sali weszła znajomo wyglądająca osoba.Ali wstrzymała oddech.Jej siostra miała idealnie zakręcone i ułożone włosy oraznieskazitelną cerę mimo okropnego jedzenia, które tu podawano.Jej piersi nadal były odrobinęwiększe niż biust Ali, a talia węższa.W uszach miała złote kolczyki, usta pomalowałabłyszczącą pomadką. Cześć  zaszczebiotała jej blizniaczka, całując oboje rodziców w policzki i ściskającramię Jasona.Dopiero kiedy spojrzała na Ali, jej wyraz twarzy trochę się zmienił.W jej oczachczaiła się wściekłość.Usiedli na kanapie obitej tkaniną w kratkę, niedaleko telewizora.Pani DiLaurentiskrzątała się wokół nich, przynosząc colę z automatu.Kiedy podała swoim córkom dietetycznącolę, promieniała z dumy. Pomyślałam, że nie chcecie napoju z cukrem.Ali zmarszczyła nos. Nie piję dietetycznej coli.Nikt w szkole jej nie pije.Pani DiLaurentis była zbita z tropu. Ale w zeszłym miesiącu kupiłam ci całą skrzynkę. To było, zanim przeczytałam, że słodziki też tuczą. Ali odsunęła od siebie puszkę.Teraz nakłoniłam całą szkołę, żeby piła napój witaminizowany. Courtney prychnęła pogardliwie. Fajnie jest dyktować trendy, prawda, Ali?Ali przeszył dreszcz.Jej siostra chciała przez to powiedzieć:  Jeszcze nie tak dawno niebyłaś dziewczyną narzucającą innym swoje zdanie.Byłaś nikim. Oczywiście  odparła Ali z pewnością siebie. Poza tym to o wiele zdrowsze.Nagle przygnębiona dziewczyna, która przed chwilą rozmawiała w rogu sali z terapeutką, podbiegła do kanapy i uścisnęła siostrę Ali. C!  zawołała radośnie. I!  powiedziała  Courtney , biorąc dziewczynę pod ramię. Poznajcie Iris, mojąwspółlokatorkę.Iris, to Jason, mama, tata i moja siostra. Spojrzała zimno na Ali. Alison.Iris popatrzyła swoimi lodowato błękitnymi oczami na Ali. To ty jesteś tą słynną Alison.Dużo o tobie słyszałam.Ali posłała Iris równie zjadliwy uśmiech. Nie wierz we wszystkie plotki.Nie jestem nawet w połowie tak wspaniała, jakopowiada Courtney. Och, ona naprawdę wyraża się o tobie w samych superlatywach. Iris nawet niemrugnęła. Ale ona też jest fantastyczna.Zwietnie się bawimy.Co wtorek idziemy do spa,prawda, C? A w czwartek na jogę! Cudownie!  Pani DiLaurentis klasnęła.Ali zmrużyła oczy. Macie tu spa? I zajęcia z jogi?  W Radley nie oferowano pacjentom takichrozrywek. Mhm. Iris uśmiechnęła się szeroko, pokazując białe zęby. Zazdrościsz nam, co?Też byś tu chciała pobyć.Ali przeszył dreszcz.Jej siostra opowiedziała wszystko Iris, która uwierzyła każdemu jejsłowu.Iris wstała. Zostawię was, pewnie macie sobie wiele do opowiedzenia.Pomachała wszystkim koniuszkami palców i odeszła.Dżinsy wisiały nisko na jejkościstych biodrach.Pani DiLaurentis odstawiła colę na stolik. To.fajna dziewczyna. Skóra i kości  mruknął pod nosem Jason. Jest fajna.  Courtney obracała w palcach kolczyk. Trafiła tu z powodu anoreksji.Ale teraz chyba czuje się lepiej.Wypuszczają ją w środę.Kto wie, z kim teraz będę mieszkała.Lubiłam też swoją poprzednią współlokatorkę, nazywała się Tabitha.Ale trzy razy z rzędupewnie nie będę miała szczęścia. A jak ci idzie na zajęciach?  zapytał pan DiLaurentis [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl