[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ech Michasiu, żebyś ty wiedziała - wyszeptał do słuchawki.- Co, kochanie?- Miałem rozmowę z Pieniążkiem.Nawet nie zdajesz sobiesprawy, jakie chłopak ma problemy.- Czy ty czasem znowu czegoś za dużo nie wypiłeś? - żonakomisarza wydawała się bardzo zaniepokojona.- Odrobinę.- Ech, Wojtek, Wojtek.Mam nadzieję, że nie przesadziłeś.Amy tu czekamy.Wracaj, bo dzieci niedługo zapomną, jak wyglą-dasz.Proszę.- Niedługo będę, serce - odpowiedział komisarz.Skończyłrozmowę i ciężko wstając zza biurka, ruszył ku drzwiom.Do domuposzedł pieszo.Chciał mieć czas, by dojść do siebie.69 Nie strzela się do komisarza policji- No, i jak było? - Leon Hałas bacznie wpatrywał się w twarzżony, gdy wysiadła na stacji w Bourg-en-Bresse.- Koszmarnie - odpowiedziała Helenka i przytulając się do mę-żowskiego boku, spytała o dzieci.- Marcin trochę gorączkuje - zbył ją Leon i zmienił temat: -Opowiadaj - prosił.W drodze do domu Helenka opowiadała mu o pogrzebie, któryzgromadził tłumy gapiów, o zainteresowaniu policji, która znów roz-pytuje wokoło o dzień zniknięcia Cześka.Wspomniała też o wizycieredaktora, z którym nie chciała rozmawiać, a na końcu dodała cicho:- Wiesz, ja już nie mam po co tam wracać.- Znów łzy napłynęły dojej czarnych oczu.Leon przytulił ją do siebie mocniej.- Pokłóciłamsię z matką.Ona nas nienawidzi.Uważa, że śmierć Cześka to naszawina, że to my go zabiliśmy.- Nie mów tak - żachnął się Hałas.- Czesiek miał dość  przy-jaciół , którzy chcieli go wykończyć.To mogli być oni.- No ale przecież wiesz.- Helenka westchnęła cicho.- Wiem.I co z tego? To było i zapomnijmy o tym raz na zaw-sze.To przeszłość.Dalszą drogę małżonkowie pokonali w ciszy.Helenka wiedzia-ła, że nie wrócą już do tej dziwnie zakończonej rozmowy.Tak będzielepiej, dla dobra wszystkich.Zbliżali się do domu.Ich willa Augu-70 stin, położona w pobliżu lasu, nie była bynajmniej spokojna.W po-kojach na piętrze paliły się światła, a w oknach tkwiło sześć dziecię-cych główek.Gdy Helena z Leonem stanęli na stopniach domostwa, naprze-ciw wybiegła im cała gromada dzieciaków.Maluchy zaczęły się tulićdo matki, a najstarsza Zosia, wesoła jak zawsze, szczebiotała jaknakręcona.- Mamusiu.Mamusiu.W domu wszystko dobrze.Wszyscy takczekaliśmy, aż mamusia wróci.Tak czekaliśmy.Wśród dzieci zapanowała ogólna wesołość.Nawet Marcin,którego trawiła gorączka, czekał w piżamie na swoje  pięć minut.- Ja nie jestem chory - mówił.- Oni przesadzają - wskazał nastarsze rodzeństwo i po chwili spytał cicho: -A muszę iść jutro doprzedszkola?Helenka spojrzała rozpromieniona na najbliższych i przytuliłamalca do siebie.- Nie musisz, głuptasie.Wcale nie musisz.Zostaniesz z mamu-sią i już zawsze tak będzie.Mamusia, tatuś i reszta rodzeństwa.Bę-dziemy razem.Na zawsze.Na rodziców czekała ciepła kolacja.Dzieciaki posadziły ichnaprzeciw siebie.Wyraznie wzruszony Leon obserwował, jak krząta-ją się wokół stołu.- A ten bukiet to dla kogo? - Helenka zauważyła ogromny pęk71 kwiatów stojących pod rodzinnym zdjęciem.- To dla ciebie, mamo - wyrwała się Zosia.- My wszyscy kupi-liśmy.U pani Kristin, tej kwiaciarki.W domu Hałasów długo jeszcze panowała ogromna radość.Dzieci pytały o daleką i nieznaną im ojczyznę.Zosia wspominałababcię.Helenka, patrząc na męża, opowiadała, jak bardzo za nimitęskni i jak bardzo chciałaby ich zobaczyć.Zasypiając, dzieci długow noc opowiadały sobie o babci, którą znały tylko z opowiadań i.bajek, w których zawsze była i cudowną, promienną starszą panią,bardzo kochającą swe wnuki.***l'o pogrzebie Cześka i wyjezdzie Helenki życie Jankowiakówpowoli wracało do normy.Teresa Jankowiak biegała codziennie nagrób swego syna.Staszek spędzał długie godziny w Cegielskim, ajego żona Jadwiga zajmowała się wychowaniem dzieci.W domu niktjuż nie wspominał o kłótni i gwałtownym rozstaniu z Helenką.%7łyciepłynęło dalej, a obok niego trwało intensywne śledztwo w sprawiezabójstwa.Pełne ręce roboty miał komisarz Jakubek, który musiałnaprawić błędy swego poprzednika i który z przerażeniem spo-strzegł, że w aktach sprzed lat nie ma protokołu z przesłuchania He-leny Jankowiak.O sprawie nie zapomniał też redaktor %7łukowski, który czeka-72 jąc na efekty pracy policji, zajął się czymś innym.Ostatnio pisał opewnym znanym prawniku, który okazał się doskonałym fałszerzem,i aferze w Urzędzie Miasta, gdy wyszło na jaw, że wiceprezydentprzyjął łapówkę w zamian za korzystny kontrakt.Te teksty jeszczebardziej ugruntowały jego pozycję na dziennikarskim rynku i po kil-ku tygodniach mógł wrócić do zagadkowego mordu przy Półwiej-skiej.***Od chwili znalezienia zwłok Czesława Jankowiaka minęły trzymiesiące.W tym czasie w komendzie przy placu Wilhelmowskimutworzono specjalną komórkę śledczą, której zadaniem było przea-nalizowanie wszystkich aspektów sprawy sprzed sześciu lat.Tymrazem komisarz Jakubek dostał do dyspozycji wszelkie środki.Pocichu mówiło się, że wszystko to za sprawą Urzędu Miasta, któryprzygotowywał się do wyborów do magistratu.Rajcy chcieli ucho-dzić za obywateli, którzy dbają o porządek, więc na Jakubka ciskanogromy, że śledztwo trwa długo, a efektów nie widać.W związku z rosnącą w całym kraju przestępczością wprowa-dzono sądy dorazne, a wyroki śmierci zapadały jeden po drugim.Skrócona procedura i odpowiadanie śmiercią za śmierć miały byćnajlepszym lekarstwem na bandytyzm.Płynąc na tej fali, komendantpoznańskiej policji posunął się nawet do cichej propozycji.Pod ko-73 niec września zaprosił komisarza do siebie.Jakubek wszedł do pokoju szefa, meldując się uprzednio u jegosekretarki.Inspektor Słomkowski był w kiepskim humorze.Ledwozauważył wejście swego podwładnego.Siedział za pokaznym biur-kiem i prowadził rozmowę.Czerwony na twarzy, co chwilę odpo-wiadał twierdząco.Jakubek w ciągu kilku minut usłyszał kilkadzie-siąt razy słowa:  Ależ oczywiście ,  Postaramy się ,  Proszę się nieprzejmować.W końcu inspektor trzasnął słuchawką i spojrzał ba-dawczo na komisarza.- Oni powariowali.Po prostu dostali szmergla.Wiesz, z kimrozmawiałem? - spytał Jakubka.- Skąd mam wiedzieć?- Z prezydentem miasta - wyrzucił z siebie Słomkowski.- Panprezydent nie ma na głowie ważniejszych spraw, tylko dzwoni, pyta-jąc o postępy w sprawie Jankowiaka.Rozumiesz ty to? Oni chybapo-wa-rio-wa-li!Jakubek nie rozumiał, ale wolał zachować milczenie.- Dzwoni do mnie prezydent i mówi, że cała Polska interesujesię sprawą, a my działamy jak ofermy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl