[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Doskonałe - odrzekł Marcus.Lord Yardley zobaczył Jacksona,gdy ten opuszczał jego dom po złożeniu meldunku Marcusowi.- Własnym oczom nie wierzę, synu.Były policjant u ciebie?Czyżbyś go zatrudniał? - spytał, unosząc znacząco brwi.- To ludzie oczęsto podejrzanej przeszłości, chociaż wydaje się, że ten akurat jestprzyzwoitym człowiekiem.Nie powiedział Marcusowi, że Jackson odwiedził co ostatnio napolecenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w związku zzamordowaniem Sywella, ani też nie zadał synowi pytania, w jakimcelu go zaangażował.Marcus odparł spokojnie.- Mój przyjaciel Cameron polecił mi tego człowieka.Zapewnił, żejest uczciwym detektywem.Potrzebuję jego pomocy w pewnejdyskretnej sprawie.Chcę to zaćmie, póki jestem jeszcze w Londynie.Hrabia nie zapytał, co to za dyskretna sprawa, i zmierzał doodejścia.Marcus zatrzymał ojca.- Sir, chciałbym cię poinformować o czymś ważnym, a właśnienadarza się okazja.Byłbym ci wdzięczny, gdybyś zechciał poświęcićmi trochę czasu, to wszystko.Ojciec odwrócił się w jego stronę i odpowiedział z powagą:- Jestem do twojej dyspozycji, Angmering.Ogromnie żałuję, że kiedyś nie miałem dla ciebie czasu.Obiecuję cię wysłuchać znajwiększą uwagą.Marcus zdumiał się oświadczeniem ojca, ale starał się tego nieokazać.Wydawało mu się, że jego rodzic domyśla się, o czym będąmówili.Weszli do gabinetu.Hrabia nie usiadł jak zwykle za biurkiem,ale przeszedł przez pokój i zajął miejsce na krześle obok okna.Wska-zał synowi miejsce naprzeciwko siebie.Teraz, kiedy nadszedł właściwy moment, Marcus poczuł pustkę wgłowie.Nie wiedział, od czego zacząć.Gdyby do takiej rozmowydoszło kilka lat temu, kiedy był młodszy i bardziej porywczy,przypuszczalnie zalałby ojca lawiną słów, opowiedział o tym, cousłyszał od ciotki, i wyrzucał krzywdy, jakich od niego doznał -wypominał, że ojciec mścił się na nim za swe nieudane małżeństwo iwybryki matki.Obecnie, mądrzejszy o to, co usłyszał od ciotki,Marcus czuł jedynie litość dla człowieka, który był taką samą ofiarąjak on.- Sir - zaczął Marcus - spotkałem się z ciotką, siostrą mojej matki.To ona poprosiła mnie o spotkanie.Opowiedziała mi prawdziwąhistorię waszego małżeństwa i wyjaśniła dlaczego, kiedy byłemdzieckiem, traktowałeś mnie tak nieprzyjaznie.Był to najłagodniejszy sposób na wyrażenie chłodu i obojętności,z jaką jego ojciec odnosił się do niego, odkąd tylko sięgał pamięcią.Ponieważ lord milczał, Marcus brnął dalej.Zdziwiła go własnaoględność w formułowaniu słów; nigdy by siebie nie posądzał o takiedyplomatyczne zdolności.- Wyjaśniła mi także, dlaczego, kiedy dorosłem, twój stosunek domnie zmienił się na lepsze.Teraz, gdy patrzę na twój portret z czasów,kiedy byłeś w moim wieku, a potem przyglądam się sobie, widzę, jakbardzo jesteśmy do siebie podobni.To przekonuje mnie, anajwyrazniej przekonało również ciebie, że rzeczywiście jestemtwoim synem.Na twarzy lorda Yardleya pojawił się wyraz bólu.Mimo toMarcus poczuł się w obowiązku kontynuować:- Ciotka wyjaśniła mi również, że to nie ty ponosisz winę zanieudane małżeństwo z moją matką; wręcz przeciwnie, byłeś dla niej,jak mówiła, ponad miarę wyrozumiały i cierpliwie znosiłeś jejwybryki aż do chwili, kiedy porzuciła nas obu.Zamilkł.Ojciec nadal się nie odzywał.Przemówił dopiero podłuższej chwili.- Trudno mi jest o tym mówić.Od dawna już wyrzucam sobie, żetak surowo traktowałem niewinne dziecko.Gdybym nawet, jaktwierdziła twoja matka, nie był twoim ojcem, w żadnym razie niepowinienem dopuścić do tego, by mój gniew skupiał się na tobie.Toniedopuszczalne - byłeś przecież wtedy tylko małą bezbronną istotą.Wina za chłód i napięcie między nami leży wyłącznie po mojejstronie.Widzę teraz, jak niemądrze postąpiłem, pozwalając, żebykłamstwo przez tyle lat ciążyło nad moim i twoim życiem.Proszę cię :wybaczenie.Chcę, abyś uwierzył, że od tej pory będziemyprzyjaciółmi.Nie można wymazać przeszłości ani jej zmienić, alemożemy nie dopuścić do tego, by położyła się cieniem na naszymprzyszłym życiu.Pocieszam się myślą, że moje zachowanie nie pozostawiłowiększych śladów na twojej psychice - wyrosłeś na dzielnego,mądrego człowieka, którego każdy ojciec może mi pozazdrościć.Jeszcze raz proszę cię o wybaczenie - jeżeli jesteś w stanie to uczynić.Marcus pochylił się i odpowiedział tak, jak miał to w zwyczaju -prosto i szczerze:- Nie ma czego wybaczać, sir.Mówmy raczej o zrozumieniu.Potym, co usłyszałem od ciotki, poczułem dla ciebie wielkiewspółczucie, które po części złagodziło mój ból.Hrabia wstał i wyciągnął do syna rękę ze słowami:- Potraktujmy to jako epitafium dla umarłej przeszłości,Angmering.Zapomnijmy o niej i podajmy sobie ręce na zgodę.Wypada, abyśmy się pogodzili przed ślubem twojej siostry i wystąpilina nim jak prawdziwie kochający się ojciec i syn [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.- Doskonałe - odrzekł Marcus.Lord Yardley zobaczył Jacksona,gdy ten opuszczał jego dom po złożeniu meldunku Marcusowi.- Własnym oczom nie wierzę, synu.Były policjant u ciebie?Czyżbyś go zatrudniał? - spytał, unosząc znacząco brwi.- To ludzie oczęsto podejrzanej przeszłości, chociaż wydaje się, że ten akurat jestprzyzwoitym człowiekiem.Nie powiedział Marcusowi, że Jackson odwiedził co ostatnio napolecenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w związku zzamordowaniem Sywella, ani też nie zadał synowi pytania, w jakimcelu go zaangażował.Marcus odparł spokojnie.- Mój przyjaciel Cameron polecił mi tego człowieka.Zapewnił, żejest uczciwym detektywem.Potrzebuję jego pomocy w pewnejdyskretnej sprawie.Chcę to zaćmie, póki jestem jeszcze w Londynie.Hrabia nie zapytał, co to za dyskretna sprawa, i zmierzał doodejścia.Marcus zatrzymał ojca.- Sir, chciałbym cię poinformować o czymś ważnym, a właśnienadarza się okazja.Byłbym ci wdzięczny, gdybyś zechciał poświęcićmi trochę czasu, to wszystko.Ojciec odwrócił się w jego stronę i odpowiedział z powagą:- Jestem do twojej dyspozycji, Angmering.Ogromnie żałuję, że kiedyś nie miałem dla ciebie czasu.Obiecuję cię wysłuchać znajwiększą uwagą.Marcus zdumiał się oświadczeniem ojca, ale starał się tego nieokazać.Wydawało mu się, że jego rodzic domyśla się, o czym będąmówili.Weszli do gabinetu.Hrabia nie usiadł jak zwykle za biurkiem,ale przeszedł przez pokój i zajął miejsce na krześle obok okna.Wska-zał synowi miejsce naprzeciwko siebie.Teraz, kiedy nadszedł właściwy moment, Marcus poczuł pustkę wgłowie.Nie wiedział, od czego zacząć.Gdyby do takiej rozmowydoszło kilka lat temu, kiedy był młodszy i bardziej porywczy,przypuszczalnie zalałby ojca lawiną słów, opowiedział o tym, cousłyszał od ciotki, i wyrzucał krzywdy, jakich od niego doznał -wypominał, że ojciec mścił się na nim za swe nieudane małżeństwo iwybryki matki.Obecnie, mądrzejszy o to, co usłyszał od ciotki,Marcus czuł jedynie litość dla człowieka, który był taką samą ofiarąjak on.- Sir - zaczął Marcus - spotkałem się z ciotką, siostrą mojej matki.To ona poprosiła mnie o spotkanie.Opowiedziała mi prawdziwąhistorię waszego małżeństwa i wyjaśniła dlaczego, kiedy byłemdzieckiem, traktowałeś mnie tak nieprzyjaznie.Był to najłagodniejszy sposób na wyrażenie chłodu i obojętności,z jaką jego ojciec odnosił się do niego, odkąd tylko sięgał pamięcią.Ponieważ lord milczał, Marcus brnął dalej.Zdziwiła go własnaoględność w formułowaniu słów; nigdy by siebie nie posądzał o takiedyplomatyczne zdolności.- Wyjaśniła mi także, dlaczego, kiedy dorosłem, twój stosunek domnie zmienił się na lepsze.Teraz, gdy patrzę na twój portret z czasów,kiedy byłeś w moim wieku, a potem przyglądam się sobie, widzę, jakbardzo jesteśmy do siebie podobni.To przekonuje mnie, anajwyrazniej przekonało również ciebie, że rzeczywiście jestemtwoim synem.Na twarzy lorda Yardleya pojawił się wyraz bólu.Mimo toMarcus poczuł się w obowiązku kontynuować:- Ciotka wyjaśniła mi również, że to nie ty ponosisz winę zanieudane małżeństwo z moją matką; wręcz przeciwnie, byłeś dla niej,jak mówiła, ponad miarę wyrozumiały i cierpliwie znosiłeś jejwybryki aż do chwili, kiedy porzuciła nas obu.Zamilkł.Ojciec nadal się nie odzywał.Przemówił dopiero podłuższej chwili.- Trudno mi jest o tym mówić.Od dawna już wyrzucam sobie, żetak surowo traktowałem niewinne dziecko.Gdybym nawet, jaktwierdziła twoja matka, nie był twoim ojcem, w żadnym razie niepowinienem dopuścić do tego, by mój gniew skupiał się na tobie.Toniedopuszczalne - byłeś przecież wtedy tylko małą bezbronną istotą.Wina za chłód i napięcie między nami leży wyłącznie po mojejstronie.Widzę teraz, jak niemądrze postąpiłem, pozwalając, żebykłamstwo przez tyle lat ciążyło nad moim i twoim życiem.Proszę cię :wybaczenie.Chcę, abyś uwierzył, że od tej pory będziemyprzyjaciółmi.Nie można wymazać przeszłości ani jej zmienić, alemożemy nie dopuścić do tego, by położyła się cieniem na naszymprzyszłym życiu.Pocieszam się myślą, że moje zachowanie nie pozostawiłowiększych śladów na twojej psychice - wyrosłeś na dzielnego,mądrego człowieka, którego każdy ojciec może mi pozazdrościć.Jeszcze raz proszę cię o wybaczenie - jeżeli jesteś w stanie to uczynić.Marcus pochylił się i odpowiedział tak, jak miał to w zwyczaju -prosto i szczerze:- Nie ma czego wybaczać, sir.Mówmy raczej o zrozumieniu.Potym, co usłyszałem od ciotki, poczułem dla ciebie wielkiewspółczucie, które po części złagodziło mój ból.Hrabia wstał i wyciągnął do syna rękę ze słowami:- Potraktujmy to jako epitafium dla umarłej przeszłości,Angmering.Zapomnijmy o niej i podajmy sobie ręce na zgodę.Wypada, abyśmy się pogodzili przed ślubem twojej siostry i wystąpilina nim jak prawdziwie kochający się ojciec i syn [ Pobierz całość w formacie PDF ]