[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem wyjÄ…Å‚ z plecakato, co dla nich przywiózÅ‚, czyli maÅ‚y lekki namiot,jedzenie, wodÄ™ i butelkÄ™ koniaku.Po trudnym zjez-dzie na pewno byÅ‚ zmÄ™czony, nie chciaÅ‚ jednak tracićcennego czasu. Ruszajmy  zwróciÅ‚ siÄ™ do Quinna  bo w prze-ciwnym razie zaskoczy nas zmrok. PrzenieÅ›my jÄ… na tobogan  odparÅ‚ Quinn,prowadzÄ…c go w stronÄ™ noszy. Bóg mi Å›wiadkiem,że sam nie wiem, czy dobrze robiÄ™  wyznaÅ‚. GdybybyÅ‚ choć cieÅ„ szansy na lÄ…dowanie w tym miejscu. Chyba widzisz, jak wieje?!  warknÄ…Å‚ Larry,spoglÄ…dajÄ…c na rozkoÅ‚ysane wierzchoÅ‚ki drzew. Niemartw siÄ™, stary.We dwóch damy radÄ™ dowiezć jÄ… dolÄ…dowiska.Dla takich bohaterów jak my to buÅ‚kaz masÅ‚em  zażartowaÅ‚, próbujÄ…c dodać mu otuchy. ObyÅ› miaÅ‚ racjÄ™, przyjacielu  mruknÄ…Å‚ Quinn.PochyliÅ‚ siÄ™ nad AmandÄ…, dajÄ…c koledze znak, bymu pomógÅ‚.Najostrożniej jak umieli, przeÅ‚ożylijÄ… na niskie, dÅ‚ugie sanki z uchwytami jak nosze.NastÄ™pnie przymocowali liny do saÅ„ i żegnani przez 188 W SERCU GÓRpasażerów rozpoczÄ™li powolny zjazd w poprzekstoku.Dziki szlak, którym siÄ™ posuwali, byÅ‚ w mia-rÄ™ równy, jednak od czasu do czasu trafiali nagrudy zlodowaciaÅ‚ego Å›niegu.Za każdym razem,gdy tobogan podskakiwaÅ‚ na wybojach, Quinnz przerażenia przestawaÅ‚ oddychać.Larry jechaÅ‚przodem, wybierajÄ…c trasÄ™, a on ostrożnie posuwaÅ‚siÄ™ za nim, asekurujÄ…c sanie z AmandÄ….SzybkozÅ‚apali wspólny rytm i w miarÄ™ sprawnie posuwalisiÄ™ w stronÄ™ doliny.Wokół nich hulaÅ‚ wiatr,przyginajÄ…c ku ziemi konary potężnych jodeÅ‚i Å›wierków.Quinn pomyÅ›laÅ‚ o tysiÄ…cach myÅ›liwychi traperów, którzy na przestrzeni ponad dwustu latpokonywali tÄ™ trasÄ™ ku przeÅ‚Ä™czy.Kiedy uÅ›wiado-miÅ‚ sobie, że w owych czasach Amanda nie miaÅ‚a-by żadnej szansy na przeżycie, oblaÅ‚ go zimny pot.Przez caÅ‚Ä… drogÄ™ walczyÅ‚ z pokusÄ…, by choć razna niÄ… spojrzeć.Tu jednak zdrowy rozsÄ…dek i do-Å›wiadczenie braÅ‚y górÄ™ nad emocjami.WiedziaÅ‚, żechwila dekoncentracji może mieć fatalne skutki.PowtarzaÅ‚ sobie, że musi caÅ‚kowicie skupić siÄ™ nacelu, którym jest dowiezienie Amandy do najbliż-szej grani.Nie po to przebyÅ‚ caÅ‚Ä… tÄ™ drogÄ™ i od-nalazÅ‚ jÄ… żywÄ…, by stracić jÄ… teraz, gdy pojawiÅ‚a siÄ™nadzieja na ratunek.Jednak chwilami dopadaÅ‚o go zwÄ…tpienie.RazwydawaÅ‚o mu siÄ™, że pomylili drogÄ™ i zboczyli z trasyprowadzÄ…cej do wÄ…skiego przesmyku otwierajÄ…cegowejÅ›cie do dÅ‚ugiej doliny miÄ™dzy Grand Tetons Diana Palmer 189i Wind River Range, znanej jako Jackson Hole.Popewnym czasie zaczÄ…Å‚ rozpoznawać okolicÄ™, wiÄ™cuspokoiÅ‚ siÄ™ i uwierzyÅ‚, że jadÄ… w dobrÄ… stronÄ™.W koÅ„cu wyjechali z lasu i posuwajÄ…c siÄ™ wzdÅ‚użrzeki, dotarli do pÅ‚askiej hali poniżej grani Caraway.Obaj byli już mocno zmÄ™czeni.Kilka razy zamie-niali siÄ™ rolami, lecz mÄ™czÄ…ca trasa dawaÅ‚a siÄ™ weznaki nawet tak doÅ›wiadczonym i zahartowanymnarciarzom jak oni.Kiedy zatrzymali siÄ™, by trochÄ™ odpocząć, QuinnzbadaÅ‚ tÄ™tno Amandy.Ze zdumieniem stwierdziÅ‚, żejest nieco mocniejsze, poza tym jednak jej stan nieulegÅ‚ poprawie. Jest helikopter!  zawoÅ‚aÅ‚ Larry Hale, wyciÄ…ga-jÄ…c rÄ™kÄ™ w stronÄ™ grani. Oby tylko udaÅ‚o mu siÄ™ wylÄ…dować  szepnÄ…Å‚Quinn i zaczÄ…Å‚ siÄ™ modlić.ZmigÅ‚owiec stopniowo schodziÅ‚ coraz niżej, jed-nak pierwsza próba okazaÅ‚a siÄ™ nieudana i pilotmusiaÅ‚ poderwać maszynÄ™.Quinn zaklÄ…Å‚ siarczyÅ›cie.W napiÄ™ciu obserwowaÅ‚, jak pilot ponownie zaczynapodchodzić do lÄ…dowania.CzÅ‚owiek za sterami mu-siaÅ‚ mieć ogromne doÅ›wiadczenie, bo genialnie wy-korzystaÅ‚ moment, gdy wiatr nieco przycichÅ‚, bybezpiecznie posadzić maszynÄ™ na ziemi.Wirnikjeszcze siÄ™ krÄ™ciÅ‚, gdy wyskoczyÅ‚ z kabiny i zaczÄ…Å‚ich ponaglać. WynoÅ›my siÄ™ stÄ…d jak najszybciej!  prze-krzykiwaÅ‚ huk silnika. JeÅ›li zÅ‚apie nas wiatr, nie 190 W SERCU GÓRrÄ™czÄ™, że nas stÄ…d wyciÄ…gnÄ™.I tak cud, że udaÅ‚o mi siÄ™wylÄ…dować!Quinn bÅ‚yskawicznie wypiÄ…Å‚ narty i wraz z kij-kami podaÅ‚ je Larry emu, a sam wraz z pilotemzaczÄ™li ostrożnie wsuwać tobogan do helikoptera.Larry zajÄ…Å‚ miejsce pasażera, a Quinn przysiadÅ‚z tyÅ‚u, obok Amandy. Ruszamy!  zawoÅ‚aÅ‚ pilot.Wkrótce jednak przekonali siÄ™, że Å‚atwiej byÅ‚o topowiedzieć, niż zrobić.Niewiele brakowaÅ‚o, a silnypodmuch zepchnÄ…Å‚by ich wprost na olbrzymiÄ… sosnÄ™.Na szczęście pilot potrafiÅ‚ radzić sobie w ekstremal-nych warunkach.Tak dÅ‚ugo opuszczaÅ‚ i podnosiÅ‚maszynÄ™, aż wreszcie przechytrzyÅ‚ wiatr i wzbiÅ‚ siÄ™na odpowiedniÄ… wysokość.Lot nie trwaÅ‚ dÅ‚ugo, jednak Quinnowi zdawaÅ‚o siÄ™,że nie ma koÅ„ca. Jeszcze chwila, kochanie  szeptaÅ‚, Å›ciskajÄ…clodowatÄ… dÅ‚oÅ„ Amandy. BÄ…dz dzielna.Tyle jużwytrzymaÅ‚aÅ› [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl