[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podobna do księżyca twarz Ulansky ego zmarszczyła się.Intensywnie się zastanawiał, czynazwisko mu się kojarzy. Gdzieś coś na jego temat mamy  powiedział w końcu. Jestem niemal pewien.Co z Cdwieście dwadzieścia dwa? Quigg dostał receptę.Doktor twierdzi, że ukradziono mu ją z gabinetu i nie wypisywałmorfiny.  A podpis? Grafolodzy nie mogą się jednoznacznie wypowiedzieć.Twierdzą, że podpis Sheltona toproste skrobnięcie i łatwo go podrobić. Może więc to jego? Może, ale przeczucie mówi mi co innego  Dockerty wzruszył ramionami. Choć wkońcu było już tak, że moje przeczucia okazały się błędne. Jasne, tak często jak zaćmienie słońca.Dockerty przyjął komplement zmęczonym uśmiechem. Muszę mieć coś do przyciśnięcia tego aptekarza, Ted.Facet słabnie, ale nie pęknie.Jeśliwziął pieniądze za fałszywe zeznanie, musiał sobie kiedyś ubrudzić ręce. Możemy sprawdzić akta i bazy danych.Wydaje mi się, że mamy na jego temat coś napiśmie. Przerwał na chwilę, potem znacznie łagodniej dodał:  Jeśli nic nie znajdziemy, bezkłopotu możemy zaaranżować coś, co tak samo dobrze zadziała.Może nawet lepiej.Chciałbyś?Dockerty stężał, wstał i powoli poszedł w głąb pomieszczenia.Ulansky uniósł się nakrześle, by ruszyć za nim i coś powiedzieć, zrezygnował jednak i pozwolił trwać ciszy.Dockerty oparł ramię o szafę i przez dłuższy czas przyglądał się ścianie. Ted, wiesz sam najlepiej, że przez wszystkie lata nigdy świadomie nic na nikogo niesfabrykowałem.Gdybym zrobił to teraz, byłoby jasne, że po to, by ukryć swoje błędy.Pokręcił głową i popatrzył na Ulansky ego. Nie, Ted, nie chcę nic takiego.Bez względu nato, w co mogły wpakować doktora moje niedoróbki. Ulansky kiwnął głową na zgodę.Sprawdz, co się da, znajdz, co macie na tego Quigga i zadzwoń do mnie jutro z samego rana.Jeśli obaj nic nie znajdziemy, zastanowimy się od nowa. Nie martw się, Dock.Jeżeli Marcus Quigg choćby tylko nasikał na deskę klozetową wpublicznym kiblu, dowiem się tego.W ogóle się nie martw. To było tu! To był zjazd.Powiedziałem sto dwadzieścia siedem, a ty przejeżdżasz.David, zawinięty w wojskowy koc, siedział oparty o drzwi pasażera.Wpatrywał się wChristine, ale kiedy zaczęła się do niego odwracać, szybko spojrzał w innym kierunku. Przepraszam.Myślałam o czymś innym. Zjechała następnym zjazdem i zawróciła.Niebyło dużego ruchu, ale miała takie problemy z koncentracją, że jechała maksimumosiemdziesiąt na godzinę.Znów zamilkli, świadomi narastającego między nimi napięcia.W końcu Christine nie wytrzymała.Zatrzymała się na leśnym parkingu przy niewielkiejrestauracji i przyszpiliła Davida wzrokiem. Może nie był to najlepszy pomysł i powinniśmy wrócić? David wyglądał przez okno,starając się objąć umysłem istnienie i nieprawdopodobny zakres Stowarzyszenia Sióstr %7łycia.Christine przedstawiła mu jedynie ogólne zarysy ruchu, obiecując dalsze szczegóły jutro, alejuż to, co powiedziała, było zatrważające.Kilka tysięcy pielęgniarek! Uczestniczy w tymDorothy Dalrymple! Słuchał z zamkniętymi oczami.Po każdym fakcie, ujawnianymrzeczowym i dziwnie obojętnym głosem, fakcie oznaczającym potencjalne zagrożenie dlaszpitala, któremu poświęcił tyle lat życia, czuł, że zaraz rozsadzi mu głowę.Teraz robiło mu się niedobrze.Był zmęczony, zły i chory. Christine wyczuwała jego nastrój, nie umiała jednak pohamować własnej frustracji. Cholera, David, próbowałam jak najlepiej wyjaśnić, co się stało.Nie oczekuję nagrody,ale też nie chcę znosić tego milczenia. A czego się spodziewałaś?  spytał z irytacją. Może.zrozumienia? Boże! Zabijasz mi pacjentkę, pakujesz mnie do więzienia, powodujesz, że niemal narękach ginie mi przyjaciel i chcesz zrozumienia? Do tego to twoje.Stowarzyszenie.Jakimprawem to aroganckie, chore. David, powiedziałam ci o Stowarzyszeniu Sióstr %7łycia, ponieważ uznałam, żezasługujesz na to, żeby wiedzieć.Kiedy byliśmy u mnie w domu, sprawiałeś wrażeniegotowego do wysłuchania i zrozumienia, a teraz zamknąłeś się w skorupie i tylko co rusz namnie naskakujesz.Mówię po raz ostatni: nie spowodowałam twego aresztowania.Dowiedziałam się o nim z gazety.Sądzę, że jest za nie odpowiedzialne Stowarzyszenie iprzyprawia mnie to o mdłości.Przyłączyłam się do ruchu, ponieważ jego celem jest litość.Dopiero teraz się dowiaduję, że jest uwikłane w przestępstwa przeciwko tobie, Benowi, Bógwie przeciwko komu jeszcze.Gdybym wcześniej o tym wiedziała, nigdy bym do tego niedopuściła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl