[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siedziała tam już pani Fields i haftowała coś krzyżykami.Trzej członkowie rady: Jack i Doug Parmenterowie oraz Bob Heely byli również gotowiwystąpić w roli świadków.Corrigan odezwał się ściszonym głosem do Toma i Marka.- Sędzia może nie akceptować ustnego świadectwa, ale na wszelki wypadek dobrzejest być na to gotowym.Muszę was ostrzec, tu jest gorzej niż w cyrku.ASSO przybyli całąarmią, prasa, poza tym zdaje mi się, że parę osób z Narodowej Koalicji na rzecz Edukacji.Będziemy pod obstrzałem.To naprawdę.Weszła właśnie Lucy Brandon, w granatowej sukni, wyglądała bardzo oficjalnie.U jejboku Claire Johanson, a z drugiej strony jakiś wysoki, młodo wyglądający mężczyzna,najwyrazniej adwokat.- Gordon Jefferson, adwokat Brandon.Z ASSO.Wszedł jakiś starszy prawnik.Trzymał głowę wysoko, do brzucha przyciskał czarnąaktówkę.- Wendell Ames, drugi adwokat Brandon, główny wspólnik w kancelarii Amesa,Jeffersona i Morrisa.Jego ojciec założył w tym stanie oddział ASSO, jeszcze w latachtrzydziestych.Cała czwórka usiadła na miejscach dla strony skarżącej, w ogóle nie patrząc w ichstronę.- Dwóch adwokatów? - zapytał Tom.- Liczą na wygraną.Co tu można powiedzieć? Zrobiłem co mogłem, żeby pismozawierające podstawy apelacji wypadło jak najlepiej.Wyszło tylko dwanaście stron.Jestszansa, że dobrowolne oświadczenia złożone pod przysięgą - twoje i pani Fields okażą sięskuteczne, ale argumenty wywiedzione z Pisma będą musiały wytrzymać ciśnienie wynikówbadań psychologicznych, a to będzie trudne.Wynajęli psychiatrę, właściwie psychologa dladzieci nazwiskiem Mandanhi.O tam siedzi, w drugim rzędzie.Spojrzeli i zobaczyli łysiejącego, śniadoskórego mężczyznę o wyraznie hinduskichrysach.- I co on orzekł? - zapytał Mark.- A jak sądzisz? Postawił diagnozę Amber określając ją jako dziewczynkę chorą, któraprzeszła liczne urazy, oczywiście wszystko to wasza wina.- Oczywiście - wymamrotał Tom.- Zobaczymy, jak nam pójdzie, kochani.Pamiętajcie, to tylko pierwsza bitwa, a niecała wojna.Drzwi po lewej stronie otworzyły się zamaszyście.Urzędniczka sądowa wstała ipowiedziała:- Proszę wstać.Wszyscy wstali.- Ogłaszam posiedzenie sądu pod przewodnictwem Emily R.Fletcher.SędzinaFletcher była dystyngowaną kobietą po pięćdziesiątce, o gładko uczesanych, jasnych włosachi sympatycznych rysach.Zajęła miejsce za ławą sędziowską i powiedziała dzwięcznymgłosem:- Dziękuję.Proszę usiąść.Usiedli.- Jest to sprawa Brandon przeciwko Akademii Dobrego Pasterza.Dziś odbędzie sięprzesłuchanie dotyczące doraznych ograniczeń, wydanych przez ten sąd dwa tygodnie temu,zabraniających Akademii Dobrego Pasterza.- nałożyła na nos okulary do czytania ispojrzała na leżące przed nią papiery -.skandalicznych praktyk religijnych wobec dziecka,fizycznego znęcania się poprzez bicie, szkodliwej indoktrynacji religijnej, dręczenia,dyskryminacji oraz wykorzystywania do celów religijnych funduszy federalnych.Czy stronysą gotowe?Spojrzała w kierunku Lucy Brandon i jej dwóch prawników.Ames wstał.- Tak, Wysoki Sądzie.Spojrzała w kierunku Toma, Marka i Wayne'a Corrigana.Corrigan wstał iodpowiedział twierdząco.Znad okularów zlustrowała zapełnioną po brzegi salę.- Jest to niewątpliwie sprawa o doniosłym znaczeniu dla życia publicznego i na pewnobudzi zainteresowanie opinii publicznej.Jeśli strony nie zgłaszają sprzeciwu, sąd jest gotówudzielić przedstawicielom prasy pozwolenia na użycie aparatów fotograficznych, kamer isprzętu nagrywającego.Gordon Jefferson wstał natychmiast.- Nie zgłaszamy sprzeciwu, Wysoki Sądzie.Corrigan zauważył, że Tom i Mark kręcą głowami.Wstał.- Wysoki Sądzie, pozwani proszą, aby nie dopuszczono kamer i aparatówfotograficznych.- Wysoki Sądzie - zaoponował Jefferson - jak Wysoki Sąd sam zauważył, sprawa tadotyczy rzeczy budzących wielkie zainteresowanie opinii publicznej.Uważam, żespołeczeństwo zostanie najlepiej poinformowane z pierwszej ręki, dzięki telewizji.- ASSO uwielbia rozgrywać sprawy sądowe na łamach prasy - wyszeptał Corrigan doToma.- Teraz też na to liczą.Sędzina Fletcher nie zastanawiała się zbyt długo.- Panie Corrigan, sąd nie dostrzega w użyciu aparatów szkodliwości, a przynajmniej wstopniu mniejszym, niż waga informacji przekazywanych opinii publicznej.Aparaty i kameryzostają dopuszczone.Kilku dziennikarzy wyskoczyło z sali po sprzęt.Sędzina odwróciła akta na następnąstronę.- Przeczytałam pisma stron i oświadczenia złożone przez obie strony w tej sprawie.Wobu przypadkach bardzo dobre, doskonałe i - czego się należało spodziewać - w ostrejsprzeczności ze sobą.Wobec wąskich ram czasowych, jakie mamy do dyspozycji, i w trosce osprawny przebieg przesłuchania nie będziemy rozpatrywać zeznań ustnych, jeśli tylko stronysię zgodzą, i przesłuchanie odbędzie się jedynie na podstawie złożonych na moje ręceoświadczeń oraz argumentów wygłoszonych ustnie przez obrońców.- To dobrze - szepnął Wayne Corrigan do Toma.- To dla nas korzystne.Jeśli nie maustnych zeznań, będą musieli zebrać materiał dowodowy wyższej jakości.- Nie zgłaszamy sprzeciwu, Wysoki Sądzie - zwrócił się do sędziny.Ames i Jefferson jeszcze szeptali między sobą.Nie wyglądali na uszczęśliwionych zpowodu propozycji sądu.Nareszcie Ames odpowiedział:- Nie zgłaszamy sprzeciwu, Wysoki Sądzie.Sędzina zdawała się być zadowolona, że wszystko idzie tak gładko.- Więc dobrze.jeśli strony są gotowe, to pan Ames lub pan Jefferson może rozpocząćdowodzenie.Wstał Jefferson, zapinając marynarkę.- Dziękuję, Wysoki Sądzie.Wyszedł do przodu i zaczął formułować tezy chodząc tam i z powrotem, uważnieprzyglądając się wykładzinie, raz po raz wykonując w powietrzu jakieś gesty, jak gdybydyrygował chórem.- Wysoki Sądzie, nie jest to bynajmniej sprawa skomplikowana.Wysoki Sąd miał jużokazję przeczytać pismo zawierające podstawy apelacji oraz dobrowolne oświadczenie, wktórych skargi przeciwko Akademii Dobrego Pasterza są wyłożone nad wyraz jasno.Naturalnie jesteśmy zwolennikami wolności religijnej i nigdy nie przyszłoby nam na myśl, byto święte prawo naruszać.Ale w jaki to sposób, Wysoki Sądzie, dziesięcioletnie dzieckomoże podejmować decyzje w takich sprawach w otoczeniu tak zniewalającym, takrepresywnym, z jakim mamy do czynienia w Akademii Dobrego Pasterza?Tom w napięciu słuchał przemowy Jeffersona. Facet rzuca oszczerstwa - pomyślał -ale potrafi to świetnie sprzedawać.Prasa chętnie je kupi" [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Siedziała tam już pani Fields i haftowała coś krzyżykami.Trzej członkowie rady: Jack i Doug Parmenterowie oraz Bob Heely byli również gotowiwystąpić w roli świadków.Corrigan odezwał się ściszonym głosem do Toma i Marka.- Sędzia może nie akceptować ustnego świadectwa, ale na wszelki wypadek dobrzejest być na to gotowym.Muszę was ostrzec, tu jest gorzej niż w cyrku.ASSO przybyli całąarmią, prasa, poza tym zdaje mi się, że parę osób z Narodowej Koalicji na rzecz Edukacji.Będziemy pod obstrzałem.To naprawdę.Weszła właśnie Lucy Brandon, w granatowej sukni, wyglądała bardzo oficjalnie.U jejboku Claire Johanson, a z drugiej strony jakiś wysoki, młodo wyglądający mężczyzna,najwyrazniej adwokat.- Gordon Jefferson, adwokat Brandon.Z ASSO.Wszedł jakiś starszy prawnik.Trzymał głowę wysoko, do brzucha przyciskał czarnąaktówkę.- Wendell Ames, drugi adwokat Brandon, główny wspólnik w kancelarii Amesa,Jeffersona i Morrisa.Jego ojciec założył w tym stanie oddział ASSO, jeszcze w latachtrzydziestych.Cała czwórka usiadła na miejscach dla strony skarżącej, w ogóle nie patrząc w ichstronę.- Dwóch adwokatów? - zapytał Tom.- Liczą na wygraną.Co tu można powiedzieć? Zrobiłem co mogłem, żeby pismozawierające podstawy apelacji wypadło jak najlepiej.Wyszło tylko dwanaście stron.Jestszansa, że dobrowolne oświadczenia złożone pod przysięgą - twoje i pani Fields okażą sięskuteczne, ale argumenty wywiedzione z Pisma będą musiały wytrzymać ciśnienie wynikówbadań psychologicznych, a to będzie trudne.Wynajęli psychiatrę, właściwie psychologa dladzieci nazwiskiem Mandanhi.O tam siedzi, w drugim rzędzie.Spojrzeli i zobaczyli łysiejącego, śniadoskórego mężczyznę o wyraznie hinduskichrysach.- I co on orzekł? - zapytał Mark.- A jak sądzisz? Postawił diagnozę Amber określając ją jako dziewczynkę chorą, któraprzeszła liczne urazy, oczywiście wszystko to wasza wina.- Oczywiście - wymamrotał Tom.- Zobaczymy, jak nam pójdzie, kochani.Pamiętajcie, to tylko pierwsza bitwa, a niecała wojna.Drzwi po lewej stronie otworzyły się zamaszyście.Urzędniczka sądowa wstała ipowiedziała:- Proszę wstać.Wszyscy wstali.- Ogłaszam posiedzenie sądu pod przewodnictwem Emily R.Fletcher.SędzinaFletcher była dystyngowaną kobietą po pięćdziesiątce, o gładko uczesanych, jasnych włosachi sympatycznych rysach.Zajęła miejsce za ławą sędziowską i powiedziała dzwięcznymgłosem:- Dziękuję.Proszę usiąść.Usiedli.- Jest to sprawa Brandon przeciwko Akademii Dobrego Pasterza.Dziś odbędzie sięprzesłuchanie dotyczące doraznych ograniczeń, wydanych przez ten sąd dwa tygodnie temu,zabraniających Akademii Dobrego Pasterza.- nałożyła na nos okulary do czytania ispojrzała na leżące przed nią papiery -.skandalicznych praktyk religijnych wobec dziecka,fizycznego znęcania się poprzez bicie, szkodliwej indoktrynacji religijnej, dręczenia,dyskryminacji oraz wykorzystywania do celów religijnych funduszy federalnych.Czy stronysą gotowe?Spojrzała w kierunku Lucy Brandon i jej dwóch prawników.Ames wstał.- Tak, Wysoki Sądzie.Spojrzała w kierunku Toma, Marka i Wayne'a Corrigana.Corrigan wstał iodpowiedział twierdząco.Znad okularów zlustrowała zapełnioną po brzegi salę.- Jest to niewątpliwie sprawa o doniosłym znaczeniu dla życia publicznego i na pewnobudzi zainteresowanie opinii publicznej.Jeśli strony nie zgłaszają sprzeciwu, sąd jest gotówudzielić przedstawicielom prasy pozwolenia na użycie aparatów fotograficznych, kamer isprzętu nagrywającego.Gordon Jefferson wstał natychmiast.- Nie zgłaszamy sprzeciwu, Wysoki Sądzie.Corrigan zauważył, że Tom i Mark kręcą głowami.Wstał.- Wysoki Sądzie, pozwani proszą, aby nie dopuszczono kamer i aparatówfotograficznych.- Wysoki Sądzie - zaoponował Jefferson - jak Wysoki Sąd sam zauważył, sprawa tadotyczy rzeczy budzących wielkie zainteresowanie opinii publicznej.Uważam, żespołeczeństwo zostanie najlepiej poinformowane z pierwszej ręki, dzięki telewizji.- ASSO uwielbia rozgrywać sprawy sądowe na łamach prasy - wyszeptał Corrigan doToma.- Teraz też na to liczą.Sędzina Fletcher nie zastanawiała się zbyt długo.- Panie Corrigan, sąd nie dostrzega w użyciu aparatów szkodliwości, a przynajmniej wstopniu mniejszym, niż waga informacji przekazywanych opinii publicznej.Aparaty i kameryzostają dopuszczone.Kilku dziennikarzy wyskoczyło z sali po sprzęt.Sędzina odwróciła akta na następnąstronę.- Przeczytałam pisma stron i oświadczenia złożone przez obie strony w tej sprawie.Wobu przypadkach bardzo dobre, doskonałe i - czego się należało spodziewać - w ostrejsprzeczności ze sobą.Wobec wąskich ram czasowych, jakie mamy do dyspozycji, i w trosce osprawny przebieg przesłuchania nie będziemy rozpatrywać zeznań ustnych, jeśli tylko stronysię zgodzą, i przesłuchanie odbędzie się jedynie na podstawie złożonych na moje ręceoświadczeń oraz argumentów wygłoszonych ustnie przez obrońców.- To dobrze - szepnął Wayne Corrigan do Toma.- To dla nas korzystne.Jeśli nie maustnych zeznań, będą musieli zebrać materiał dowodowy wyższej jakości.- Nie zgłaszamy sprzeciwu, Wysoki Sądzie - zwrócił się do sędziny.Ames i Jefferson jeszcze szeptali między sobą.Nie wyglądali na uszczęśliwionych zpowodu propozycji sądu.Nareszcie Ames odpowiedział:- Nie zgłaszamy sprzeciwu, Wysoki Sądzie.Sędzina zdawała się być zadowolona, że wszystko idzie tak gładko.- Więc dobrze.jeśli strony są gotowe, to pan Ames lub pan Jefferson może rozpocząćdowodzenie.Wstał Jefferson, zapinając marynarkę.- Dziękuję, Wysoki Sądzie.Wyszedł do przodu i zaczął formułować tezy chodząc tam i z powrotem, uważnieprzyglądając się wykładzinie, raz po raz wykonując w powietrzu jakieś gesty, jak gdybydyrygował chórem.- Wysoki Sądzie, nie jest to bynajmniej sprawa skomplikowana.Wysoki Sąd miał jużokazję przeczytać pismo zawierające podstawy apelacji oraz dobrowolne oświadczenie, wktórych skargi przeciwko Akademii Dobrego Pasterza są wyłożone nad wyraz jasno.Naturalnie jesteśmy zwolennikami wolności religijnej i nigdy nie przyszłoby nam na myśl, byto święte prawo naruszać.Ale w jaki to sposób, Wysoki Sądzie, dziesięcioletnie dzieckomoże podejmować decyzje w takich sprawach w otoczeniu tak zniewalającym, takrepresywnym, z jakim mamy do czynienia w Akademii Dobrego Pasterza?Tom w napięciu słuchał przemowy Jeffersona. Facet rzuca oszczerstwa - pomyślał -ale potrafi to świetnie sprzedawać.Prasa chętnie je kupi" [ Pobierz całość w formacie PDF ]