[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siódemka wzbogaciła jej możliwości.Regenta, jak każdego arystokratę, prześladowała myśl o spisku.Już samo podejrzeniekogokolwiek o przynależność do masonerii groziło garotą.Czujne wyżły Urzędu Pretoriidzień i noc śledziły co bardziej przedsiębiorczych studentów, wybijających się naukowców lubartystów.Aliści po zdziesiątkowaniu w poprzednich rewoltach organizacje jakoś się nie chciałyzawiązywać.Zresztą wystarczyło, aby spotkało się trzech ludzi, ktoś z Pretorii musiał być tymtrzecim.Choć nie wykrywano spisku, istniała jednak i gęstniała spiskogenna atmosfera.Regent, mimo że nie był jasnowidzący, orientował się z grubsza, co myślą jego poddani.Czuł, że wystarczy drobiazg, aby skrzyknęła się organizacja, i to nie trzech brodatychterrorystów, ale ogarniająca miliony.Toteż pomysł jednego z wybijających się funkcjonariuszy średniego szczebla - stworzenie tajnejpodziemnej organizacji przez ludzi z Pretorii - chwycił, a sam pomysłodawca, człowiek-zebra,wnet awansował na Siódemkę.Rychło zostało powołane niewielkie, ale aktywne podziemie,ruszyły tajne drukarnie wyposażone w sprzęt z wcześniejszych konfiskat.Ucieszyli sięzagraniczni korespondenci, rozrywkę mieli też intelektualiści.Siódemka bowiem stworzył organizację o pełnych pozorach prawdziwości.Poza kilkoma odkomenderowanymi funkcjona-riuszami całość tworzyli ludzie święcie przekonani o autentyczności spisku.Działali więc, atymczasem bank informacji Nr VII pęczniał aktami kurierów i czytelników podzielonych nakategorie: potencjalnie niezadowolonych, niezadowolonych i siewców niezadowolenia.Być może, szefów innych departamentów swędziałyby ręce, aby pozbierać całe bractwoi postąpić wedle starych, wypróbowanych metod, ale Siódemka przekonał swych szefów, że narazie należy tylko kontrolować i kontrolować.Zresztą, poza Nadliktorem nikt z równo-rzędnych szefów departamentów nie wiedział o Organizacji  O".To znaczy natrafiali na jejkomórki w czasie swej pracy, likwidowali je, zwalczali.Ale to jeszcze uwiarygodniało całośćprzedsięwzięcia.A potem powstał plan powołania terrorystycznej grupy bojowej.Siódemka stworzył gow największej konspiracji.O istnieniu grupy wiedział tylko jego bezpośredni zwierzchnikTytularny Prefekt, no i Regent.Na czele kilkunastoosobowej bojówki stanął wypróbowanyas pretorianów Tunder.Oczywiście, zmieniono mu nazwisko i stworzono legendę opozycyjnegoRobin Hooda, dokonującego ekspropriacji dzielnic willowych w Montanii i przekazującegozdobycz rodzinom represjonowanych.Aresztowany i skazany na śmierć, uciekł z konwoju,zabiwszy czterech strażników.Pomógł mu jeden ze współwięzniów przezwiskiem  Ocelot"wyznaczony przez Siódemkę.A potem obaj zapadli się jak pod ziemię.Budowanie oddziałutrwało przez rok.Tunder i  Ocelot" działali bez żadnej pomocy ze strony zwierzchników.Zrodkiczerpali rzekomo z poprzednich zasobów watażki.Współpracowników dobierali starannie, aw raportach do wydziału nadzorującego akcję docierały tylko ich kryptonimy.To odstępstwood praktyki pełnych dossier Siódemka tłumaczył lękiem przed dekonspiracją przezkonkurencyjne departamenty lub ewentualnych szpiegów.Zwierzchnicy musieli planzaakceptować.W chwili przybycia Mirre do Regentowa oddziałek liczył trzynastu znakomiciewyszkolonych ludzi.Był już po debiucie - akcji wysadzenia pomnika Regenta w Elmarze orazzabójstwie pewnego szefa legionu (zresztą na zamówienie samego władcy).Legenda jużpowstała, a pozostałe dziewięć departamentów stawało na głowie, aby dobrać się do skóry terrorystom".* * * -Wie pan już, czym może dysponować - w mózgu Hugona refrenowo powracałyszczegóły ostatniej rozmowy z miliarderem - reszta należy do pana.Chyba że stwierdzipan, iż realizacja jest niemożliwa.-Nie ma rzeczy niemożliwych, są najwyżej trudne - odpowiedział Mirre.Dziś mógłby dodać - bardzo trudne.Choć czasami bardzo przyjemne.- No, kolanko powinno się trzymać - rzekł, nie siląc się na starczy głos, i odłożył żabkę naskraj wanny.Aączniczka (nie poznał nigdy imienia tej pięknej dziewczyny pracującej jako przewodnikkrajowych wycieczek) uśmiechnęła się.Oboje wiedzieli, że wizyta związana z pokątną usługąhydrauliczną (Bork w ten sposób dorabiał do renty) jest jedynie pretekstem.Nie było akuratżadnej z trzech współlokatorek, więc Mirrę sprawdził pobieżnie mieszkanie i nie wykryłpodsłuchów.Na wszelki wypadek cały czas grało radio, a woda lała się do wanny.Hugon niewypytywał, jak i kiedy dziewczyna została zwerbowana przez Resa.Wystarczyło mu paręinformacji, kontaktów.- Zobaczymy się jeszcze? - zapytał na odchodnym.- Warto byłoby podreperowaćpiecyk gazowy.Aączniczka z ledwie zauważalnym smutkiem pokręciła głową.-Nie sądzę.-Szkoda!Pięć pierwszych dni (i nocy) zakonspirowanego pobytu w Amirandzie Hugon poświęciłna studia.Z obserwacji własnych, przywiezionych informacji, wreszcie z tego, co usłyszał odłączniczki, wiedział sporo.Wystarczająco, by się zniechęcić.Wyjąwszy specjalne okazje - te jednak ze względu na szczególne nasycenie środkamiochrony najmniej nadawały się na akcje - Roderyk II pędził żywot raka pustelnika.Niechętnieopuszczał Zamek, a jeśli nawet to czynił, to wsiadał do jednego z trzech helikopterówstartujących w odstępach pięciominutowych z trzech różnych dziedzińców Twierdzy.Wehikułdla Regenta każdorazowo wybierał komputer w ostatniej chwili przed startem.Cel podróży też oznajmiano w wąskim kręgu, i to dopiero w momencie odlotu.Była tozwykle któraś z rezydencji, znajdująca się w jeszcze trudniej dostępnych miejscach niż StołecznyZamek, przeważnie na odludziu.Regent nie miewał upodobań w stylu Haruna al Raszida.Niewymykał się incognito, nie składał wizyt poddanym, nie wyjeżdżał za granicę.A spotykał siętylko z tymi, których zawezwał.W odróżnieniu od swych poprzedników nie otaczał się chmarąkochanek (miał kilka sprawdzonych i zamieszkałych na stałe w Zamku), nie zdradzałupodobań do chłopców, artystów, awanturników [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl