[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie dalej jak wczoraj brałaudział w prawie identy cznej scenie. Wolę by ć ory ginalny mówiąc to, Wiktor podszedł do Ali i pocałował ją naprzy witanie. W takim razie zostawiam ci to. Rafał przekazał Alicji akta. Do jutra powiedziałty lko i wy szedł. Ten facet zaczy na mnie wkurzać powiedział wy raznie rozbawiony Wiktor. Co cię tak bawi? Sy tuacja. Chcecie coś do picia? spy tała Karola. Whiskey szy bko odpowiedział Wiktor. Whiskey ? spy tała Ala. Czemu nie? Skoro chcesz powiedziała i poszła z papierami do swojego pokoju.Wiktor udał się zanią.Usiadła po turecku na podłodze i rozłoży ła przed sobą grube tomy dokumentów.Wiktorpopatrzy ł na nią wy czekująco.By ł tego dnia nad wy raz swobodny.Miał na sobie dżinsy i gładki,niebieski sweter.Wy glądał tak zwy czajnie.Wolała go w takim wy daniu niż w garniturze. No co? spy tała, gdy uniósł py tająco brwi. Na podłodze? Zawsze tak robię. Okej, niech będzie.Usiadł obok niej.Małgorzata przy niosła im szklaneczki z alkoholem, pogawędziła chwilęi wy szła.Wiktor wciąż by ł dziwnie rozbawiony. Jesteś jakiś taki wesoły ? spy tała skonste-rnowana. Tak uważasz? Jest jakiś powód? Może. Powiesz mi? Kiedy ś by łem naprawdę wesoły m facetem, chy ba wracam do formy. To chy ba dobrze? Wolę cię w takim nastroju. Dlaczego nie nosisz pierścionka? spy tał, nie odry wając wzroku od dokumentów. Nie chcę się narażać na zbędne py tania. W sumie słusznie.Skończy li tuż po jedenastej.Wiktor grzecznie się pożegnał i wrócił do siebie, a Alicjarównie grzecznie poszła spać.Pozostała część ty godnia nie różniła się niczy m od inny ch dni Ali w pracy.Rafał wciążby ł trochę zby t narzucający się, ale jakoś sobie z ty m radziła.Cieszy ła się też, jeżeli miaławy kłady za profesora, gdy ż mogła opuścić biuro.Jedy ny m minusem by ł fakt, że by ła zmuszonakorzy stać z samochodu Michała, który m nie lubiła jezdzić.Kontakt z Wiktorem ograniczał się dowieczorny ch, krótkich rozmów.Zapewniał ją, że nie ma czasu, chcąc wszy stko tak załatwić, żebymógł zostać w Polsce.Przy jęła to wy tłumaczenie bez mrugnięcia okiem.W sobotę tuż po pracypopędziła do galerii na spotkanie z Karolą, Maćkiem i Anką w sprawie wy boru obrączek.W szary m kostiumie, jej uniformie roboczy m, pędziła przez zatłoczoną Bonarkę, prawie wbiegłado jubilera. No nareszcie, ileż można czekać! wściekała się Karola. Korki. Dobra, dobra, chodz. Wskazała jej gablotkę, przy której stali już Anka i Maciek.Ala kątem oka zauważy ła w rogu sklepu stojącą do niej ty łem parę, oglądającą biżuterię.Wy dawali jej się dziwnie znajomi.Przy glądała się im przez chwilę, gdy przerwało jejszturchnięcie Anki. Wiktor, dołączy sz do nas? odezwała się dziwnie ziry towana Karolina.Ala dosłownie zdębiała.Wiktor, w sowim nienaganny m garniturze, zmierzał w jej stronę,znowu poważny i zimny, a u jego boku kroczy ła dumnie piękna Amanda. Wy braliście coś? spy tał nadzwy czaj obojętnie. My ślałam o ty ch.Co my ślisz, Ala? Karolina wskazała na szerokie kwadratoweobrączki. Kwadratowe? spy tała zdziwiona Alicja, wciąż zszokowana widokiem Amandy. A czemu nie? Ewentualnie te wskazała drugą parę.By ły to zwy kłe, równie szerokiekoła. Ostatnio stawiasz na prostotę? Ala próbowała się roześmiać. Ludzie się zmieniają.To jak? My ślę, że okrągłe.A ty jak my ślisz, Maciek? Ala chciała wciągnąć do decy zji panamłodego. Też tak my ślę. W takim razie bierzemy te zadecy dowała Karola.Wiktor udał się z nią do ekspedientki, przecież to on wszy stko finansował.Chwilę totrwało, gdy ż Karola dy ktowała słowa, które miały by ć wy grawerowane na obrączce.Do Ankii Ali podeszła Amanda. Nie przy witałam się jeszcze powiedziała i wy ciągnęła do obu dłoń w bardzooficjalny m geście. Nie wiedziały śmy, że przy jeżdżasz powiedziała Anka, ratując ty m Alicję. Przy leciałam we wtorek w nocy.Wiktor mnie potrzebuje powiedziała, zerkającw jego stronę z bły skiem w oku. Nic nie wspominał. Ala zaczy nała by ć wkurzona. Pewnie nie miał kiedy.Podeszli do nich Karolina i Wiktor. Będziemy się zbierać. Skinął głową Amandzie i po prostu wy szli.Ala patrzy ła na towszy stko i nie wiedziała, jak powinna zareagować.By ła porządnie wkurzona.Anka popatrzy łana siostrę i wiedziała, że coś jest nie tak. Co jest, Ala? zapy tała. Nic.Jak wy nadążacie za facetami? spy tała obie siostry. Nie nadążamy odpowiedziała Karola. Widziałaś? spy tała Ala. Tak, i my ślę, że powinnaś mu przy trzeć nosa. Jak? Rafał powiedziała ty lko, a Alicja szeroko się uśmiechnęła. Czy ja o czy mś nie wiem? dopy ty wała się Anka. Dużo tego się nazbierało [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Nie dalej jak wczoraj brałaudział w prawie identy cznej scenie. Wolę by ć ory ginalny mówiąc to, Wiktor podszedł do Ali i pocałował ją naprzy witanie. W takim razie zostawiam ci to. Rafał przekazał Alicji akta. Do jutra powiedziałty lko i wy szedł. Ten facet zaczy na mnie wkurzać powiedział wy raznie rozbawiony Wiktor. Co cię tak bawi? Sy tuacja. Chcecie coś do picia? spy tała Karola. Whiskey szy bko odpowiedział Wiktor. Whiskey ? spy tała Ala. Czemu nie? Skoro chcesz powiedziała i poszła z papierami do swojego pokoju.Wiktor udał się zanią.Usiadła po turecku na podłodze i rozłoży ła przed sobą grube tomy dokumentów.Wiktorpopatrzy ł na nią wy czekująco.By ł tego dnia nad wy raz swobodny.Miał na sobie dżinsy i gładki,niebieski sweter.Wy glądał tak zwy czajnie.Wolała go w takim wy daniu niż w garniturze. No co? spy tała, gdy uniósł py tająco brwi. Na podłodze? Zawsze tak robię. Okej, niech będzie.Usiadł obok niej.Małgorzata przy niosła im szklaneczki z alkoholem, pogawędziła chwilęi wy szła.Wiktor wciąż by ł dziwnie rozbawiony. Jesteś jakiś taki wesoły ? spy tała skonste-rnowana. Tak uważasz? Jest jakiś powód? Może. Powiesz mi? Kiedy ś by łem naprawdę wesoły m facetem, chy ba wracam do formy. To chy ba dobrze? Wolę cię w takim nastroju. Dlaczego nie nosisz pierścionka? spy tał, nie odry wając wzroku od dokumentów. Nie chcę się narażać na zbędne py tania. W sumie słusznie.Skończy li tuż po jedenastej.Wiktor grzecznie się pożegnał i wrócił do siebie, a Alicjarównie grzecznie poszła spać.Pozostała część ty godnia nie różniła się niczy m od inny ch dni Ali w pracy.Rafał wciążby ł trochę zby t narzucający się, ale jakoś sobie z ty m radziła.Cieszy ła się też, jeżeli miaławy kłady za profesora, gdy ż mogła opuścić biuro.Jedy ny m minusem by ł fakt, że by ła zmuszonakorzy stać z samochodu Michała, który m nie lubiła jezdzić.Kontakt z Wiktorem ograniczał się dowieczorny ch, krótkich rozmów.Zapewniał ją, że nie ma czasu, chcąc wszy stko tak załatwić, żebymógł zostać w Polsce.Przy jęła to wy tłumaczenie bez mrugnięcia okiem.W sobotę tuż po pracypopędziła do galerii na spotkanie z Karolą, Maćkiem i Anką w sprawie wy boru obrączek.W szary m kostiumie, jej uniformie roboczy m, pędziła przez zatłoczoną Bonarkę, prawie wbiegłado jubilera. No nareszcie, ileż można czekać! wściekała się Karola. Korki. Dobra, dobra, chodz. Wskazała jej gablotkę, przy której stali już Anka i Maciek.Ala kątem oka zauważy ła w rogu sklepu stojącą do niej ty łem parę, oglądającą biżuterię.Wy dawali jej się dziwnie znajomi.Przy glądała się im przez chwilę, gdy przerwało jejszturchnięcie Anki. Wiktor, dołączy sz do nas? odezwała się dziwnie ziry towana Karolina.Ala dosłownie zdębiała.Wiktor, w sowim nienaganny m garniturze, zmierzał w jej stronę,znowu poważny i zimny, a u jego boku kroczy ła dumnie piękna Amanda. Wy braliście coś? spy tał nadzwy czaj obojętnie. My ślałam o ty ch.Co my ślisz, Ala? Karolina wskazała na szerokie kwadratoweobrączki. Kwadratowe? spy tała zdziwiona Alicja, wciąż zszokowana widokiem Amandy. A czemu nie? Ewentualnie te wskazała drugą parę.By ły to zwy kłe, równie szerokiekoła. Ostatnio stawiasz na prostotę? Ala próbowała się roześmiać. Ludzie się zmieniają.To jak? My ślę, że okrągłe.A ty jak my ślisz, Maciek? Ala chciała wciągnąć do decy zji panamłodego. Też tak my ślę. W takim razie bierzemy te zadecy dowała Karola.Wiktor udał się z nią do ekspedientki, przecież to on wszy stko finansował.Chwilę totrwało, gdy ż Karola dy ktowała słowa, które miały by ć wy grawerowane na obrączce.Do Ankii Ali podeszła Amanda. Nie przy witałam się jeszcze powiedziała i wy ciągnęła do obu dłoń w bardzooficjalny m geście. Nie wiedziały śmy, że przy jeżdżasz powiedziała Anka, ratując ty m Alicję. Przy leciałam we wtorek w nocy.Wiktor mnie potrzebuje powiedziała, zerkającw jego stronę z bły skiem w oku. Nic nie wspominał. Ala zaczy nała by ć wkurzona. Pewnie nie miał kiedy.Podeszli do nich Karolina i Wiktor. Będziemy się zbierać. Skinął głową Amandzie i po prostu wy szli.Ala patrzy ła na towszy stko i nie wiedziała, jak powinna zareagować.By ła porządnie wkurzona.Anka popatrzy łana siostrę i wiedziała, że coś jest nie tak. Co jest, Ala? zapy tała. Nic.Jak wy nadążacie za facetami? spy tała obie siostry. Nie nadążamy odpowiedziała Karola. Widziałaś? spy tała Ala. Tak, i my ślę, że powinnaś mu przy trzeć nosa. Jak? Rafał powiedziała ty lko, a Alicja szeroko się uśmiechnęła. Czy ja o czy mś nie wiem? dopy ty wała się Anka. Dużo tego się nazbierało [ Pobierz całość w formacie PDF ]