[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bała się tego miejsca, gdzie znalezionociało.Dzisiaj jednak nie wahała się, pragnienie dowiedzeniasię czegoś o Roddym przezwyciężyło jej obawy.Weszła naścieżkę i szła po nierównościach, pomiędzy dziurami i rozkopami, gdzie leżały powyrywane drzewka.132 Ludzie już przestali przychodzić do kamieniołomu, żebysię pogapić.Nie zobaczyła nikogo z wyjątkiem samotnejsylwetki, stojącej nieruchomo ze wzrokiem utkwionym w ziemię.Nie była zaskoczona, gdy podeszła bliżej i odkryła, żeto Hal.On także nie wydawał się zaskoczony tym spotkaniem.Kiedy podeszła do niego, powitał ją cichym: - Witaj! - Pozdrowiła go również cicho.Przez ostatnie dni żywiła do niegosame przyjazne uczucia.- Mam zamiar położyć tu kamień - powiedział cicho,patrząc na ziemię.- Myślałam, że on.twój ojciec jest pochowany na cmentarzu.- Tak.Niemniej położę tu kamień z jednym jedynymsłowem:  Niesprawiedliwość".- Patrzyła na niego szerokootwartymi oczami, dopóki się nie odwrócił i nie wyjaśnił:- Powinni wiedzieć, że taki człowiek jak on nie zrobiłby tego,o co go posądzali.Huta była całym jego życiem.Nie miał innegocelu, może prócz mnie.Pamiętam, że był z niej tak dumny, jakbysam był jej właścicielem.Poza tym czym było dwieściesiedemdziesiąt gwinei w porównaniu z sumami, które przewoziłwcześniej? Miał zwyczaj rozmawiać ze mną o wybiegach, jakiestosował, by ustrzec się przed rabusiami grasującymi w lasach.Mawiał zwykle, że ci są gorsi od rabusiów na gościńcach, botamci darowywali ofiarom napadu życie.Ci - nigdy.Bannamani Feeler nie darowali nigdy nikomu życia.Gdyby miał ze sobąbroń, żyłby do dziś, ale on wolał polegać na swoim sprycie.Patrzyła na niego w milczeniu.Jak dziwnie brzmiałookreślenie  rabuś" w odniesieniu do pana Bannamana.Ale takwłaśnie zaczynał w młodości - znaleziono na to dowód- zgromadzone łupy w sekretnej skrytce w piwnicy.Była onaczymś w rodzaju tunelu wykopanego pod domem Bannamana.- Znalezli Feelera? - Spytała głównie po to, by oderwaćHala od jego czarnych myśli.- Jeszcze nie, ale go dopadną.albo ja to zrobię.Jest całyczas w pobliżu.Czuję jego zapach w powietrzu.- Pokiwałgłową, odwrócił się i ruszył, a ona podążyła za nim.Jakiś czas szli w milczeniu, dopóki się nie potknęła.Wyciągnął rękę, żeby ją podtrzymać.- Nie powinnaś chodzićtędy sama, to nie jest bezpieczne - odezwał się.133 - To droga na skróty, a jestem już spózniona.Pani mniezatrzymała.Znowu zapadła cisza, ale przy rozwidleniu ścieżek Halzatrzymał się.- Nie wybieram się do Kate, właściwie dopierostamtąd wyszedłem - powiedział.- Przygotuj się na złewiadomości.To znaczy - wzruszył ramionami - przynajmniejdla ciebie będą one złe.- Co masz na myśli? Co się stało?- On wyjeżdża.- Roddy? Nie czuje się jeszcze dobrze.- Wystarczająco dobrze.- Dokąd jedzie?Dolna szczęka Hala poruszyła się nerwowo.- Na początekdo Newcastle - odparł.Jego nowi przyjaciele przyjechaliw tym tygodniu z czymś, co nazywają planem kariery.Roztoczyli przed nim wizję Newcastle - opłaconej tam nauki,a potem, kto wie, może Londyn, może cały świat? - Głosjego zabrzmiał goryczą, gdy ciągnął dalej: - Mówili takgórnolotnie, zachowywali się jak bogowie, a on połknąłprzynętę.To życiowa szansa, powiada.Nie zważa na to, żezostawia Kate - ruchem głowy wskazał Mary Ellen - i ciebie.- I dodał z jeszcze większą goryczą: - Jeśli o mnie idzie.Cóż, mógłbym w ogóle nie istnieć.Jakbym przeleżał ten czasze swoim ojcem i dopiero co pojawił się w jego życiu.Powiadam ci, Mary Ellen, jedną z dwóch rzeczy, na którychmi w życiu zależało, było oczyszczenie imienia ojca.- Tejdrugiej rzeczy nie wspomniał.Zamiast tego powiedział, żeszczerze pragnąłby, by Roddy nigdy nie odzyskał pamięci.Tak go to odmieniło.Choć ta hiobowa wieść przeniknęła całe ciało Mary Ellenbólem, rozgoryczenie Hala było tak silne, że na chwilęzapomniała o sobie.- Ależ on darzy cię wielką przyjaznią- zawołała.- Zawsze tak było, wiesz o tym, przynajmniejpowinieneś.Często odtrącał moje towarzystwo, żeby pójśćz tobą na spacer czy na ryby.- Nie, Mary Ellen, to ja odtrącałem twoje towarzystwo,żeby pójść z nim, wiesz, że to prawda.W dzieciństwie byliśmygłupcami, zżeranymi przez pragnienia i marzenia, na którenie ma miejsca w prawdziwym życiu.Temu właśnie trzeba134 stawić czoło - prawdziwemu życiu.Kiedy kończymy dwadzieścia lat, stajemy twarzą w twarz z życiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • include("s/6.php") ?>