[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak dotarłem do latarni morskiej naCabrze, gdzie trochę doszedłem do siebie.Potem ruszyłem w drogę, któradoprowadziła mnie do Lorraine.Najprawdopodnbniej nikt dotąd nie wpadł na51 ślad działalności Dworkina.Moja rodzina zawsze miała pewne szczególneumiejętności, ale to właśnie on zanalizował je i sformalizował poprzez Wzorzec iWielkie Atuty.Często próbował rozmawiać z nami o tych sprawach, leczwiększość uznawała je za straszliwie abstrakcyjne i nudne.Do licha, jesteśmyniezwykle pragmatyczną rodziną.Jedynie Brand wykazywał pewnezainteresowanie tematem.I Fiona.Zapomniałem o niej.Fiona czasem słuchała.Itato.Tato wiedział o całej masie spraw, o których nigdy nie mówił.Nigdy nie miałdla nas czasu, a wokół niego działy się sprawy, o których nie mieliśmy pojęcia.Prawdopodobnie był równie sprawny w teorii jak Dworkin.Różnica tkwiła wzastosowaniach.Dworkin byt artystą, a czym był tato, nie wiem.Nie zachęcał nasdo poufałości, choć nie był złym ojcem.Kiedy już zwrócił na nas uwagę, hojnieszafował podarkami i rozrywkami.Nasze wychowanie pozostawiał jednaklicznym ludziom ze swego dworu.Wydaje mi się, że tolerował nas jakonieuniknione rezultaty porywów namiętności.I tak się dziwię, że rodzina nie jestliczniejsza.Nasza trzynastka plus dwaj bracia i siostra, których znałem i którzyjuż nie żyli, stanowiliśmy efekt prawie tysiąca lat rodzicielskiej działalności.Przed nami było jeszcze kilkoro innych, o których tylko słyszałem, gdyż nieprzeżyli.To niezbyt imponująca średnia jak na chutliwego władcę.No cóż, takżeżadne z nas nie było zbyt płodne.Gdy tylko potrafiliśmy sami się o siebiezatroszczyć i chodzić poprzez Cień, tato zachęcał nas, byśmy znalezli sobiemiejsce, gdzie będziemy szczęśliwi, i tam osiedli.Stąd wziął się mój związek zAvalonem, którego już nie ma.O ile mam sprawę, nikt prócz samego taty niewiedział niczego na temat jego pochodzenia.Nigdy nie spotkałem nikogo, ktopotrafiłby sięgnąć pamięcią do czasów, kiedy nie było Oberona.Dziwne? Niewiedzieć, skąd pochodzi własny ojciec, kiedy ma się całe wieki na zaspokajanieciekawości? Tak.Ale on był tajemniczy, potężny i przebiegły - do pewnegostopnia wszyscy odziedziczyliśmy po nim te cechy.Pragnął, jak sądzę, byśmy bylidobrze urządzeni i zadowoleni z życia, lecz nigdy w pozycji, z której moglibyśmyzagrozić jego panowaniu.%7ływił pewną - nie całkiem nie usprawiedliwioną -ostrożność w kwestii naszej wiedzy o nim i o czasach dawno minionych.Niewierzę, by kiedykolwiek naprawdę myślał o sytuacji, gdy nie będzie władałAmberem.Czasem - w żartach lub narzekając - wspominał o abdykacji.Zawszejednak wyczuwałem, że robi to, by obserwować nasze reakcje.Musiał zdawaćsobie sprawę ze stanu rzeczy, jaki spowodowałoby jego odejście.Lecz nie chciałuwierzyć, by coś takiego mogło się zdarzyć.A żadne z nas nie znało całości jegoprac i obowiązków, wszystkich jego tajemnych powiązań.Niechętnie wprawdzie,ale muszę wyznać, że chyba nikt nie był gotowy do przejęcia tronu.Za tonieprzygotowanie najchętnej obarczyłbym winą tatę, lecz na nieszczęście zbytdługo znałem Freuda, by nie czuć się współodpowiedzialnym.W dodatkuzacząłem teraz rozważać zasadność naszych roszczeń.Jeżeli nie było abdykacji, aon rzeczywiście jeszcze żył, każde z nas mogło liczyć najwyżej na regencję.Jegopowrót, gdyby zastał inny stan rzeczy, byłby niezbyt miłą perspektywą, zwłaszezaz wysokości tronu.Powiedzmy to szczerze: bałem się go, i to nie bez powodu.Tylko dureń nie lęka się realnej siły, której nie pojmuje.Niezależnie jednak odtego, jak miał brzmieć rytuł: "regent" czy "król", miałem do niego większeprawa niż Eryk i byłem zdecydowany go zdobyć.Jeżeli jakaś siła z mrocznej52 przeszłości taty - której nikt z nas naprawdę nie znał - mogła pomóc mi w tychdążeniach i jeżeli Dworkin był taką siłą, to musiał pozostać w ukryciu, póki niebędę mógł go wykorzystać.Nawet jeśli - zapytywałem sam siebie - siła, którą on reprezentuje, możezniszczyć Amber, a tym samym zdruzgotać światy - Cienie i wywrócić ichegzysteneję tak, jak ja ją pojmuję.Zwłaszcza wtedy - odpowiadałem sobie.- Któż bowiem inny byłby godzienposiąść taką moc?Doprawdy, jesteśmy niezwykle pragmatyczną rodziną, łyknąłem jeszcze wina,po czym zająłem się fajką.Oczyściłem ją i nabiłem ponownie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl