[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlaczego je zatrzymał? Musiał być jakiś powód, ale teraz nie mógł go sobieprzypomnieć.131Chyłkiem zaglądali przez okno, stukali w szybę, płosząc kruka w klatce.Wtedy zaczął działać.Rozpłaszczył kilka pudełek i przybił karton do ramyokna.Teraz nikt się nie gapił, ale on nie widział, co dzieje się na zewnątrz, i jużczuł się jak więzień.Nie mógł zobaczyć, jaka jest pogoda i czy ludzie ze strażyprzybrzeżnej przestali chodzić po wzgórzu.Pewnie już się ściemniło.Sprawdziłgodzinę na zegarze matki.Wciąż obawiał się, że ludzie czekają na niego przed domem, gotowi wy-krzykiwać paskudztwa, przyciskać twarze do szyby i łomotać w drzwi.Ale odjakiegoś czasu nie słyszał nikogo na dworze.Cóż, mogli zachowywać się cicho,a potem wyskoczyć jak potwory w koszmarze, który dręczył go w dzieciństwie.Po śmierci Agnes koszmary stały się jeszcze gorsze.Widział siostrę wsnach, bladą i chudziutką - tak wyglądała, kiedy po kokluszu przyszło zapale-nie płuc i w końcu wzięli ją do szpitala.Kaszląc, pluła krwią.Ręce i nogi białe,kościste jak u tej zdechłej owcy, która leżała na dworze, objedzona przez zwie-rzęta i ptaki.Ale w jego snach wciąż była na Hillhead, robiła to co zawsze, po-magała matce - obierała kartofle, piekła, doiła krowę, kiedy ją mieli w obórceprzy domu.Siedziała w kucki obok zwierzęcia, pociągała i ściskała wymiona, aprzy pracy nuciła jakąś swoją piosenkę.Cały czas stawała się coraz chudsza, apod koniec snu, na chwilę przed tym, jak budził się zlany potem, zostawał tyl-ko uśmiech na wargach pokrytych zaschłą krwią i skośne, szare oczy.Gdy teraz siedział na krześle matki, patrząc na wskazówki jej zegara, tekoszmary wróciły.Wyobrażał sobie swoją siostrę, jak stuka w szybę, szarpie zaklamkę, zaskoczona, że drzwi są zamknięte.Wstał i nalał sobie szklaneczkę whisky.Ręce mu się trzęsły.Dostanie fioła,tkwiąc tutaj.Każdy by dostał, siedząc zamknięty w pokoju, z którego nic niewidać, i czekając na policję.Potrząsnął głową, żeby wyrzucić z nich głupoty, ipróbował przypomnieć sobie Agnes, kiedy jeszcze dobrze się czuła.On zawszebył niezgrabny i powolny, a ona drobniutka i zwinna jak ptaszek.Z rozwiany-mi włosami leciała przez pole, skracając sobie drogę do szkoły. Spójrz na swoją132siostrę , mówiła matka, próbując go zawstydzić. Młodsza od ciebie, a nieniszczy wszystkiego, czego dotknie.Nie jest wielkim, niezdarnym głupkiem.Nie mógłbyś być trochę jak ona?Wyobrażał sobie Agnes, jak skacze przez skakankę na szkolnym podwórku.Dwie inne dziewczynki trzymały końce długiego sznura, a Agnes podskakiwa-ła, lecz nie śpiewała wierszyka, ale marszcząc w skupieniu czoło, liczyła w my-ślach skoki.Przyglądał się jej z taką dumą, że uśmiech rozlewał się na jegotwarzy i nie schodził do końca dnia.Miała na sobie bawełnianą sukienkę wewzorek, wyblakłą od zbyt częstego prania i tak krótką, że kiedy podskakiwała,niemal widać było jej majtki.Czy Catriona też lubiła bawić się skakanką? Martwił się, że nie znał na toodpowiedzi.Widywał ją czasami na szkolnym podwórku, gdy znalazł powód,aby zejść na wybrzeże - choćby po to, by wziąć jakiś przydatny kawałek drewnawyrzuconego przez morze, kawałek sieci czy beczkę.Najczęściej stała w towa-rzystwie dwóch lub trzech kumpelek, gadała z nimi i chichotała.To już inneczasy, pomyślał.Nie takie, kiedy on i Agnes byli dziećmi.Gdy Catriona dora-stała, miała w domu telewizor i katalogi, z których kupowano modne ubrania.Miała do zabawy znacznie więcej niż tylko kawałek starego sznurka.Na wyspydotarła ropa i były pieniądze na komputery, fajne gry, a nauczyciele zabieralidzieci na wycieczki na południe.Raz zorganizowano wycieczkę do Edynburga.Pojechało też kilka matek, wszystkie ubrane jak na wielką przygodę.Pani Hen-ry, nauczycielka, stała przed autobusem z listą i sprawdzała obecność.Catrio-nie strasznie spodobało się miasto.Przyszła na Hillhead specjalnie, żeby opo-wiedzieć o tym Mary Tait, a on oderwał się od pracy, żeby też posłuchać.Nigdynie opuszczał Szetlandów i zadawał tyle pytań - o autobusy, wielkie sklepy i jakto jest jechać pociągiem.Catriona śmiała się z niego i powiedziała, że pewnegodnia powinien pojechać do Edynburga.To tylko godzina samolotem.Następnym razem przyszła na Hillhead w dniu, W którym zniknęła.Byłapaskudna pogoda, wiał straszny wiatr, jak na tę porę roku, nie zimny, ale gwał-towny, z południowego zachodu.Matka wysłała Catrionę na dwór, a ona nu-dziła się i w końcu wylądowała tutaj.133Dokuczała mu, jakby wiatr wpadł jej do głowy, a przez to stała się lekko-myślna i zwariowana.Ale nie chciał myśleć o tamtym dniu.O torfiastym brzegu i stercie kamienina wzgórzu.To znowu przywoła koszmary [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Dlaczego je zatrzymał? Musiał być jakiś powód, ale teraz nie mógł go sobieprzypomnieć.131Chyłkiem zaglądali przez okno, stukali w szybę, płosząc kruka w klatce.Wtedy zaczął działać.Rozpłaszczył kilka pudełek i przybił karton do ramyokna.Teraz nikt się nie gapił, ale on nie widział, co dzieje się na zewnątrz, i jużczuł się jak więzień.Nie mógł zobaczyć, jaka jest pogoda i czy ludzie ze strażyprzybrzeżnej przestali chodzić po wzgórzu.Pewnie już się ściemniło.Sprawdziłgodzinę na zegarze matki.Wciąż obawiał się, że ludzie czekają na niego przed domem, gotowi wy-krzykiwać paskudztwa, przyciskać twarze do szyby i łomotać w drzwi.Ale odjakiegoś czasu nie słyszał nikogo na dworze.Cóż, mogli zachowywać się cicho,a potem wyskoczyć jak potwory w koszmarze, który dręczył go w dzieciństwie.Po śmierci Agnes koszmary stały się jeszcze gorsze.Widział siostrę wsnach, bladą i chudziutką - tak wyglądała, kiedy po kokluszu przyszło zapale-nie płuc i w końcu wzięli ją do szpitala.Kaszląc, pluła krwią.Ręce i nogi białe,kościste jak u tej zdechłej owcy, która leżała na dworze, objedzona przez zwie-rzęta i ptaki.Ale w jego snach wciąż była na Hillhead, robiła to co zawsze, po-magała matce - obierała kartofle, piekła, doiła krowę, kiedy ją mieli w obórceprzy domu.Siedziała w kucki obok zwierzęcia, pociągała i ściskała wymiona, aprzy pracy nuciła jakąś swoją piosenkę.Cały czas stawała się coraz chudsza, apod koniec snu, na chwilę przed tym, jak budził się zlany potem, zostawał tyl-ko uśmiech na wargach pokrytych zaschłą krwią i skośne, szare oczy.Gdy teraz siedział na krześle matki, patrząc na wskazówki jej zegara, tekoszmary wróciły.Wyobrażał sobie swoją siostrę, jak stuka w szybę, szarpie zaklamkę, zaskoczona, że drzwi są zamknięte.Wstał i nalał sobie szklaneczkę whisky.Ręce mu się trzęsły.Dostanie fioła,tkwiąc tutaj.Każdy by dostał, siedząc zamknięty w pokoju, z którego nic niewidać, i czekając na policję.Potrząsnął głową, żeby wyrzucić z nich głupoty, ipróbował przypomnieć sobie Agnes, kiedy jeszcze dobrze się czuła.On zawszebył niezgrabny i powolny, a ona drobniutka i zwinna jak ptaszek.Z rozwiany-mi włosami leciała przez pole, skracając sobie drogę do szkoły. Spójrz na swoją132siostrę , mówiła matka, próbując go zawstydzić. Młodsza od ciebie, a nieniszczy wszystkiego, czego dotknie.Nie jest wielkim, niezdarnym głupkiem.Nie mógłbyś być trochę jak ona?Wyobrażał sobie Agnes, jak skacze przez skakankę na szkolnym podwórku.Dwie inne dziewczynki trzymały końce długiego sznura, a Agnes podskakiwa-ła, lecz nie śpiewała wierszyka, ale marszcząc w skupieniu czoło, liczyła w my-ślach skoki.Przyglądał się jej z taką dumą, że uśmiech rozlewał się na jegotwarzy i nie schodził do końca dnia.Miała na sobie bawełnianą sukienkę wewzorek, wyblakłą od zbyt częstego prania i tak krótką, że kiedy podskakiwała,niemal widać było jej majtki.Czy Catriona też lubiła bawić się skakanką? Martwił się, że nie znał na toodpowiedzi.Widywał ją czasami na szkolnym podwórku, gdy znalazł powód,aby zejść na wybrzeże - choćby po to, by wziąć jakiś przydatny kawałek drewnawyrzuconego przez morze, kawałek sieci czy beczkę.Najczęściej stała w towa-rzystwie dwóch lub trzech kumpelek, gadała z nimi i chichotała.To już inneczasy, pomyślał.Nie takie, kiedy on i Agnes byli dziećmi.Gdy Catriona dora-stała, miała w domu telewizor i katalogi, z których kupowano modne ubrania.Miała do zabawy znacznie więcej niż tylko kawałek starego sznurka.Na wyspydotarła ropa i były pieniądze na komputery, fajne gry, a nauczyciele zabieralidzieci na wycieczki na południe.Raz zorganizowano wycieczkę do Edynburga.Pojechało też kilka matek, wszystkie ubrane jak na wielką przygodę.Pani Hen-ry, nauczycielka, stała przed autobusem z listą i sprawdzała obecność.Catrio-nie strasznie spodobało się miasto.Przyszła na Hillhead specjalnie, żeby opo-wiedzieć o tym Mary Tait, a on oderwał się od pracy, żeby też posłuchać.Nigdynie opuszczał Szetlandów i zadawał tyle pytań - o autobusy, wielkie sklepy i jakto jest jechać pociągiem.Catriona śmiała się z niego i powiedziała, że pewnegodnia powinien pojechać do Edynburga.To tylko godzina samolotem.Następnym razem przyszła na Hillhead w dniu, W którym zniknęła.Byłapaskudna pogoda, wiał straszny wiatr, jak na tę porę roku, nie zimny, ale gwał-towny, z południowego zachodu.Matka wysłała Catrionę na dwór, a ona nu-dziła się i w końcu wylądowała tutaj.133Dokuczała mu, jakby wiatr wpadł jej do głowy, a przez to stała się lekko-myślna i zwariowana.Ale nie chciał myśleć o tamtym dniu.O torfiastym brzegu i stercie kamienina wzgórzu.To znowu przywoła koszmary [ Pobierz całość w formacie PDF ]