[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Niestety, wkrótce wyjeżdżam.- Tym razem szarpnęła się tak gwałtownie, że mu-siał puścić jej rękę, aby nie zwrócić uwagi przechodniów.- %7łegnam pana.- Niechże przynajmniej pani wezmie moją wizytówkę.- Wcisnął jej w dłoń karto-nik o pozłacanych brzegach.- Zatrzymałem się w Montmacier przy Rue de Varenne.Proszę dać mi znać, jeśli postanowi pani spędzić więcej czasu w tym uroczym mieście.- Zamierzam opuścić je jak najszybciej.- Tak czy owak, gdyby potrzebowała mnie pani, z jakiegokolwiek powodu, jestemdo dyspozycji.Leonida zmarszczyła brwi.Dlaczego był taki natrętny? Czyżby uważał, że samotnawdowa stanowi łatwy cel dla uwodziciela?- To nie będzie konieczne - odparła.- Kto wie? - Wzruszył ramionami.- Młoda dama w Paryżu musi być ostrożna.- Zapewne ma pan rację.- Odetchnęła z ulgą, widząc Sophy, która zmierzała prostoku niej.- Jeszcze raz dziękuję i żegnam pana.Gdy tylko pokojówka podeszła bliżej, Leonida natychmiast wzięła ją pod rękę iruszyła jak najdalej od natręta.RLT Sir Charles stał nieruchomo i patrzył, jak jego ofiara się oddala.Usiłował uspokoićoddech i liczył uderzenia serca w oczekiwaniu, aż rozwieje się czerwona mgła, któraprzyćmiła mu umysł oraz wzrok.Już ją miał w garści.Tak bardzo pragnął zacisnąć palce na jej cienkim gardle i za-żądać przekazania listów, które z pewnością przywiozła do Paryża.Wokoło kręciło sięjednak zbyt wielu ludzi, więc musiał zwabić tę dziewczynę w jakieś ustronne miejsce.Niech ją diabli!Przez dwa dni czaił się w cieniu, czekając na odpowiednią sposobność.Odkądotrzymał informację od służącego, że hrabianka wymknęła się z rezydencji, ale nie po-dróżuje drogami na północ, bezustannie kontrolował wszystkie szlaki z Calais do Paryża.Choć raz uśmiechnęło się do niego szczęście.Rozpoznał pokojówkę Leonidy wpodmiejskiej gospodzie i skierował świeżo zatrudnionego pachołka z misją unierucho-mienia powozu hrabianki.Sam zaś powrócił do Paryża, gdzie zadbał o to, aby kołodziej,po którego posłał stangret, otrzymał zapowiedz zacnej sumki za jak najdłuższe przecią-ganie napraw.W tej sytuacji przejęcie listów nie powinno nastręczać trudności, lecz ta bezczelnakobieta najwyrazniej nie zamierzała opuścić hotelowego pokoju.Równie irytujący był fakt, że przekupiona sprzątaczka nie znalazła listów wśródprzedmiotów osobistych madame Marseau.Richards nieświadomie wsunął dłoń do kieszeni spodni i pogłaskał palcami ostrzemałego sztyletu.Nękający go głód stawał się nieznośny.Nadal tkwił w tym samym miejscu, gdy wrócił rudowłosy huncwot, ten sam, któryusiłował obrabować Leonidę.Jego brzydką twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.- Dobrze mi poszło? - spytał wprost.- Doskonale.- Anglik rzucił monetę, którą urwis zręcznie złapał.- Oto twoja na-groda.- %7łyczy pan sobie coś jeszcze, monsieur?Sir Charles się zawahał.Co prawda, musiał chwilowo wypuścić z rąk hrabiankę,ale nie oznaczało to, że nie może zaspokoić palącej potrzeby.Zawsze przecież udawałomu się znalezć kobiety, którym potrzebna była jego wyjątkowa troska.RLT - Prawdę powiedziawszy, owszem - przytaknął z ożywieniem.- Chciałbym, żebyśzaprowadził mnie do swojej mamy.Rozdział dziesiątyPóznym rankiem następnego dnia Leonida nerwowo przechadzała się po sfatygo-wanym dywanie w hotelowym saloniku.Gdy tylko Piotr w ciszy opuścił pokój i zamknąłza sobą drzwi, kipiąc złością odwróciła się do Sophy.- Mon Dieu! - zawołała.- Jestem przekonana, że trafił się nam najbardziej nie-udolny kołodziej w całej Francji.- Irytujący dureń, jak na mój gust - potwierdziła Sophy.- Pewnie w ogóle nie mapojęcia o swoim fachu.- To wcale nie jest wykluczone - zgodziła się Leonida i roztarła obolałe skronie.Od wyjazdu z Meadowland fatalnie spała.Sophy podeszła bliżej i pogłaskała Le-onidę po plecach.- Na pewno wkrótce dotrzemy do domu - pocieszyła ją.- Poza tym nikt nie wie, żejesteśmy w Paryżu.- To prawda - przyznała Leonida, choć w głębi duszy wcale nie była tego pewna.Od chwili opuszczenia pokoju czuła, że pozostaje pod bezustanną obserwacją, apoza tym żywiła niezachwianą pewność, iż ktoś niejednokrotnie przetrząsnął jej rzeczy.Rzecz oczywista, niewidoczny obserwator mógł być jedynie wytworem zmęczonej wy-obrazni, a sprzątaczki zawsze coś przestawiały przy okazji robienia codziennych porząd-ków.Mimo to z każdą chwilą coraz bardziej pragnęła opuścić Paryż.- Panienka powinna wziąć gorącą kąpiel - poradziła jej Sophy ze współczuciem.-To zawsze pomaga.- A ty?Pokojówka uśmiechnęła się od ucha do ucha.- Piotr napomknął, że rozdarł mu się płaszcz - odparła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl