[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No to niechcący wyjaśniliśmy wielką tajemnicę.Ja od samego początku wspólnegomieszkania myślałem, że to od niego tak wali, a on pewnie był święcie przekonany, że tosprawka moich nóg albo i czegoś więcej.A to sprytny żołnierz-budowlaniec, terminującykiedyś zapewne u własnego ojca przy budowie chlewiku czy obory, a potem w ramach służbykrajowi remontujący dla nas internat, zamiast gipsu użył wędzonego sera z kolacji albośniadania.Cóż, Polak potrafi.Szybko pozamiataliśmy pył z resztkami wiórków, poustawialiśmy meble na swojemiejsca.Potem nadeszła zapowiadana komisja: kierownik przybytku, kapitan i naszawychowawczyni.Otaksowali z wyższością i pobieżnie wnętrze naszej sypialni, coś zapisali,każdy w swoim kajeciku, i poszli sobie.Tak wyglądała ocena naszej pracy.A wygrały chłopaki z szóstki.Może dlatego, że mieli naprawdę najwięcej doczyszczenia.*Wedle obietnic i wszystkich mądrych zapisów po pierwszym roku nauki zabrali nas naobóz żeglarski, gdzie mieliśmy poznawać tajniki tego pięknego sportu.Prawdziwą sztuką było jednak skompletowanie wszystkich przyszłych wacht, i to w dodatku w środku wakacji.Smutna prawda była taka, że oto kończą się one dla nas dokładnie w połowie.Dla jednychbyła to tragedia, bo właśnie ojczyzna ściągała ich z leżących na nadmorskich plażach bądzbrzegach jezior czy nawet glinianek, opalonych ciał partnerek, których imion często nawet niezdążyło się poznać.Albo z górskich stanic, gdzie ponoć, dokładnie miało to miejsce wBieszczadach, chłopcy ułożyli sobie w namiocie terakotę na podłodze, czyli ziemi.Z kapslipo leżajsku i zagłobie.Dla innych z nas, kisnących w murach swoich miast i miasteczek, gdzie coraz mniejbyło znajomych twarzy - i to nie tylko z powodu letniej pory, hasło do wyjazdu brzmiałojednak jak prawdziwe wybawienie.Biadolić mógł jedynie tatulo rolnik, bo przecież ubywałamu właśnie para rąk do pracy.I to chwilę przez żniwami.Inną sprawą było przekonać kapitana Karżyńskiego i innych pryncypałów, że nie masię lat pięciu i skoro nad jezioro, gdzie czekały już namioty i żaglówki, jedzie się z rodzinnejmiejscowości ledwo godzinkę z hakiem, to po jakiego grzyba nadkładać drogi i telepać siępociągiem do szkoły? Ale nie dało się.Koledzy mieszkający w najdalszych zakątkach krajumusieli popierdalać przez pół doby, by się stawić najpierw w internacie, a potem wspólnieruszyć z powrotem.Radość ze spotkania szybko łagodziła trudy podróży.- Cześć, mordy! - rozlegało się na piętrze za każdym razem, gdy wracał któryś znaszych.A na to z pokoi wyglądały te gęby ukochane, opalone lub pobladłe, grubsze lubszczuplejsze niż przed wakacjami, a często nawet.brodate!- Ale żeś zarósł - witaliśmy nową twarz Roberta Rómmla, który przypominał JezusaChrystusa, ale tego z rysunków w piśmie świadków Jehowy  Strażnica , gdzie zawsze miałtrochę krótsze włosy niż na świętych obrazach w katolickich domach.- Jakby ojciec zapałki w gówno powsadzał - skomentował z właściwą sobiesubtelnością Tomek Langiewicz zza pleców pozostałych, po czym wybuchł zbiorowy śmiech i od razu czuliśmy, że jesteśmy znów w domu.Nazajutrz, odziani w niebieskie mundurki, wypłowiałe już nieco po roku nauki, spranei często mocno przyciasne, jechaliśmy pociągiem osobowym na Pojezierze Drawskie.Każdywiózł ze sobą świeże jeszcze obrazy z wakacji, ten i ów bazgrolił na kolanie list dodziewczyny, zazdrośnie zasłaniając kartkę dłonią przed wzrokiem kompanów.W przenośnymradyjku słuchaliśmy najnowszego przeboju lata, w którego refrenie dziewczyna śpiewała zprzekonaniem:- Chciałabym, chciała! Chciałabym, chciała.Myślę, że w tamtym czasie niejeden z nas z pewnością nie przestawał się zastanawiać,czy tak jest i w jego przypadku.Czekały na nas wypłowiałe wojskowe namioty, ustawione w kilku rzędach.Kołopierwszego z nich, z tabliczką SAU%7łBA DY%7łURNA, stało w rzędzie kilka tablicpropagandowych, bo i tutaj nie miano zamiaru dać nam spokoju.WIERNI BOJOWYMTRADYCJOM TWORZYMY POMYZLNOZ I SIA POLSKI.Na drugiej jakiś domorosłyartycha wymalował czołg ze skrzydłami.Albo orła na gąsienicach.Jezioro powitało nas chłodną wieczorną bryzą i trzaskiem want przycumowanych dokei żaglówek typu omega, na których mieliśmy zdobywać swoje szlify [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl