[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.12 marca 1940 roku Gustaw von Below po silnym ataku kaszlu nie odzyskuje przytomno-ści.Umiera.Na jego  leśny pogrzeb przybywa bardzo wiele gości z Gdańska, Wejherowa iPucka.Wśród znaczących osobistości jest gdański biskup Edward O Rurke, zwany  polskimbiskupem.Henny von Below, wdowa, zostaje pod bezpośrednią opieką hrabiego Albrechta,swego ukochanego wnuczka.Latem 1941 roku w teatrze działań wojennych nastąpiła potężna i niespodziewana zmiana.22 czerwca z kilkutygodniowym opóznieniem spowodowanym walkami na Bałkanach,Niemcy i ich sojusznicy uderzyli na Związek Radziecki.Atak przeprowadzony bez wypowie-dzenia wojny i mimo obowiązującego układu o przyjazni, zaskoczył wojska sowieckie, którew pierwszych miesiącach poniosły ogromne straty w ludziach i sprzęcie.Zlady niemieckich zwycięstw na wschodzie można było dostrzec również w Krokowej i wpobliskim Kłaninie, gdzie w majątku Berendta von Grassa znajdował się oddział roboczy jeń-ców radzieckich.113 Jeńcy pracowali w okresie żniw i wykopków oraz przy załadunku produktów rolnych nadworcu kolejowym.W czasie, gdy do Krokowej i okolicznych wiosek przybywały transporty jeńców z Rosji,Anglii, Francji, czy Jugosławii, oberleutnant Heinrich graf von Krockow żegnał się ze swymukochanym pierwszym szwadronem w Charkowie, gdzie w kwietniu i maju 1940 roku napolecenie najwyższych władz sowieckich NKWD zgładziło polskich oficerów i podchorążychwziętych do niewoli po agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 roku.Ale o tym ober-leutnant Heinrich graf von Krockow nie mógł jeszcze wiedzieć; przechodził do innych, bar-dziej odpowiedzialnych zadań na froncie wschodnim.Była zimna, choć słoneczna niedziela listopadowa 1941 roku.Ta część Ukrainy przysypa-na już była śniegiem.Oto jaki obraz zachował się w pamięci naocznego świadka tego poże-gnania, doktora Eckenbergera:Szwadron ustawił się do apelu przed porucznikiem grafem von Krockow.Po złożonymmeldunku umiarkowanym krokiem przeszedł porucznik wzdłuż szwadronu.Następnie prze-mówił, dobitnie i wolno, zostawiając po każdym słowie chwilę do namysłu, zgodnie ze swymzwyczajem.- Ostatni raz staję tu przed wami.Wiecie, że muszę iść dalej.Od pierwszych dni wojny,kiedy objąłem dowództwo nad wami byłem szczęśliwy, aż do tej godziny.Ani to, co razemprzeżyliśmy, ani to, co wspólnie osiągnęliśmy nigdy nie pójdzie na marne.Moja osobista woj-skowa kariera łączy się z dumą.Tak, jestem z was dumny.To, co się teraz wydarzy i co będziesię działo ze mną, jest mi właściwie zupełnie obojętne.Na koniec chciałbym wam jeszcze jed-no powiedzieć.Znacie często powtarzane przeze mnie zdanie generała von Hindenburg: Podstawą Wehrmachtu jest posłuszeństwo, a podstawą posłuszeństwa jest zaufanie.Alezaufanie byłoby bezowocne, bez wojskowego rzemiosła.Dziś jestem naprawdę szczęśliwy,gdyż to zaufanie zaistniało pomiędzy nami i to od najmłodszych rekrutów, do najstarszychoficerów.Czyńcie dalej swą żołnierską powinność i nie zapominajcie, że jest gdzieś ktoś, ktonadal śledzić będzie życie waszego szwadronu, ktoś, komu los każdego z was leży na sercu.Po tych słowach oberleutnant raz jeszcze zbliżył się do żołnierzy swego szwadronu, by zkażdym pożegnać się osobiście.Każdemu spojrzał w oczy, w milczeniu ściskając dłoń.Byłwyraznie wzruszony.Z kolei wystąpił oberleutnant graf von Schulenburg, z krótkim pożegnalnym przemówie-niem, w którym zapewniał, że żołnierze pierwszego szwadronu na zawsze pozostaną jezdz-cami Heinricha grafa von Krockowa.Po trzykrotnym, piorunującym  hurra! szef pierwszegoszwadronu wsiadł do samochodu i odjechał, zabierając ze sobą miłość swych żołnierzy, pozo-stawiając pustkę, której nie dało się wypełnić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl