[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez problemu zmieniÅ‚a mniejszy wyrok nawyższy. DziÄ™kujÄ™. Czy to wszystko? Jeszcze nastÄ™pna linijka.Nielegalne użycie broni.To za maÅ‚o.Dopisz jeszcze dwaprzestÄ™pstwa: próba zabójstwa i ciężkie pobicie urzÄ™dnika paÅ„stwowego.W caÅ‚ym pomieszczeniu paliÅ‚a siÄ™ tylko jedna lampa i wÅ‚Ä…czony byÅ‚ tylko jedenkomputer.Wilson zdawaÅ‚ sobie sprawÄ™, na jakie ryzyko naraża kobietÄ™.Przecież jej koledzyjuż dawno zakoÅ„czyli pracÄ™ i teraz siedzÄ… na kanapach przed telewizorem.RyzykowaÅ‚a, żektoÅ› mógÅ‚ jÄ… postawić w stan oskarżenia za faÅ‚szowanie danych. Ma teraz dÅ‚uższe wyroki i kilka wyroków z uzasadnieniem.CoÅ› jeszcze?WydrukowaÅ‚a wyciÄ…g dla skazanego o numerze osobowym 721018-0010 i podaÅ‚a goWilsonowi.ZrobiÅ‚a to, bo dziÄ™ki niemu czuÅ‚a, że żyje.CzekaÅ‚a, aż skoÅ„czy czytać, pochylonaw jego stronÄ™ trochÄ™ bardziej niż zwykle. Wystarczy.Na dzisiaj.Wilson trzymaÅ‚ w rÄ™ce dwie kartki papieru.To one zadecydujÄ… o tym, czy wiÄ™zniowiepotraktujÄ… Hoffmanna z szacunkiem, czy z podejrzliwoÅ›ciÄ….Już w czasie pierwszej godzinyza kratami w Aspsås Hoffmann bÄ™dzie musiaÅ‚ opowiedzieć innym osadzonym o swoichwyrokach i o piÄ™ciu latach, jakie odsiedziaÅ‚ za próbÄ™ zabójstwa i ciężkie pobicie urzÄ™dnika.Takie wyroki gwarantowaÅ‚y mu bezpieczeÅ„stwo najwyższego stopnia.OznaczaÅ‚y też, że jestw stanie zabić, jeÅ›li bÄ™dzie to konieczne.Już chwilÄ™ potem, jak trafi do swojej celi, Paula musi być traktowana w taki sposób, wjaki wedÅ‚ug swoich  zasÅ‚ug powinna być traktowana. Jest przecież kimÅ›, kto w ciÄ…gu trzech dni ma wykosić konkurencjÄ™ i przejąć caÅ‚yhandel narkotykami.Wilson pogÅ‚askaÅ‚ uÅ›miechniÄ™tÄ… kobietÄ™ po ramieniu i szybko pocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… w policzek.Nadal siÄ™ do niego uÅ›miechaÅ‚a, gdy spiesznie zbiegaÅ‚ po schodach, żeby zÅ‚apać jeszcze jakiÅ›pociÄ…g do centrum Sztokholmu.* * *Kiedy zapadÅ‚ zmrok, budynek zdawaÅ‚ siÄ™ mniejszy.Fasada byÅ‚a bezbarwna, komin i nowy dach z cegÅ‚y jakby obniżyÅ‚y siÄ™ do poziomunajwyższego piÄ™tra.Hoffmann staÅ‚ miÄ™dzy jabÅ‚onkami w ogrodzie i próbowaÅ‚ zajrzeć do kuchni i dużegopokoju.ByÅ‚o już wpół do jedenastej, zrobiÅ‚o siÄ™ pózno, ale o tej porze Zofia jeszcze nie Å›pi.WidziaÅ‚ przez biaÅ‚e i niebieskie firanki, jak chodzi po mieszkaniu.Powinien byÅ‚ zadzwonić.Spotkanie w Rosenbad skoÅ„czyÅ‚o siÄ™ tuż po piÄ…tej.Potem zaÅ‚atwiaÅ‚ sprawy zbukietami, kopiowaÅ‚ pÅ‚yty CD z nagraniem rozmowy w jednym z pokojów rzÄ…dowych,przygotowaÅ‚ dwie koperty zaadresowane do dwóch różnych osób, które nigdy ich nie dostanÄ….Potem znowu poszedÅ‚ na ciemny strych i zabraÅ‚ ze schowka jedenaÅ›cie puszek zawierajÄ…cychjedenaÅ›cie kilogramów amfetaminy; wÅ‚ożyÅ‚ je do reklamówki, w biurze poukÅ‚adaÅ‚ paramipÄ…ki tulipanów, tak żeby pasowaÅ‚y i do kuchenki, i do zamrażarki.I nagle okazaÅ‚o siÄ™, że jestjuż wieczór, a on prawie tego nie zauważyÅ‚.ZostaÅ‚y mu trzydzieÅ›ci trzy godziny.WyjÄ…Å‚ klucz i otworzyÅ‚ nim drzwi.Nie sÅ‚ychać telewizora w dużym pokoju, nad stoÅ‚emw kuchni nie pali siÄ™ lampa, nie sÅ‚ychać też dzwiÄ™ku radia z gabinetu i rozmów w Jedynce,które Zofia tak bardzo lubi.PrzyszedÅ‚ do obcego domu, gdzie musi zmierzyć siÄ™ z reakcjami,których nie potrafi kontrolować i których tak bardzo siÄ™ boi.Musi sobie jakoÅ› radzić z uczuciem samotnoÅ›ci.WÅ‚aÅ›ciwie zawsze byÅ‚ samotny, nie miaÅ‚ zbyt wielu przyjaciół, bo po kolei siÄ™ z nimirozstawaÅ‚, kiedy przestaÅ‚ rozumieć, na co mogliby mu siÄ™ przydać.Nie miaÅ‚ też zbyt licznejrodziny, ponieważ na poczÄ…tku rozstaÅ‚ siÄ™ z tymi, którzy nie chcieli znać jego.Jednak tasamotność jest inna, taka, której on sobie nie wybieraÅ‚.ZapaliÅ‚ lampÄ™ w kuchni.Stół byÅ‚ pusty, żadnych plam po malinach ani okruszków pociastkach.Wszystko zostaÅ‚o wymyte i wytarte.Kilka godzin temu Zofia i chÅ‚opcy siedzieliprzy stole i jedli kolacjÄ™.SkoÅ„czyli i nie poczekali na niego.Zofia tak zdecydowaÅ‚a. Wazon na kwiaty staÅ‚ w szafce nad zlewem.DwadzieÅ›cia pięć czerwonych tulipanów, poprawiÅ‚ bilecik z napisem  Kocham CiÄ™.Wazon stanie poÅ›rodku stoÅ‚u, żeby bilecik byÅ‚ widoczny.IdÄ…c po schodach na górÄ™, staraÅ‚ siÄ™ stawiać stopy cicho, ale za każdym razem podÅ‚ogatrzeszczaÅ‚a.JeÅ›li któreÅ› z nich jeszcze nie Å›pi, domyÅ›li siÄ™, że już wróciÅ‚ do domu.BaÅ‚ siÄ™, alenie wybuchu zÅ‚oÅ›ci, którego siÄ™ spodziewaÅ‚, ani konsekwencji swojego spóznienia.Tu jej nie ma.StaÅ‚ w progu i patrzyÅ‚ na pusty pokój.Aóżko nadal byÅ‚o poÅ›cielone i zasÅ‚ane kapÄ….PoszedÅ‚ do pokoju Emila i usÅ‚yszaÅ‚, jak jego piÄ™cioletni synek odchrzÄ…kuje.Na pewno maopuchniÄ™te gardÅ‚o.Tu też jej nie ma.Kolejny pokój.Zofia leżaÅ‚a w krótkim, wÄ…skim łóżku obok ich mÅ‚odszego syna.Przykryta kocem,lekko skulona.Nie Å›pi, bo wtedy inaczej siÄ™ oddycha. Jak z chÅ‚opcami?Nie spojrzaÅ‚a na niego. MajÄ… gorÄ…czkÄ…?Nie odpowiedziaÅ‚a. Przykro mi, nie mogÅ‚em siÄ™ wczeÅ›niej wyrwać.Wiem, powinienem byÅ‚ zadzwonić,wiem, że powinienem byÅ‚ to zrobić.Nadal milczy.Jest gorzej niż zwykle.Zawsze wolaÅ‚ normalnÄ… kłótniÄ™. Jutro siÄ™ nimi zaopiekujÄ™.Przez caÅ‚y dzieÅ„.ObiecujÄ™.I znowu to cholerne milczenie. Kocham ciÄ™.Kiedy szedÅ‚ na dół, schody już tak bardzo nie trzeszczaÅ‚y.MarynarkÄ™ powiesiÅ‚ nawieszaku w przedpokoju.ZamknÄ…Å‚ za sobÄ… drzwi.* * *TrzydzieÅ›ci dwie i pół godziny.Nie chce spać.Nie tej nocy.Jutro też nie zaÅ›nie.WyÅ›pi siÄ™ pózniej, kiedy bÄ™dzie zamkniÄ™ty przez dwa tygodnie w celi aresztu o powierzchnipiÄ™ciu metrów kwadratowych.BÄ™dzie leżaÅ‚ na pryczy, bez telewizora i gazet, bez prawa dowizyt.BÄ™dzie tam leżaÅ‚ z zamkniÄ™tymi oczami i próbowaÅ‚ nie myÅ›leć o caÅ‚ym tym gównie.* * * Hoffmann siedziaÅ‚ w samochodzie w ciemnej ulicy.Czasem to robiÅ‚, liczyÅ‚ powoli dosześćdziesiÄ™ciu i czuÅ‚, jak po chwili jego ciaÅ‚o siÄ™ odprężaÅ‚o.Jutro.Jutro o wszystkim jej opowie.W kolejnych oknach gasÅ‚o Å›wiatÅ‚o.W domach sÄ…siadów, gdzie toczyÅ‚o siÄ™ zwykÅ‚eżycie na przedmieÅ›ciu.Mieszkania na górnych piÄ™trach, zamieszkane przez rodzinySamuelssonów i Sundellów, rozjaÅ›niaÅ‚ jasnoniebieski blask telewizorów.Z kolei na dolnejkondygnacji, u Nymanów, Å›wiatÅ‚o lampy zmieniaÅ‚o siÄ™ z czerwonego na żółte.WiedziaÅ‚, żemieszka tam jeden z ich nastoletnich synów.Ostatnie spojrzenie na dom i ogród, mógÅ‚ goprawie dotknąć rÄ™kÄ…, wystarczyÅ‚o, że spuÅ›ci szybÄ™ w samochodzie.CzuÅ‚ siÄ™ tam takbezpiecznie, ale teraz i dom, i ogród kryÅ‚y siÄ™ w ciszy i mroku.Nie paliÅ‚y siÄ™ nawet ozdobne lampy w dużym pokoju.Jutro o wszystkim opowie.JechaÅ‚ wÄ…skimi ulicami i dwa razy zadzwoniÅ‚.Pierwsza z rozmów dotyczyÅ‚a spotkaniaplanowanego o północy na dwójce.Druga  zupeÅ‚nie innego spotkania trochÄ™ pózniej, naDanviksberget.Teraz już mu siÄ™ nie spieszy.Musi jakoÅ› zabić ten czas.PojechaÅ‚ w stronÄ™ miasta, naSödermalm i w okolicÄ™ Hornstull, gdzie mieszkaÅ‚ przez wiele lat.JeÅ›li zabÅ‚Ä…kaÅ‚ siÄ™ tam jakiÅ›elegant w garniturze, spluwaÅ‚ z pogardÄ… i szybko stamtÄ…d uciekaÅ‚.ZaparkowaÅ‚ przyBergsunds Strand, przodem do wody.PiÄ™kna, stara, drewniana Å‚aznia.Kilka lat temu jacyÅ›idioci chcieli jÄ… zburzyć.A teraz stoi tu i lÅ›ni jak prawdziwy klejnot.Kobiety przychodzÄ… tu wponiedziaÅ‚ki, mężczyzni w piÄ…tki.Jest ciepÅ‚o, chociaż zbliża siÄ™ noc [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl