[ Pobierz całość w formacie PDF ]
." *- Czego on chce? - spytał faraon Tutmozisa, pierwszy razprzestrzegając etykiety.- Jego świątobliwość raczy zapytywać: czego chcesz? - powtórzyłTutmozis.Obłudny Eunana wciąż klęcząc zwrócił się do ulubieńca i prawił:- Jesteś, wasza dostojność, uchem i okiem pana, który daje namradość i życie, a więc odpowiem ci jak na sądzie Ozirisa:Służę w kapłańskim pułku boskiej Izydy dziesięć lat, walczyłemsześć lat na wschodnich kresach.Rówieśnicy moi zostali jużpułkownikami, ale ja wciąż jestem tylko setnikiem i wciąż biorękije z polecenia bogobojnych kapłanów.I za co dzieje mi się taka krzywda?"W dzień obracam serce moje do książek, a w nocy czytam; bogłupiec, który opuszcza książki tak prędko jak uciekająca gazela,jest podłego umysłu, równy osłowi, który bierze cięgi, równygłuchemu, który nie słyszy i do którego trzeba mówić ręką.Mimotę moją chęć do nauk, nie jestem zarozumiały z własnej wiedzy,lecz radzę się wszystkich, bo od każdego coś nauczyć się można,a czcigodnych mędrców otaczam szacunkiem."Faraon poruszył się niecierpliwie, lecz słuchał dalej wiedząc, żeprawy Egipcjanin uważa gadulstwo za swój obowiązek inajwyższą cześć dla przełożonych.- Oto jaki jestem - prawił Eunana.- "W obcym domu nie oglądamBolesław Prus Faraon 822się za kobietami, czeladzi jeść daję, co należy, ale gdy o mniechodzi, nie sprzeczam się przy podziale.Mam zawsze zadowolonątwarz, a wobec zwierzchników zachowuję się z szacunkiem i niesiądę, gdy starszy człowiek stoi.Nie jestem natrętnym, a nieproszony, nie wchodzę do obcych domów.Co moje oko ujrzy, otym milczę, bo wiem, że głuchymi jesteśmy dla tych, którzy wielusłów używają.Mądrość uczy, że ciało człowieka podobne jest do śpichrza, pełnerozmaitych odpowiedzi.Dlatego zawsze wybieram dobrą i mówiędobrą, a złą chowam zamkniętą w ciele moim.Cudzych teżoszczerstw nie powtarzam, a już co się tyczy poselstwa, zawszespełniam je jak najlepiej." **I co mam za to?.- kończył Eunana podniesionym głosem.-Cierpię głód, chodzę w łachmanach, a na grzbiecie leżyć niemogę, tak jak zbity.Czytam w księgach, że stan kapłańskiwynagradzał męstwo i roztropność.Zaprawdę! musiało tak byćkiedyś i już bardzo dawno.Bo dzisiejsi kapłani tyłem odwracająsię od roztropnych, a męstwo i siłę wypędzają z oficerskichkości.- Ja zasnę przy tym człowieku! - rzekł faraon.- Eunano - dodał Tutmozis - przekonałeś jego świątobliwość, żejesteś biegły w księgach, a teraz - powiedz jak najkrócej: czegopragniesz?- Strzała tak prędko nie dobiega celu, jak moja prośba doleci doboskich pięt jego świątobliwości - odparł Eunana.- Tak obmierzłami służba u ogolonych łbów, taką goryczą kapłani napełnili mojeserce, że - jeżeli nie będę przeniesiony do wojsk faraona, przebijęsię własnym mieczem, przed którym nie raz i nie sto razy drżeliBolesław Prus Faraon 823wrogowie Egiptu.Wolę być dziesiętnikiem, wolę być prostym żołnierzem jegoświątobliwości aniżeli setnikiem w kapłańskich pułkach.Zwiniaalbo pies może im służyć, nie prawowierny Egipcjanin!.Ostatnie frazesy Eunana wypowiedział z takim wściekłymgniewem, że faraon rzekł po grecku do Tutmozisa:- Wez go do gwardii.Oficer, który nie lubi kapłanów, może namsię przydać.- Jego świątobliwość, pan obu światów, kazał przyjąć cię do swejgwardii - powtórzył Tutmozis.- Zdrowie i życie moje należy do pana naszego Ramzesa.Obyżył wiecznie! - zawołał Eunana i ucałował dywan leżący podkrólewskimi stopami.Gdy uszczęśliwiony Eunana cofał się tyłem z namiotu, co parękroków padając na twarz i błogosławiąc władcę, faraon rzekł:- W gardle łaskotało mnie jego gadulstwo.Muszę ja nauczyćżołnierzy i oficerów egipskich, aby wyrażali się krótko, nie zaśjak uczeni pisarze.- Bodajby on miał tylko tę jedną wadę!.- szepnął Tutmozis, naktórym Eunana niemiłe zrobił wrażenie.Pan wezwał do siebie Samentu.- Bądz spokojny - powiedział do kapłana.- Ten oficer, który szedłza tobą, nie śledził cię.Jest on za głupi do spełniania tego rodzajuBolesław Prus Faraon 824zleceń.Ale może mieć ciężką rękę na wypadek potrzeby!.No - dodał faraon - a teraz powiedz: co cię skłania do podobnejostrożności?- Prawie już znam drogę do skarbca w Labiryncie - odparłSamentu.Pan potrząsnął głową.- Ciężka to rzecz - szepnął.- Godzinę biegałem po rozmaitychkorytarzach i salach, jak mysz, którą kot goni.I przyznam ci się,że nie tylko nie rozumiem tej drogi, ale nawet nie wybrałbym sięna nią sam.Zmierć na słońcu może być wesołą; ale śmierć w tychnorach, gdzie kret zabłąkałby się.brr!.- A jednak musimy znalezć i opanować tę drogę - rzekł Samentu.- A jeżeli dozorcy sami oddadzą nam potrzebną część skarbów?.- spytał faraon.- Nie zrobią tego, dopóki żyje Mefres, Herhor i ich poplecznicy.Wierzaj mi, panie, że tym dostojnikom chodzi o to, ażeby owinęlicię w powijaki jak niemowlę.Faraon pobladł z gniewu.- Obym ja nie zawinął ich w łańcuchy!.Jakim sposobem chceszodkryć drogę?- Tu, w Abydos, w grobie Ozirisa znalazłem cały plan drogi doskarbca - rzekł kapłan.Bolesław Prus Faraon 825- A skąd wiedziałeś, że on tu jest?- Objaśniły mnie o tym napisy w mojej świątyni Seta.- Kiedy żeś znalazł plan?- Gdy mumia wiecznie żyjącego ojca waszej świątobliwości byław świątyni Ozirisa - odparł Samentu.- Towarzyszyłemczcigodnym zwłokom i będąc na nocnej służbie w sali"odpoczynku" wszedłem do sanktuarium.- Tobie być jenerałem, nie arcykapłanem!.- zawołał śmiejąc sięRamzes.- I już rozumiesz drogę Labiryntu?.- Rozumiałem ją od dawna, a teraz zebrałem wskazówki dokierowania się.- Czy możesz mi to objaśnić?- Owszem, nawet przy okazji pokażę waszej świątobliwości plan [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl