[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwiedziny zdarzały się rzadko.Doktor Anderson, który był teraz odpo-wiedzialny za zdrowie robotników z dziewięciu sąsiadujących ze sobą planta-cji, zjawiał się raz w miesiącu.Był teraz szczupły, opalona skóra marszczyłasię na łokciach i kolanach, a podkowa włosów otaczająca łysą czaszkę, posi-wiała.James bardzo się cieszył z wizyt doktora i żeby mu sprawić przyjem-ność, trzymał w salonie jego gramofon na korbkę oraz stare płyty Gilberta0'Sullivana.Od czasu do czasu przyjeżdżał inspektor i zapewniał Jamesa, że nie po-trzebuje drugiego asystenta.Bill Tread well zjawiał się, gdy tylko pozwala-ły mu na to nowe obowiązki doradcy gubernatora stanu. Nie wiem już sam, na czym ma polegać to doradztwo  mówił.Wygląda na to, że ma dotyczyć wszystkiego, począwszy od chorób palm ole-LRT jowych, a kończąc na rozważaniach o prawdopodobieństwie wybuchu wojnyz komunistami. Jak wielka jest ta grozba?  spytał James, mrużąc oczy w jaskrawymsłońcu, gdy jechali drogą prowadzącą od linii kolejowej. Na ile to tylko możliwe.Nasz stary przyjaciel Ghin Peng pobierał na-uki w Chinach u Mao Tse-tunga i jego chłopcy są nabuzowani jak rozezloneszerszenie.Nie spodziewałem się, że te wszystkie miesiące, które straciliśmyprzysłuchując się, jak indoktrynuje swoich ludzi, wyjdą mi na dobre.Po paruwykładach Chin Penga na temat Lenina jestem w stanie przewidzieć, co za-mierzają teraz zrobić.Gdy tylko urosną w siłę, zechcą zaatakować Brytyjczy-ków, a następnie zaczną terroryzować cały kraj.Bill rozejrzał się z aprobatą po plantacji. Niezle tu sobie radzisz  pochwalił. Szybko doprowadziłeśwszystko do porządku. Malajczycy okupują kort tenisowy i grają tam w badmintona.Pozwa-lam im na to, bo i tak nie mam partnera do tenisa. A masz przygotowane worki z piaskiem?  James spojrzał na przyja-ciela ze zdziwieniem. Mówię poważnie, Jim.Tak odizolowana od świataplantacja jak twoja jest dobrym celem ataku.Na twoim miejscu pomyślałbymjednak o jakichś okopach i środkach samoobrony. The Times" dotarł na plantację jak zwykle z trzy tygodniowym opóznie-niem.Zanim przyszedł list od Hugona, James już wiedział o przejęciu Bour-ton przez National Trust.Gazeta  Straits Times" przychodziła codziennie i wtopornej angielszczyznie opisywała żądania dotyczące narodowej niepodle-głości Malajów oraz przejęcia przez Malajczyków kontroli nad głównymi ga-łęziami przemysłu.Pisała również o posunięciach przeciwko działalnościchińskich bandytów, którzy terroryzowali rolnicze rejony kraju.Starając się zagłuszyć ogarniający go niepokój, James napisał do Pa-sterns, prosząc o objaśnienie mu ostatniej woli ojca.Odpowiedz nie zawierałaLRT żadnych istotnych czy dodatkowych informacji, po prostu innymi tylko słowywyrażała to, co już wiedział wcześniej.Tą samą pocztą otrzymał list informu-jący, że doktor Anderson i wdowa po Geraldzie Rawlinsie odwiedzą gowkrótce na plantacji.Stojąc w porcie George Town Betty myślała o dniu, w którym pierwszyraz ujrzała Pinang.Czuła się o całe życie starsza od tamtej dziewczyny, któradziesięć lat temu stała obok starego misjonarza i wypatrywała w barwnymtłumie prawie zapomnianej już twarzy narzeczonego.Teraz szukała w tłumie okrągłej, poczerwieniałej od słońca twarzy dokto-ra Andersona, która też prawie zatarła się w jej pamięci.Na początku goprzeoczyła, bo lekarz bardzo zmienił się po latach spędzonych w niewoli.Byłteraz szczupły i przygarbiony, ale na jego widok Betty ogarnęło natychmiastpoczucie bezpieczeństwa. Jaką miałaś podróż?  spytał, gdy kierowca otwierał drzwi Rovera. Niezłą, choć nie najlepiej znoszę pobyt na morzu.Nie umiem chodzićmarynarskim krokiem.Kontynuowali tę przyjemną, trywialną rozmowę, aż przyjechali do hoteluE & O, gdzie usiedli w cieniu biało-różowej markizy i zaczęli popijać herbatę.Oboje pogodzili się już z koszmarną przeszłością i niepewną przyszłością iżadne z nich nie miało ochoty podjąć tematu, który wcześniej czy pózniejtrzeba będzie poruszyć.W kobiecym obozie internowania na Sumatrze Bettyspędziła wiele godzin na słuchaniu chaotycznych wspomnień Jean Andersono jej mężu, zanim zmarła na gorączkę błotną.Pod brezentowym zadaszeniem,w miejscu zwanym Wzgórzem Cholery, w obozie pracy przy torach kolejo-wych w Birmie, doktor widział, jak Gerald w ciągu jednego dnia stracił poło-wę swojej wagi, a potem umarł w straszliwych konwulsjach, odwodnionyprzez biegunkę i wymioty.Betty i doktor Anderson siedzieli w zatłoczonej jadalni, a chińskie triograło bardzo wolno walca Franciszka Lehara.%7ładne z nich nie miało apetytu.Różanobiała świeżość policzków Betty zniknęła bez śladu.Teraz pokrywałaLRT je gruba warstwa różu.Betty miała na sobie prostą sukienkę z niebieskiej kre-py.Włosy układały się w loczki dzięki mocnej, trwałej ondulacji, a niebieskieoczy były bardziej zamglone niż dawniej.Anderson postanowił wreszcie zbu-rzyć ścianę milczenia. Opowiedz mi o Jean  poprosił. Była strasznie, strasznie dzielna  zaczęła szybko zażenowana Betty. Jestem pewna, że wiele razy uratowała mi życie.Byłam okropnie chora poporodzie.Dziecko było martwe, a ona. Przerwała błądząc po omacku wpróżni swej pamięci.Ponieważ dokładała wszelkich starań, aby wyprzeć zpsychiki traumatyczne przeżycia, niewiele pamiętała z tego, co działo się wobozie, choć opuściła go stosunkowo niedawno.Nie mogła sobie, na przy-kład, poradzić ze wspomnieniem, że sprzedała obrączkę Jean za trzy jajka iparę chodaków, więc wyrzuciła je z pamięci. Zawsze była taka radosna zakończyła Betty ściszonym głosem.Często mówiła o tobie. Nagłe zwró-cenie się do Andersona po imieniu wydało jej się zbytnią poufałością. Arthurze  dodał Anderson. Ja naturalnie też wciąż o niej myśla-łem. Zapadła głucha cisza. Gerald. zaczął, ale Betty natychmiastmu przerwała. Nie opowiadaj mi o nim, nie zniosę tego, proszę cię.Nic nie mów.Wiem, że nie żyje, i nie chcę wiedzieć niczego więcej.Pokiwał ze zrozumieniem głową, wzruszony jej wrażliwością. Masz jakieś plany?  spytał. Nie bardzo.Oczywiście muszę uporządkować pewne sprawy, dlategotu jestem.W każdym razie nie mam do czego wracać w Anglii.Dom moichrodziców został zbombardowany. Spojrzała w zadumie na parkiet, na któ-rym kilka par tańczyło pod leniwie wirującymi wentylatorami zwisającymi zsufitu.Anderson chciał poklepać ją ze współczuciem po ręce, ale już po chwiliujmował małą, miękką dłoń, która leżała biernie na jego ręku jak chory ptak, aLRT puls trzepotał się jak uderzenia małego serduszka pod białą skórą nadgarstka.Jego dotyk podziałał na Betty uspokajająco.Przypomniała sobie pierwszemiesiące ciąży, kiedy to doktor był jedynym człowiekiem rozumiejącym jejlęki. Jesteś dla mnie taki dobry  wyszeptała. Czuję się bardzo zagu-biona bez mojego męża.Nie wiem, co mam ze sobą począć.Gerald był całymmoim życiem.Po tym, jak odesłano ją do Anglii, Betty wróciła na Malaje z jednej bar-dzo prostej przyczyny.Czuła się bez męża nie tylko zagubiona, ale i biedna.Perspektywa życia ze skromnej renty przerażała ją.Odnosiła wrażenie, że wBrytanii roi się od bezczelnych, energicznych kobiet, przywykłych do walki omężczyzn.Betty wiedziała, że w koloniach Korony kobiet jest teraz jeszczemniej niż przed wojną, miała więc nadzieję, że bez trudu znajdzie tu sobienowego męża [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl