[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdążyłam już wyczuć, że korzenie drzewa były głęboko wdrążone wziemię, rozprzestrzeniając się daleko, daleko w głąb.Kilka razy wcześniejkorzystałam z korzeni drzew, ale niezbyt często, ponieważ to zużywałosporą część moich elementarnych mocy ziemi.Wykorzystywanie ich byłojak używanie anteny.Moje zmysły ziemi mogły sięgnąć głęboko, głębokopod korzenie.– Rozluźnij się – powiedziałam do siebie.– Zagłęb się w to.Zapomnij owszystkim innym.Zamknęłam oczy, oczyszczając się ze wszystkich kłopotów na tymświecie i, oczywiście, swoich własnych.Zatopiłam swoje zmysły głębokopod podłoże i poczułam, że swoim umysłem mogłam sięgnąć po ziemięleżącą pod betonem i asfaltem.Strona 138 z 241Tak, korzenie drzewa były silne i ciągnęły się poza najbliższy teren.Były idealne dla tego, co chciałam zrobić.Kawałek po kawałku, przeszukiwałam każdą sekcję mojego terytorium.Czas było napiąć moce bardziej, niż kiedykolwiek.Chwyciłam wiec mentalnie korzeń i zaczęłam się po nimprzemieszczać, czując chropowatość kory i ziemię.Korzeń ciągnął się corazdalej i dalej.Zupełnie jakbym szybowała pod ziemią.Mentalnie.Czułam sięniesamowicie wolna.Wówczas korzeń się skończył i pchnęłam się dalej do przodu, używającdo tego jego siły.Przemknął przede mną park Riverside i zatrzymałam się zimpetem.Demony.Mnóstwo demonów.Drgnięcie mojego serca z powrotem przywołało do mnie zmysłypenetrujące ziemię, robiąc to tak mocno, że niemal straciłam równowagę ispadłam z gałęzi.Jak wiele demonów tam było? Nie mogłam tego stwierdzić.Powinnamzadzwonić do Oliwii po wsparcie? Czy też powinnam zostać w ukryciu ipodążyć za demonami do ich legowiska? Wezwanie Oliwii byłobynajmądrzejszym posunięciem.Nikt jednak nie powiedział, że zawsze byłam mądra.Strona 139 z 241ROZDZIAŁ 20Biegłam najszybciej jak mogłam.Napędzała mnie wściekłość powczorajszym morderstwie Caprice i śmierci Jona dwie noce temu.Mimo, żebiegłam z największą szybkością, mój wzrok był ostry i przenikliwy, aoddech naturalny.Musiałam załatwić parę demonów.Musiałam wydrzeć życie z każdegopojedynczego potwora.Pieprzyć podążanie za nimi do legowiska.Potrzebowałam zabijać.Czułam się, jakbym była opętana.Miałam już przed oczami park Riverside i 108, gdy wyczułam zmianę.Coś, co nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło.Jakby demony rozpłynęły się inie były już w parku.Marszcząc czoło, zatrzymałam się na rogu, akurat na przeciwko ulicy zparkiem.Sięgnęłam przed siebie każdym elementem, jaki miałam.Nic.Że co? Czyżby Demony zapadły się pod ziemię, bo tutaj było ich legowisko? Czy raczej poszły w kierunku rzeki Hudson, graniczącej zparkiem?Deszcz przestał padać.Ruszyłam, przechodząc na drugą stronę pustejulicy.Szłam dalej, schodząc na niższy poziom, aż dotarłam do miejsca, gdzie byłam pewna, że były demony.Po mojej prawej znajdowało się Neville Colman Field, ale niewidziałam niczego po drugiej stronie ogrodzenia.Kilka stóp ode mnie stałkosz z drucianej siatki, wypełniony ociekającymi deszczem śmieciami, któreśmierdziały jak zepsute hot dogi i musztarda.Staromodne lampy na słupach oświetlały park, sporadycznie rzucającświtało na chodnik znajdujący się przede mną, przy którym stały ławki.Pomojej lewej była kolejna równina z mnóstwem drzew, ale bez żadnychdemonów.Stojąc przed chodnikiem, trawą i oddalonymi drzewami, mogłamzobaczyć jak skrzące się światła miasta odbijają się w rzece Hudson.Odrzuciłam dłonią mokre włosy z twarzy, opierając drugą rękę nabiodrze.Co było grane? Zaledwie lekka skaza unosiła się w powietrzu,wcale tak naprawdę nie wskazując, ani nie pachnąc jak demony.Raczej jaknasiona anyżu, jak zapach lukrecji.Dziwne, ale tak demony nie pachniały.Ale były tutaj.Wiedziałam to.Strona 140 z 241– A niech to szlag trafi! – wykrzyknęłam.To ledwie wystarczyło.Chciałam krzyczeć więcej, wykrzyknąć każde przekleństwo w językudrowów, jakie mogło mi przyjść na myśl.Ale bardziej niż to, chciałam zabijać.Chciałam, żeby demony zapłaciły za śmierć Caprice.Nie obchodziło mnie osłabienie siebie.Gniew iadrenalina z nadwyżką nadrobiłyby jakąkolwiek słabość mojego ciała.Bolała mnie szczęka od bardzo silnego zaciskania zębów.Tym razemwezwałam najtrudniejszy element do wykorzystania – ogień.Było to dużotrudniejsze, gdyż w pobliżu nie było żadnego ognia, tylko elektryczność wpowietrzu.Moc wezbrała w moim ciele, gdy przelałam swoją esencję do powietrzai poczułam swoją moc "czytania." Żeglowałam na prądach, czując gorąco i płomienie, które stworzyłam z elektryczności otaczającego mnie powietrza.Furia przetoczyła się przeze mnie jak rozżarzone żelazne pręty.Gniewbył we mnie tak mocny, że nie poczułam osuszenia, które zazwyczajodczuwałam.Forsowałam do przodu i do przodu, aż dotarłam do każdegozakątka swojego terenu.Nic.Żadnej przeklętej rzeczy.Coś ugryzło moją świadomość.Nyx, tyidiotko.Osłabiłaś się.Zapłacisz za to.Nie dbałam o to.Ale to coś, co mnie ssało, zmusiło mnie do wycofania się i praktycznieleciałam, pędząc na statycznych płomianach do czasu, aż wpłynęłam wswoje ciało.Upadłam na kolana.Powietrze paliło mi płuca, jakbym biegała.Bezzwłocznie omiotłam wzrokiem teren wokół siebie.Nic.Dzięki ci, Bogini.Co za idiotka ze mnie.Osłabiłam siebie, a przez tak znaczne użyciemocy ognia, mój żołądek zaciskał się i bolał.Co było ze mną nie tak, żepodejmowałam takie ryzyko? W głowie tak mi wirowało, że przytknęłamrękę do ust.Poczułam jak żołądek mi się wstrząsa i hamburger, któregozjadłam na kolację zaczyna cofać mi się do gardła.Jedynie silna wola powstrzymała mnie od wymiotów.– Głupia, głupia, głupia!Usiadłam na pośladkach, kurczowo zaciskając ramię na żołądku.Walczyłam, aby pozostać świadomą wszystkiego wokół.Wiedziałam, że nienależy tego robić.Wiedziałam, że nie powinnam osłabić się na tyle, abymnie była zdolna skutecznie walczyć w razie ataku.Ledwo co sięzregenerowałam po ostatniej nocy.Strona 141 z 241Mój oddech był tak ciężki, że wydawał się wypełniać moje uszy.Jakbym była w tunelu i mogła słyszeć tylko echo każdego oddechu.Wolno, bardzo wolno, ale moje ciało zaczęło dochodzić do siebie.Siłazaczęła wracać do moich mięśni, a ból brzucha powoli ustępował.Jestem drowem.Leczę się szybko i łatwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl