[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ach, przy okazji.- Rusty nieoczekiwanie zatrzymał się i od-wrócił do niej.- Dziś urządzamy imprezę u tego tu Olshakera.-Klepnął Jasona po ramieniu.- Jego starych nie będzie w mieście,a dla nas szykują się niezłe piwowalia.Przyjdz, jeśli możesz.Dzięki - wykrztusiła z trudem Jessica.- O.o której?Chyba nie zaczniemy przed dziesiątą - powiedział Jason.-A potem będziemy się bawić do świtu.Jeszcze jak! - dodał Todd Williams.Ja.spróbuję - wyjąkała.Boże, on daje jej drugą szansę!Postaraj się.- Uformował dłoń w pistolet: trzy pierwsze pal-ce zgięte, pionowo wyprostowany kciuk, a palec wskazujący wy-celowany w nią.- Na razie - rzucił i na czele swojej gromadki od-dalił się wolnym krokiem.Jessica jeszcze długo nie mogła dojść do siebie; jej całe ciałopławiło się w fali ciepła, chciało jej się śmiać, wzlecieć do góryi szybować tam niczym ptak, czuła się lekka jak piórko i pięknajak gwiazda, kiedy wraz z przyjaciółkami, oszołomiona, krążyłapo centrum handlowym od sklepu do sklepu.W jednej krótkiej chwili cały świat uległ czarownej przemianie.Rusty Curran chciał odwiezć ją do domu i zaprosił ją na im-prezę!Mama nie pozwoli, nigdy w życiu! Jessica była tego pewna,w stu procentach.A jednak, tak czy inaczej, zamierzała pójść.Rusty Curran.Rusty Curran.Rusty Curran.Bądz cicho, serce.Rozdział dwudziesty szóstyGrace zmieniła zamiar: zamiast do kuchni, poszła na górę.W sy-pialni zamknęła za sobą drzwi - choć zazwyczaj nie robiła tego,będąc w domu sama -zapaliła wszystkie lampy i przebrała sięw niebieski dres.Następnie zapaliła światło w pakamerze, stanę-ła na krześle i zaczęła przeszukiwać najwyższą półkę.Chciałaznalezć pistolet, kupiony przed laty, po przeprowadzeniu separa-cji z Craigiem, gdy zostały same, ona i malutka jeszcze Jessica.Czuła się wtedy samotna i zalękniona i ten nastrój spędzał jejsen z powiek.Kiedy zaś wreszcie zasypiała, śniły się jej koszma-ry pełne włamywaczy, gwałcicieli i morderców, którzy wdzieralisię do domu z pierwszym brzaskiem dnia.Z czasem udało jej się pokonać ów lęk.Niestety, odżył przedparoma dniami.Pistolet znalazła w najodleglejszym kącie półki; musiała sta-nąć na palcach, aby go dosięgnąć.Dłonią wyczuła chłodny metal,zacisnęła ją na smukłej lufie i pociągnęła broń ku sobie.Był tostary pistolet, automatyczny, kaliber 22, z długą czarną lufąi wyjmowanym magazynkiem, który można było napełnić naboja-mi i wsunąć z powrotem na miejsce.Upłynęło co najmniej sześć lat, kiedy po raz ostatni miała tenpistolet w ręku.Z trudem przypomniała sobie, gdzie są naboje:trzymała je w dolnej szufladzie komody.Teraz wyjęła je, nałado-wała pistolet i sprawdziła, czy jest zabezpieczony.Otworzyła drzwi i zeszła na dół; z bronią W ręku czuła się tro-chę lepiej.Przynajmniej nie muszę już się kulić ze strachu jakmała myszka, pomyślała.Jeśli okaże się to konieczne, sama obro-nię córkę.Zajrzała na moment do sypialni Jess, aby sprawdzić, czy Go-dzilla nie dał wreszcie za wygraną i gnany głodem nie wrócił doklatki, gdzie czekały na niego woda i pokarm, a przede wszyst-kim jego przysmak: jabłko.Nic z tego.Klatka pozostawała nadal bez lokatora.Grace za-częła już wątpić, by chomik kiedykolwiek wrócił do sypialni.Alegdzie on się może ukrywać przez tyle dni? Trudno, trzeba sięuzbroić w cierpliwość, wcześniej czy pózniej trafią na jego ślad:odchody lub okruszki po zdobytym w spiżarni pokarmie.W każ-dym razie żyje, bo po tylu dniach czułaby już odór.A dom pach-nie jak zwykle.Grace wzruszyła ramionami, zdecydowana nie zaprzątać sobiedłużej głowy tą sprawą, i zeszła na dół.Minęła dopiero czwarta,ale z powodu ulewy schody i znaczna część domu prócz kuchnii sypialni tonęły już w mroku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.- Ach, przy okazji.- Rusty nieoczekiwanie zatrzymał się i od-wrócił do niej.- Dziś urządzamy imprezę u tego tu Olshakera.-Klepnął Jasona po ramieniu.- Jego starych nie będzie w mieście,a dla nas szykują się niezłe piwowalia.Przyjdz, jeśli możesz.Dzięki - wykrztusiła z trudem Jessica.- O.o której?Chyba nie zaczniemy przed dziesiątą - powiedział Jason.-A potem będziemy się bawić do świtu.Jeszcze jak! - dodał Todd Williams.Ja.spróbuję - wyjąkała.Boże, on daje jej drugą szansę!Postaraj się.- Uformował dłoń w pistolet: trzy pierwsze pal-ce zgięte, pionowo wyprostowany kciuk, a palec wskazujący wy-celowany w nią.- Na razie - rzucił i na czele swojej gromadki od-dalił się wolnym krokiem.Jessica jeszcze długo nie mogła dojść do siebie; jej całe ciałopławiło się w fali ciepła, chciało jej się śmiać, wzlecieć do góryi szybować tam niczym ptak, czuła się lekka jak piórko i pięknajak gwiazda, kiedy wraz z przyjaciółkami, oszołomiona, krążyłapo centrum handlowym od sklepu do sklepu.W jednej krótkiej chwili cały świat uległ czarownej przemianie.Rusty Curran chciał odwiezć ją do domu i zaprosił ją na im-prezę!Mama nie pozwoli, nigdy w życiu! Jessica była tego pewna,w stu procentach.A jednak, tak czy inaczej, zamierzała pójść.Rusty Curran.Rusty Curran.Rusty Curran.Bądz cicho, serce.Rozdział dwudziesty szóstyGrace zmieniła zamiar: zamiast do kuchni, poszła na górę.W sy-pialni zamknęła za sobą drzwi - choć zazwyczaj nie robiła tego,będąc w domu sama -zapaliła wszystkie lampy i przebrała sięw niebieski dres.Następnie zapaliła światło w pakamerze, stanę-ła na krześle i zaczęła przeszukiwać najwyższą półkę.Chciałaznalezć pistolet, kupiony przed laty, po przeprowadzeniu separa-cji z Craigiem, gdy zostały same, ona i malutka jeszcze Jessica.Czuła się wtedy samotna i zalękniona i ten nastrój spędzał jejsen z powiek.Kiedy zaś wreszcie zasypiała, śniły się jej koszma-ry pełne włamywaczy, gwałcicieli i morderców, którzy wdzieralisię do domu z pierwszym brzaskiem dnia.Z czasem udało jej się pokonać ów lęk.Niestety, odżył przedparoma dniami.Pistolet znalazła w najodleglejszym kącie półki; musiała sta-nąć na palcach, aby go dosięgnąć.Dłonią wyczuła chłodny metal,zacisnęła ją na smukłej lufie i pociągnęła broń ku sobie.Był tostary pistolet, automatyczny, kaliber 22, z długą czarną lufąi wyjmowanym magazynkiem, który można było napełnić naboja-mi i wsunąć z powrotem na miejsce.Upłynęło co najmniej sześć lat, kiedy po raz ostatni miała tenpistolet w ręku.Z trudem przypomniała sobie, gdzie są naboje:trzymała je w dolnej szufladzie komody.Teraz wyjęła je, nałado-wała pistolet i sprawdziła, czy jest zabezpieczony.Otworzyła drzwi i zeszła na dół; z bronią W ręku czuła się tro-chę lepiej.Przynajmniej nie muszę już się kulić ze strachu jakmała myszka, pomyślała.Jeśli okaże się to konieczne, sama obro-nię córkę.Zajrzała na moment do sypialni Jess, aby sprawdzić, czy Go-dzilla nie dał wreszcie za wygraną i gnany głodem nie wrócił doklatki, gdzie czekały na niego woda i pokarm, a przede wszyst-kim jego przysmak: jabłko.Nic z tego.Klatka pozostawała nadal bez lokatora.Grace za-częła już wątpić, by chomik kiedykolwiek wrócił do sypialni.Alegdzie on się może ukrywać przez tyle dni? Trudno, trzeba sięuzbroić w cierpliwość, wcześniej czy pózniej trafią na jego ślad:odchody lub okruszki po zdobytym w spiżarni pokarmie.W każ-dym razie żyje, bo po tylu dniach czułaby już odór.A dom pach-nie jak zwykle.Grace wzruszyła ramionami, zdecydowana nie zaprzątać sobiedłużej głowy tą sprawą, i zeszła na dół.Minęła dopiero czwarta,ale z powodu ulewy schody i znaczna część domu prócz kuchnii sypialni tonęły już w mroku [ Pobierz całość w formacie PDF ]