[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy mógłby pan dać mi jej adres?- Zazwyczaj bierze pokój w Savoyu.Ale pewnie odezwie się do mnie za dzień czy dwa.Nie lubi pisać, niestety, a ja mam do niej pełne zaufanie, uważam, że żonie należy dawać wolną rękę.Myślę, że powinna pani spróbować w Savoyu.Otworzył jej drzwi i, zanim Frankie się obejrzała, już ściskał jej dłoń na pożegnanie, idąc do drzwi.Pielęgniarka wyprowadziła ją.Na pożegnanie zabrzmiał głos doktora, uładzony i chyba odrobinę ironiczny:- Jak to miło z pani strony, lady Frances, że zaprosiła pani do siebie moją żonę.Na tropie CaymanówBobby z niejaką trudnością zdołał utrzymać na wodzy wzorowe szoferskie maniery, gdy zobaczył, że Frankie wychodzi sama.- Zawracaj do Staverley, Hawkins - rzuciła Frankie na użytek stojącej przy drzwiach pielęgniarki.Samochód pomknął podjazdem i minął kute bramy.Kiedy znaleźli się na nieuczęszczanym odcinku drogi, Bobby zatrzymał auto i spojrzał dociekliwie na swą towarzyszkę.- No i co? - spytał.- Bobby, nie podoba mi się to.Wygląda na to, że wyjechała.- odparła bez przekonania.- Wyjechała? Dziś?- Albo wczoraj wieczorem.- Tak bez słowa?- Bobby, nie wierzę w to.On kłamie, jestem tego pewna.Bobby zbladł jak ściana.- Za późno! Co z nas za idioci! Nie trzeba było pozwolić, aby wczoraj wróciła do domu - wymamrotał.- Chyba nie myślisz, że już nie żyje, co? - wyszeptała drżącym głosem.- Nie - wyrzucił gwałtownie, jakby chcąc samemu sobie dać pewności.Oboje milczeli parę minut, po czym Bobby, już spokojniej, zaczął snuć domysły.- Musi wciąż jeszcze żyć, nie pozbyłby się przecież ciała tak łatwo.Nie może narazić się na podejrzenia.Albo gdzieś ją wysłał wbrew jej woli, albo - co wydaje mi się bardziej prawdopodobne - ona wciąż jest tutaj.- W Grange?- W Grange.- Więc co robimy? - spytała Frankie.Bobby namyślał się chwilę.- Nie sądzę, żebyśmy coś tu zdziałali.Lepiej jedź do Londynu.Chciałaś zająć się Caymanami.Weź się za to.- Ależ, Bobby!- Kochana, nic tu po tobie.Tu już wszyscy cię znają aż za dobrze.Już ogłosiłaś swój wyjazd, nie masz innego wyjścia.Nie możesz zostać w Merroway.Nie możesz też wprowadzić się do Anglers’ Arms.Cała okolica wzięłaby cię na języki.Jedź do domu, ja tu zostanę.- W Anglers’ Arms?- Nie.Myślę, że twój kierowca zniknie teraz.Założę kwaterę główną w Ambledever, dziesięć mil stąd i, jeśli Moira jest gdzieś w tym koszmarnym domostwie, znajdę ją.Frankie nie była do końca przekonana.- Będziesz na siebie uważał?- Będę przebiegły jak wąż.Z ciężkim sercem poddała się.Plan Bobby’ego wyglądał dosyć rozsądnie.Rzeczywiście, sama nic tu już nie mogła zdziałać.Bobby odwiózł ją więc do Londynu.Frankie, rozgościwszy się w domu przy Brook Street, poczuła się nagle samotna i opuszczona.Nie należała jednak do osób, które potrafią dłużej usiedzieć na miejscu bezczynnie.O trzeciej po południu można było w okolicach St.Leonard’s Gardens zobaczyć zaaferowaną młodą damę w binoklach, ubraną modnie acz skromnie, z plikiem broszur i ulotek w ręku.Ulica St.Leonard’s Gardens w Paddington była wyjątkowo Ponurym skupiskiem domów, w większości dość poważnie zrujnowanych.Widać było wyraźnie, że zakątek ten czasy świetności miał już od bardzo dawna za sobą.Frankie szła ulicą, sprawdzając numery domów.Nagle zatrzymała się, wyraźnie niezadowolona.Numer siedemnasty opatrzony był tablicą informacyjną „Dom na sprzedaż lub do wynajęcia”.Frankie niezwłocznie zdjęła binokle oraz zrezygnowała z zaaferowanej miny.Zanosiło się na to, że agitatorka polityczna nie będzie potrzebna.Na tablicy znalazła kilkanaście adresów pośredników handlu i wynajmu nieruchomości.Wybrała i zanotowała dwa z nich.Mając już plan działania, Frankie ruszyła wcielać go w życie.Na pierwszy ogień poszła firma Gordon & Porter z Prac Street.- Dzień dobry - powiedziała.- Byłabym wdzięczna, gdyby pan zechciał podać mi adres pana Caymana.Mieszkał pod siedemnastym na St.Leonard’s Gardens.- Istotnie, tak - odrzekł młody człowiek, do którego zwrócili się Frankie.- Nie pomieszkał długo.Działamy w imieniu właściciela.Pan Cayman wynajął od nas ten dom na kwartał.Zdaje się, że spodziewał się w każdej chwili zagranicznego kontraktu.Wygląda na to, że się doczekał.- Więc nie macie panowie adresu?- Niestety, nie.Uregulował rachunki i sprawa załatwiona.- Ale musiał podać jakiś adres, kiedy podpisywał umowę?- Tak, jakiegoś hotelu, zdaje się, kolejowego, na stacji Paddington, wie pani.- Żadnych referencji?- Zapłacił za kwartał z góry i dał zaliczkę na rachunki za elektryczność i gaz, więc sama pani rozumie.- No, tak - rzekła Frankie z rezygnacją.Zauważyła, że młodzieniec przygląda jej się bacznie.Pośrednicy mają oko i potrafią określić, do jakiej klasy klient należy, więc zainteresowanie Frankie Caymanem wydało mu się pewnie cokolwiek dziwne.- Jest mi winien sporo pieniędzy - zełgała.Wiadomość ta wstrząsnęła młodym człowiekiem do głębi.Zdecydowany pięknej oszukanej damie dostarczyć Caymana żywego lub umarłego, rzucił się wertować sterty korespondencji.Niestety, bez efektu.Frankie podziękowała i oddaliła się.Pojechała taksówką do następnego biura.Nie zamierzała znowu tracić czasu na wypytywanie się o Caymanów.To tamten agent wynajmował im dom, więc nie było co dłużej szukać informacji o nich.Tu poprosiła o wykaz nieruchomości do wynajęcia.Zdziwionemu pośrednikowi wyjaśniła, że poszukuje taniego obiektu na schronisko dla dziewcząt.Po chwili wychodziła z kluczami do domu przy St.Leonard’s Gardens 17 oraz do paru innych nieruchomości, których wcale nie zamierzała oglądać.Udało się, pośrednik nie miał ochoty z nią iść; pewnie osobiście pokazują tylko mieszkania umeblowane.Już od progu posesji numer 17 uderzył ją w nozdrza mysi zaduch nie wietrzonego mieszkania.Dom był wyjątkowo odpychający, niechlujnie wykończony, z płatami odłażącej, brudnej farby na ścianach.Frankie zwiedziła go metodycznie od piwnic po dach.Mieszkania nie sprzątano po wyjeździe lokatorów.Pełno tu było kawałków sznurka, starych gazet, pojedynczych gwoździ, jakichś narzędzi.Ale z rzeczy osobistych nic, nawet skrawka podartego listu.Jedyne, co mogło mieć jakieś znaczenie, to leżący na parapecie, otwarty rozkład jazdy pociągów sieci ABC [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl